Rząd znowu zapowiada, że uporządkuje NGO. Tylko czy ma właściwy pomysł?

0
0
/ Sejm RP

Pierwsze zapowiedzi PiS-u, że uporządkuje III sektor, czyli organizacje pozarządowe (NGO), padły w 2016 r. i wywołały histerię środowiska, które widziało w tym zamach na społeczeństwo obywatelskie. Rząd wprowadził pewne nieśmiałe zmiany w 2017 r. i planuje kolejne na koniec 2021 r. Warto się im przyjrzeć.

III sektor jest bardzo wrażliwy na wszelkie propozycje jego uregulowania ze strony rządu. Kiedy w 2012 r. Michał Boni, ówczesny szef Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji (MAiC), w rządzie Donalda Tuska, zaproponował, żeby przez odpowiednie rozporządzenie uregulować sposoby przeprowadzenia zbiórek, w tym także internetowych, i zakres kontroli nad nimi, rozpętała się burza. Organizacje pozarządowe mówiły, że byłby to koniec dotychczasowych form zbierania pieniędzy. W końcu rząd ugiął się i wycofał się z tego pomysłu.

Mateusz Ratajczak z Money.pl donosił z kolei w 2016 r.: „Rząd Prawa i Sprawiedliwości bierze się za finansowanie organizacji pozarządowych. Najpierw NGO stały się bohaterami kilku głównych wydań Wiadomości, teraz premier Szydło sugeruje, że wciąż są powiązane z opozycyjnymi politykami. Całej sprawie przygląda się z boku Adam Lipiński, pełnomocnik ds. społeczeństwa obywatelskiego i milczy. Jak się okazuje, miesiącami pracował nad projektem reformy, której nie pokazał nawet ekspertom zaangażowanych w prace nad rozwojem społeczeństwa obywatelskiego”[1].

Paweł Kalisz z Natemat.pl pisał wtedy: „Premier Szydło tłumaczy nowe zasady gry chęcią uporządkowania finansowania organizacji pozarządowych. I choć mało kto poznał szczegóły reformy, to już pojawiły się głosy o tym, że rząd zamierza uderzyć w te stowarzyszenia i fundacje, których PiS nie lubi. W tym samym czasie prawicowe organizacje czerpią państwowe środki pełnymi garściami”[2].

W 2017 r. rząd Prawa i Sprawiedliwości utworzył Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Stał się on odpowiedzialny za przekazywanie organizacjom z III sektora (NGO) wszelkiego typu dotacji. W ten sposób skupił w swoich rękach wszystkie zadania należące wcześniej do różnych resortów. Dzięki temu nastąpiła, krytykowana przez opozycję, swoista centralizacja. Z pewnością jednym z jej skutków było, o czym sam pisałem, przyznanie „swoim” fundacjom, czyli powiązanym z ludźmi PiS-u, większych sum pieniędzy. Nie znaczy to jednak, że do innych fundacji pieniądze przestały płynąć.

Nie demonizowałbym zresztą tej zmiany. Trudno bowiem mówić, że ministrowie, którzy należą przecież do rządu, rozporządzaliby pieniędzmi bardziej obiektywnie niż instytucja przez ten rząd powołana. Wielkie zmiany w funkcjonowaniu organizacji pozarządowych nie nastąpiły. Trudno się dziwić, że rząd woli wspierać organizacje bardziej mu przychylne, a krytycznie patrzy np. na Fundację Batorego, finansowaną przez Georga Sorosa i z założenia wrogą wszelkim konserwatystom. Można się raczej zastanawiać, czy w ogóle organizacje pozarządowe powinny być finansowane przez rząd.

W lipcu 2021 r. pojawiły się doniesienia medialne, że politycy partii rządzącej chcą dokonać większej reformy NGO-sów. Pierwotnie chciałem napisać: „prawdziwej”, ale i ona w gruncie rzeczy nie reguluje tego obszaru, jest nastawiano na osiągnięcie konkretnych, ale wąskich zmian i bardzo wyrywkowa. Robert Horbaczewski z portalu Prawo.pl napisał o pomysłach prawodawcy: „Projektowane przepisy ustawy o sprawozdawczości organizacji pozarządowych mają w założeniu uprościć obowiązki sprawozdawcze dla małych i średnich organizacji pozarządowych, zwiększyć jawność działalności i poszerzyć krąg organizacji mogących korzystać z uproszczonej ewidencji”[3].
Można powiedzieć, że w centrum znajdą się więc dwie kwestie: uproszczenie obowiązków administracyjnych i zwiększenie przejrzystości. Na razie obowiązki sprawozdawcze organizacji pozarządowych w Polsce reguluje kilka aktów prawnych, w tym ustawa o rachunkowości, ustawa o fundacjach, ustawa o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, ustawa o statystyce publicznej, ustawa o podatku dochodowym od osób prawnych i ustawa o kołach gospodyń wiejskich. Rząd chciałby najważniejsze przepisy odnoszące się do NGO zebrać w jednej ustawie.

Projekt dzieli organizacje pozarządowe na 5 grup. Każda z nich będzie miała inne obowiązki sprawozdawcze. Organizacje, których przychód z działalności za rok poprzedzający złożenie sprawozdania przekroczy 1 mln zł, będą zobowiązane do składania sprawozdania finansowego wraz z informacją o źródłach przychodu, informacją o poniesionych kosztach oraz informacją o rodzaju prowadzonej działalności. Organizacje pozarządowe o przychodzie do 1 mln zł nie będą musiały składać sprawozdania finansowego, ale będą zobowiązane do składania informacji o źródłach przychodu, informacji o poniesionych kosztach oraz informacji o rodzaju prowadzonej działalności. Z kolei organizacje pożytku publicznego (OPP) o przychodzie do 1 mln zł będą zobowiązane do składania sprawozdania finansowego wraz z informacją o źródłach przychodu, informacją o poniesionych kosztach oraz uproszczonego sprawozdania merytorycznego ze swojej działalności. Natomiast organizacje pozarządowe, których ten przychód pochodzi wyłącznie ze składek członkowskich i nie przekroczy 10 tys. zł zwolnione zostaną z tych obowiązków.

Rząd twierdzi, że 95% wszystkich organizacji ma przychody nieprzekraczające 1 mln złotych i to one na tym skorzystają. Otrzymają bowiem prawo do prowadzenia uproszczonej ewidencji przychodów i kosztów (dzisiaj mogą to robić tylko, jeśli nie osiągają 100 tys. przychodu rocznie). To w zamierzeniu ma obniżyć ich koszty związane z prowadzeniem księgowości. Niektórzy przedstawiciele NGO-sów mówią, że w praktyce może to nie okazać się tak łatwe. Nie wiadomo bowiem, jak będzie z organizacjami prowadzącymi działalność gospodarczą i co z tymi, którzy będą ubiegać się o finansowanie. To są już jednak pewne kwestie techniczne, a sam zamysł wydaje się wyznaczać dobry kierunek.

Kolejna zmiana, to zobowiązanie NGO-sów do sporządzania sprawozdań w specjalnym generatorze – systemie informatycznym udostępnionym na stronie Narodowego Instytutu Wolności. Instytut będzie zobowiązany dostarczyć te dokumenty do uprawnionych podmiotów, m.in. do szefa Krajowej Administracji Skarbowej, KRS, GUS, ministra nadzorującego fundację. Dokumenty umieszczone w bazie będą ogólnodostępne. To także uprości obowiązki administracyjne dla organizacji, a obywatelom da większy wgląd w finanse organizacji.

Ostatnia kwestia i najbardziej kontrowersyjna to konieczność ujawniania danych większych darczyńców. Dziś do urzędu skarbowego trafiają dane osób prawnych, gdy jednorazowa wartość darowizny wynosi 15 tys. zł lub ich łączna suma otrzymana od jednego darczyńcy przekracza 35 tys. zł. NGO ma obowiązek informowania urzędu skarbowego o darczyńcy z podaniem jego nazwy i adresu. Projektowane przepisy zakładają, że trzeba będzie podać dane osób fizycznych, które jednorazowo podarowały co najmniej 15 tys. zł. Obowiązek sporządzania takiej informacji będzie dotyczył wszystkich NGO-sów, nie tylko tych, które mają status organizacji pożytku publicznego. Wyjątkiem mają być organizacje, których przychód z działalności statutowej za poprzedni rok obrotowy nie przekroczył 10 tys. zł i pochodził wyłącznie ze składek członkowskich.
Przedstawiciele organizacji pozarządowych obawiają się inwigilacji ze strony państwa, tego, że nowe przepisy są niezgodne z RODO i zniechęcą darczyńców do przekazywania większych sum. Trudno nie przyznać im racji. Jeśli bowiem chcę przekazać anonimowo większą sumę pieniędzy na daną fundację, to mogę nie chcieć jednocześnie, aby informacja o tym widniała w Internecie i była ogólnodostępna. Mogę też nie życzyć sobie, aby państwo kontrolowało komu, kiedy i jak pomogłem. Jeśli tak restrykcyjne przepisy wejdą w życie, to niektórzy mogą woleć przekazywać pieniądze potrzebującym z ręki do ręki niż mieć do czynienia z wielką machiną administracyjną państwa.

Powstaje pytanie, co tak naprawdę chce osiągnąć rząd. Jak się wydaje, jego głównym zamierzeniem jest ujawnienie, kto finansuje daną organizację. Nie poprzestaje jednak na poznaniu wiedzy o wielkich firmowych darczyńcach, którzy są już teraz mu znani. Chce pozyskać dane wszystkich osób fizycznych, które wspierają fundacje sumami większymi niż 15 tys. złotych. Chce też, żeby te informacje były ogólnodostępne, co jak się zdaje, może służyć temu, żeby daną organizację można było zdyskredytować – np. przez pokazanie, że wspierają ją politycy jednej opcji. Gdybyśmy jednak nawet uznali, że to dobry pomysł, bo w końcu poznalibyśmy tajniki lewicowych organizacji, to musimy pamiętać, że władza się zmienia. Kolejna może wykorzystać te informacje do zniszczenia organizacji konserwatywnych i katolickich, a także do zaszkodzenia tym, którzy je wspierają. Obywatele mogą mieć w nowym układzie obawy przed wspieraniem organizacji krytykowanych przez władze, co przełoży się na niższe wsparcie ważnych inicjatyw.

Głównym problemem rządu, o których mówią sami politycy partii rządzącej, jest fakt, że niektóre organizacje są wspierane przez bogatych lobbystów z zagranicy, którzy chcą zmiany władzy. Wiktor Orban poradził sobie z tym problemem, doprowadzając do zniwelowania wpływów Georga Sorosa. W Polsce działa Fundacja Batorego finansowana przez niego. Nie chodzi zresztą tylko o tę fundację. Fundacja Otwarty Dialog, która nawoływała do obywatelskiego buntu, jest oskarżana o branie pieniędzy od rosyjskiego wywiadu. Nie wiadomo jak wiele jest innych podobnych organizacji. PiS nie ma jednak odwagi, by podjąć radykalne decyzje na wzór Orbana. Nie chce zakazać finansowania polskich organizacji pozarządowych przez ośrodki z zagranicy, obawiając się zapewne porównania do Białorusi. Chce jedynie, aby publicznie było dostępne więcej informacji na temat sposobów finansowania organizacji publicznych. Jest to krok w dobrym kierunku, ale zaledwie krok. W dodatku przy okazji dostaje się uczciwym fundacjom. Wszystko zaś na zachętę zostało okraszone obietnicą obniżenia kosztów funkcjonowania dla małych i średnich organizacji.

To, o czym mówi rząd, nie jest jednak żadną systemową reformą, nie przeciwdziała patologiom w III sektorze i nie rozwiązuje żadnych problemów. Pomimo tego, że są to propozycje umiarkowane i tak spotykają się z olbrzymią krytyką i wcale nie jest powiedziane, że do nich dojdzie.

 

 

[1] M. Ratajczak, Dobre i złe organizacje pozarządowe. Szydło zapowiada "uporządkowanie sytuacji", źródło: https://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/ngo-organizacje-pozarzadowe-finansowanie,204,0,2204108.html.

[2] P. Kalisz, Reforma finansowania NGO to bat na fundacje, których PiS nie lubi. Prawicowe organizacje nie muszą się obawiać, źródło: https://natemat.pl/195183,reforma-finansowania-ngo-to-bat-na-fundacje-ktorych-pis-nie-lubi-prawicowe-organizacje-nie-musza-sie-obawiac.

[3] R. Horbaczewski, Rząd chce uprościć sprawozdawczość NGO, ale zażąda więcej danych, źródło: https://www.prawo.pl/samorzad/sprawozdawczosc-organizacji-pozarzadowych-ministerstwo-chce,509399.html.

Źródło: redakcja

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną