ALARM! Groźna „monopolizacja” III sektora w Polsce!

0
0
/ Sejm RP

Mianem „III sektora” określa się ogół organizacji pozarządowych, które tworzą trzeci sektor po pierwszym, jakim jest państwo i drugim, którym jest rynek. Co ważne, z definicji są to organizacje non-profit, a więc nie działające dla zysku, ale dla dobra publicznego i jednocześnie niezwiązane instytucjonalnie z administracją publiczną. Teoretycznie są one filarem każdej demokracji. W rzeczywistości potrafią, podobnie jak sama demokracja, przeradzać się we własną parodię.

 7 kwietnia 1989 r. Sejm uchwalił „Prawo o stowarzyszeniach”. W ten sposób po latach komunizmu, kiedy obywatele nie mieli żadnej swobody działania, nastał czas stowarzyszeń i fundacji – rozpoczęła się budowa III sektora w Polsce. Po 30 latach, w 2018 r., mieliśmy już 143 tysiące zarejestrowanych organizacji społecznych, w tym 26 tys. fundacji i 117 tys. stowarzyszeń. Od jakiegoś czasu średnio co roku rejestruje się około 4 tys. stowarzyszeń i 500 fundacji. Wydaje się, że aktywność obywateli jest bardzo duża, ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach[1].

                   Po pierwsze, Ngo.pl, portal organizacji pozarządowych, szacuje, że ok. 70% z nich, czyli jakieś 100 tysięcy, jest aktywnych. Reszta została zawieszona lub zlikwidowana, chociaż nie zawsze odnotowano to w oficjalnych rejestrach. Co ważniejsze jednak, w połowie lat 90. 2% organizacji dysponowało prawie 60% całości przychodów sektora. W 2007 r. 5% najbogatszych organizacji miało roczne przychody na poziomie 1,3 mln złotych. Ta wąska grupa miała 70-80% środków całego sektora. Najszybciej się też bogaciła, bo jeszcze w 2005 r. przychody jej członków wynosiły 700 tys. Jednocześnie z badań zrobionych rok później wynikało, że aż 10% organizacji ma roczny budżet nieprzekraczający 1000 zł rocznie[2].

                   Pokazuje to, że 95% wszystkich organizacji dysponuje zaledwie 20% środków całego sektora. W większości są to drobne fundacje i stowarzyszenia, działające najczęściej lokalnie, borykające się z brakiem środków. Zapewne większość z nich nie ma większych celów lub ich nie realizuje. Są to organizacje przeróżnego rodzaju, ale wśród nich nie brakuje stowarzyszeń miłośników różnych miejsc historycznych, lokalnych społeczności, przeróżnych zainteresowań. Niektóre z nich mogą wspierać małe kluby sportowe, a nawet nie jest ich tak mało, bo szacuje się, że aż 29% wszystkich organizacji społecznych wspiera sport. 35% z nich natomiast działa na rzecz swojego sąsiedztwa, gminy lub powiatu. 63% organizacji wymienia jako swoje źródło finansowania, jedyne lub jako jedno z kilku, składki członkowskie.

                   Z całą pewnością te drobne podmioty wykonują wielką pracę i są pożyteczne dla społeczeństwa. Ich działalność jest także wyrazem aktywności obywateli, którzy wykazują w ten sposób zainteresowanie swoim środowiskiem, wspólnotą, jej skarbami i problemami. Można jednak powiedzieć, że ich wpływ na funkcjonowanie państwa i społeczeństwa w gruncie rzeczy jest niewielki, raczej lokalny. Nie mówię o tym, by je deprecjonować, ale żeby odróżnić je od tych 5% największych organizacji. To o nich słyszymy w mediach, to ich przedstawiciele wypowiadają się publicznie, to oni tworzą wizerunek tego sektora i podejmują ogólnokrajowe projekty.

                   Właśnie to określiłbym jako pierwszą patologię III sektora w Polsce. Ta swoista monopolizacja, w ramach której, w określonych dziedzinach, kontrolę przejmują pojedyncze fundacje i stowarzyszenia, kłóci się z ideą społeczeństwa obywatelskiego. Przecież ono samo jest bardzo różnorodne i podzielone, co jest zupełnie normalnie. Demokracja to rządy ludu, który jest zróżnicowany wedle bardzo wielu kryteriów: zamieszkania, kultury, zainteresowań, wiary itd. Ktoś mógłby jednak zaoponować, że lepiej tworzyć większe podmioty, bo mają one też większą skuteczność. Wielka fundacja czy stowarzyszenie to w praktyce jednak zazwyczaj nie skutek oddolnego działania i łączenia się obywateli, ale twór bardziej przypominający koncern, tak też zarządzany i mający specyficzne cele. To łączy się z wieloma problemami: kto stoi za tymi wielkimi podmiotami, w czyim interesie działają, jakie są ich cele oficjalne, a jakie nieoficjalne, jaki jest ich realny wpływ na społeczeństwo? Nad tym przynajmniej warto się zastanowić, ale najmniejsza krytyka III sektora prowadzi do wybuchu histerii, że jest to zamach na społeczeństwo obywatelskie.

 

 

 

[1] Dane za portalem organizacji pozarządowych, źródło: https://fakty.ngo.pl/fakt/liczba-ngo-w-polsce.

[2] A. Soboń Smyk, 20 lat III sektora w Polsce – kilka faktów z badań, https://publicystyka.ngo.pl/20-lat-iii-sektora-w-polsce-kilka-faktow-z-badan.

Źródło: redakcja

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną