Kulisy słynnego odejścia Hołowni z Newsweeka!

Szymon Hołownia rozpoczynał karierę dziennikarską w Gazecie Wyborczej. Następnie przeniósł się do Newsweeka, w którym pracował w latach 2001-2004 i 2006-2012. Swoje odejście z tego tygodnika przedstawiał jako moralny przymus, spowodowany tekstem Renaty Kim i Małgorzaty Święchowicz o dzieciach księży. W tej sprawie istnieje jednak wiele wątpliwości, które karzą zupełnie inaczej spojrzeć na tę sprawę.
Zaczynając od początku. Po opublikowaniu artykułu wspomnianych dziennikarek, Hołownia napisał na swoim blogu: „Na zdrowy chłopski rozum nie rozumiem jak można pisać, że Kościół w Polsce terroryzuje polityków, podczas gdy wszystko wskazuje na to, że jest dokładnie odwrotnie? Jak można tłuc na okładce, że księża to hipokryci bo mają dzieci? Przecież jak w każdym generalnym sądzie tyle w tym prawdy, co twierdzeniu, że dziennikarze kłamią, politycy to złodzieje, a artyści to prostytutki. 'Celibat to fikcja'? U większości księży, których znam to się nie zgadza, żyją w celibacie i on naprawdę im służy. 'Kościół toleruje podwójne życie księży'? Na każdy jeden taki przypadek dam dziesięć gdy nie toleruje”.
W odpowiedzi na to redaktor naczelny Newsweeka Tomasz Lis, stwierdził: „[...] ja już wolę ajatollaha Terlikowskiego niż tych załganych pseudoliberalnych, pseudodoktrynalnych, dwie piersi ssących liberalnych katolików. Z Terlikowskim dzieli mnie wszystko, nie jest on jednak przynajmniej kuriozalnym dwulicowcem, takim co poglądy ma wypośrodkowane, co pozwala mu pozować na arbitra elegantiarum. W czasach ostrych podziałów i ostrej walki bycie pomiędzy i pośrodku częściej niż znakiem racjonalizmu jest znakiem asekuranctwa i oportunizmu”.
Trudno się z tym nie zgodzić. Zachowanie Hołowni było niekonsekwentne, bo wiadomo, że Newsweek i sam Tomasz Lis prezentują liberalne poglądy, bardzo często antykatolickie i antykościelne. Wspomniany tekst, o który toczył się spór, był tylko jednym z wielu, wobec których można było postawić zarzut o tendencyjność. Zastanawia też odpowiedź, jaką Hołownia dał Lisowi: „Drogi Tomku! Pisząc o mnie napisałeś sporo o sobie. Radykalnie nie zgadzam się z linią, jaką zaproponowałeś Newsweekowi, nie jest ona też – jak sugerujesz – jedyną możliwą i słuszną, bo tylko tak można myśleć w oświeconym państwie. [...] To, że toczysz jakąś ideologiczną wojnę, że widzisz świat jako pole wojny atomowej dwóch talibanów: prawicowego i lewicowego – przyjmuję ze zdumieniem, ale OK, tocz ją. Tylko że wojna też ma swoje prawa. Respektujmy je. A to, że sobie odreagujesz i będziesz mnie teraz po chamsku (choć bez nazwiska) wyzywał, naprawdę niczego nie zmieni, nie posunie świata ani spraw do przodu. Nie podejmę rękawicy i nie stanę z Tobą do tej konkurencji, mogę (a ostatnio – chcę) krytykować Twoje poglądy, ale zawsze będę to robił z szacunkiem dla Ciebie”.
Znowu mamy tu do czynienia z pewną nielogicznością. Hołownia dziwi się Lisowi, który przecież zawsze był mega lewacki, że prowadzi ideologiczną wojnę, a jednocześnie nazywa go „drogim Tomkiem”, którego zawsze będzie szanował. Powstaje pytanie, czy publicysta był tak skrajnie naiwny, że nie dostrzegał całego cynizmu Lisa, czy też grał poczciwca, rezygnującego z dobrej posady w imię wyższych zasad.
Można się zastanawiać, czy posunięcie Hołowni nie było z góry zaplanowane. W końcu wkrótce po odejściu z Newsweeka rozpoczął współpracę z Wprost, który jawił się jako medium bardziej konserwatywne. Może specjalnie pozował na męczennika, traktując tekst dziennikarek o dzieciach księży jako pretekst. Może w ten sposób chciał ponadto utwierdzić swój mit katolickiego dziennikarza, który choć otwarty, potrafi bronić zasad moralnych.
Z perspektywy czasu trudno uwierzyć w to, że Hołownia naprawdę uniósł się takim gniewem na krytykę Kościoła katolickiego. Sam przecież teraz w niej przoduje i uważa, że nic by się nie stało gdyby zepsuta instytucja Kościoła w Polsce upadła. W swoich sądach idzie znacznie dalej niż dziennikarki, które krytykował. Każdy ma prawo zmienić poglądy, ale czy tutaj faktycznie dokonała się radykalna zmiana? Pamiętajmy, że nawet po odejściu z Newsweeka Tomasz Lis pozostał dla niego „drogim kolegą”, do którego będzie miał „zawsze” szacunek.
Nowa książka Christophera Klinsky’iego pt. „Szczepionka na koronawirusa – zagrożenie dla
ludzkości?” do kupienia na stronie Polskiej Księgarni Narodowej:
https://polskaksiegarnianarodowa.pl/pl/p/Szczepionka-na-koronawirusa-zagrozenie-dla-ludzkosci/1847
Źródło: redakcja