Lekarze zamiast dodatku za COVID musieli... zapłacić podatek!

0
0
/ źródło: Pixabay

Lekarze na kontrakcie, którzy nie dostali pieniędzy za walkę z pandemią, musieli zapłacić fiskusowi daninę. Do takiej sytuacji zmusiła medyków konstrukcja przepisów. W rezultacie, mimo iż nie otrzymali pieniędzy, to musieli od nich zapłacić do kasy państwa podatek z własnej kieszeni.

Mimo że lekarze nie dostali dodatkowych pieniędzy za walkę z pandemią, to jednak muszą od tych niewypłaconych kwot zapłacić podatek dochodowy - informuje "Rzeczpospolita". Absurdalny przepis dotknąć medyków z kilku szpitali w Polsce, m.in. największego szpitala klinicznego w Warszawie. Prezes NFZ zwrócił się do kierowników do placówek ochrony zdrowia prośbę o wskazanie listy członków personelu, którzy spełniają przesłanki otrzymania dodatku w wysokości 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia z umowy o pracę bądź z kontraktu. W następnym kroku szpital odsyła listę do Funduszu, który powinien wypłacić ekwiwalent pracownikom kontraktowym. Tyle w teorii. Okazuje się bowiem, że część lekarzy, którym przysługuje dodatek, zmuszona była uiścić podatek od kwoty, która nie wpłynęła na ich konta. - Jako uprawnieni do dodatku wystawiliśmy faktury i zapłaciliśmy podatki od dodatków, których nikt nam nie wypłacił. Czujemy się oszukani. Nie wiem, czy za kolejny miesiąc wystawimy faktury obejmujące dodatek – mówi jeden z lekarzy w rozmowie z dziennikiem.

 

Kolejny z medyków wskazuje, że jest do sposób na "dojenie" lekarzy przez państwo, które odbiera im prawo do normalnego życia. "Rz" wskazuje jednak, żew większości przypadków wypłata dodatków odbyła się bez kłopotu. Rzecznik Funduszu Sylwia Wądrzyk podkreśliła w rozmowie z dziennikiem, że do tej pory na mocy polecenia ministra zdrowia NFZ wypłacił szpitalom 2,5 mld zł na dodatki covidowe dla blisko 109,3 tys. pracowników medycznych z 638 placówek w całej Polsce. Przypomnijmy, że dodatek, na mocy polecenia ministra zdrowia dla prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, należy się medykom pracującym przy zwalczaniu pandemii od listopada.

 

Co ciekawe, taka sytuacja nabiera jeszcze innego znaczenie gdy weźmie się pod uwagę fakt nadal małych, jak na tak ważny zawód, zarobków lekarzy. Często muszą oni pracować w kilku miejscach jednocześnie, raz ze względu na finanse, dwa przez brak personelu. Jak wynika z przeprowadzonego przez OZZL badania, zaledwie 16 proc. lekarzy nie zgodziłoby się na pracę tylko w jednym miejscu bez względu na wynagrodzenie. Zdecydowana większość chciałaby pracować na jednym etacie, jeśli pensja byłaby odpowiednio wysoka i odpowiadała kwalifikacjom oraz ponoszonej odpowiedzialności. "Przy poziomie wynagrodzeń powyżej 15 tys. PLN netto za jeden etat – gotowych do pracy wyłącznie w jednym miejscu w publicznej ochronie zdrowia jest 84 proc. ankietowanych lekarzy" - informuje OZZL. Obecnie na jednym etacie pracuje zaledwie 24 proc. lekarzy. W większości osoby pracujące w publicznej służbie zdrowia dorabiają w prywatnych przychodniach. - OZZL ma nadzieję, że wyniki omawianej ankiety skłonią Ministra Zdrowia do podjęcia działań, które doprowadzą – po pewnym czasie – do sytuacji, gdy lekarz będzie pracował wyłącznie w jednym miejscu pracy i będzie to przeważnie podmiot publicznej ochrony zdrowia - komentuje przewodniczący OZZL Krzysztof Bukiel i deklaruje, że Związek chętnie wejdzie we współpracę z resortem zdrowia. Z przytoczonego przez OZZL badania opinii publicznej wynika, że za wzrostem płac w służbie zdrowia opowiada się też większość społeczeństwa. 87,8 proc. badanych uważa, że jeśli lekarze zdecydują się na pracę w jednym miejscu powinni zarabiać przynajmniej 9300 złotych netto. Obecnie przeciętna płaca w publicznej służbie zdrowia to ok. 5100 zł netto.

 

 

Źródło: money.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną