SKANDAL! Jak leszczyński MOPR traktuje niepełnosprawnego Józia i jego matkę

0
0
/ źródło: pixabay.com

Dziś czternastomiesięczny Józio na samym życiowym starcie miał potrójnego pecha. Po pierwsze urodził się dwa miesiące przed terminem z wadą genetyczną - trisomią, niedowagą i szeregiem innych problemów zdrowotnych, z których najpoważniejszą oprócz trisomii była niedrożność jelit. W wyniku której w drugiej dobie życia po przewiezieniu ze szpitala w Lesznie do szpitala klinicznego im. Jonschera w Poznaniu był operowany. Drugim jego pechem było, to że urodził się w trakcie epidemii Covid-19, przez co pierwszy miesiąc życia spędził na szpitalnych salach odizolowany od rodziców. Co już samo w sobie jest działaniem nieludzkim. I w końcu kolejny pech - miejsce urodzenia i wykonywany przez matkę zawód, a w zasadzie forma wykonywania pracy w postaci samozatrudnienia.

Otóż pani Anna, matka Józia zamiast jak Pan Bóg przykazał od 8.00 do 16.00 siedzieć w urzędzie prowadziła własną działalność gospodarczą. Przez co macierzyńskie to nie 80 procent ostatniej pensji, a świadczenie równane do minimalnego w wysokości 1000 zł, podczas gdy najniższe świadczenie wynikajace ze stosunku pracy (od pensji minimalnej w wysokości 2800 zł brutto) to ponad 1600 zł. Ponieważ to jest świadczenie głodowe, więc ustawodawca pozwolił u osób na własnej działalności na łączenie zasiłku macierzyńskiego z dalszym prowadzeniem działalności, żeby taka matka nie umarła z głodu wraz z dzieckiem. Co wynika z artykułu 16 ust. 2 pkt 4 Ustawy z dnia 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych. Gdzie jest napisane, że „ustawodawca przewidział możliwość prawa do świadczenia pielęgnacyjnego mając inny tytuł do ubezpieczeń społecznych, którym nie może być żadna forma zatrudnienia – a taką nie jest zasiłek społeczny”.

 

Sądowa droga przez mękę

 

Ponieważ najpierw MOPR zakwestionował prawo do świadczenia pod pozorem tego, że pani Anna dalej prowadzi działalność ta złożyła oświadczenie w którym wskazywała, że od urodzenia niepełnosprawnego dziecka nie wykonuje żadnej pracy w ramach swojej działalności gospodarczej, a zawiesiła ją później. Jednak wydruk z księgi przychodów i rozchodów wskazuje, że nie miała przez ten czas żadnych przychodów. I może te dane MOPR-owi dostarczyć. Wtedy MOPR odrzucił wniosek wykorzystując niejasność przepisów w tym zakresie i stwierdził, że nie można łączyć zasiłku macierzyńskiego z opiekuńczym, choć część ośrodków Pomocy Społecznej wydaje decyzje zupełnie odmienne.

 

Złośliwość i niekompetencja urzędnicza.

 

Sprawa przeszła przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze i Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu, które roszczenie odrzuciły. Pozostaje już tylko Naczelny Sąd Administracyjny, jako ostatnia instancja, choć na miejscu zdesperowanej matki skierowałbym sprawę po NSA do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Natomiast to co się stało później to już wygląda na czystą złośliwość ze strony dyrektor leszczyńskiego MOPR-u Donaty Majchrzak – Popławskiej i podległych jej urzędasów. Ponieważ pani Anna zakwestionowała tylko część decyzji Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Lesznie – tej która dotyczyła świadczeń przez okres pierwszego roku życia dziecka, a więc do dnia 24 maja 2021 roku. A po tej dacie SKO uznało należność wypłaty świadczenia matce dziecka. Tymczasem do dnia 10 sierpnia 2021, a więc od dwóch i pół miesiąca MOPR nadal tych świadczeń nie wypłaca! Co więcej MOPR powinien również ubezpieczyć dziecko i matkę opłacając należne składki ZUS. Czego również nie robi! I czym powinien zainteresować się nie tylko ZUS z Ostrowa Wielkopolskiego, ale i prokuratura.

 

Gratulujemy prezydentowi doskonałych urzędników

 

Łukaszowi Borowiakowi – prezydentowi Leszna z ramienia Dobrej Zmiany naprawdę szczerze gratuluję doskonałych urzędników, szczególnie w MOPR-ze, a w szczególności Donaty Majchrzak – Popławskiej. Z drugiej strony mam świadomość, że to akurat znikoma wina lokalnego PiS-u, ponieważ takie same postawy urzędnicze byłyby gdyby w mieście rządziło PO, PSL, czy SLD. Jednak polityka prorodzina i wsparcie niepełnosprawnych dzieci miało być priorytetem obecnej ekipy. I to zarówno na poziomie rządowym, jak i samorządowym. Jak to wygląda w praktyce w tym drugim przypadku doskonale widać na przykładzie wielkopolskiego Leszna.

 

PS. Cała historia niepełnosprawnego Józia i walki jego matki z bezdusznymi i nieznającymi przepisów urzędnikami Miejskiego Ośrodka (nie)Pomocy Rodzinie w Lesznie ukaże się w jednym z najbliższych numerów katolickiego miesięcznika „Moja Rodzina”. Jak również później pojawi się na stronie naszego portalu.

Źródło: redakcja

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną