Fałszywa troska Klonowskiego o polską oświatę na Litwie

Takie będą Rzeczypospolite jakie ich młodzieży chowanie. Z tą prawdą się nie dyskutuje, tę prawdę wciela się w życie, bo od niej zależy przyszłość każdej wspólnoty, tej polskiej na Litwie również. Oświata polska na Kresach wymaga szczególnego wsparcia i zaangażowania ze wszystkich stron, także z Macierzy i od Polonii na świecie. Od nauczania młodych pokoleń zależeć będzie polskość i jej zachowanie na Ziemiach Utraconych, czyli mówiąc w skrócie, na Wileńszczyźnie, Grodzieńszczyźnie i Lwowszczyźnie. Wiedzą i rozumieją to najlepiej kresowi Polacy z Litwy, którzy pomimo lat urzędowej dyskryminacji dokonali rzeczy wręcz fenomenalnej, zachowali a nawet umocnili polskie szkolnictwo w tym kraju. Gdy trzeba było przeciwstawić się ustawie i przepisom, które były wymierzone w polskie szkoły na Litwie, zorganizowali w 20011 roku strajk na wzór tego sprzed wieku we Wrześni i zwyciężyli. Tak samo jak wygrali batalię o akredytację gimnazjów. To dzięki tej jedności i doskonałej samoorganizacji i współ
Dlatego z zażenowaniem patrzę coraz częściej na to, co wypisują niektóre polskojęzyczne media i dziennikarze, zwłaszcza ZW i Kuriera Wileńskiego, którzy zaprzedali swoje dusze szkodliwej dla polskości masońskiej doktrynie Giedroycia, w myśl której uprawiają zwodniczą narrację powolnej asymilacji, sączą ją między wierszami przy każdej okazji. Atakują w oszczerczy sposób polskie organizacje i polskich polityków na Litwie, idąc często tą samą drogą co litewscy nacjonaliści spod landsbergisowego znaku. Te media, ci dziennikarze przeszli mentalnie na druga stronę, choć jeszcze mówią i piszą po polsku, to już po polsku nie czują, zatracili gdzieś polskie serce, a może nawet rozmienili je na dotacje, dofinansowanie, projekty i stanowiska. Pisząc sieją zatrute ziarno zwątpienia, które podlewają pesymizmem i sztucznie tworzonymi problemami polskiej wspólnoty. Tak jak często czynią to, w tylko z nazwy swoim medium, Klonowscy. Tym razem rozpisał się Rajmund, a raczej zaczął krakać o rzekomo słabej kondycji polskich nauczycieli na Litwie i ich ewentualnym braku, według niego, gdyby przyszły takie czasy, „to na nic walka o nauczanie w polskiej szkole w języku ojczystym.” Jego prostą filozofię „gdybologii” można nazwać czarnowidztwem, które ma zasiać wśród Polaków pesymistyczną wizję przyszłości, w myśl zasady, że po co coś robić, po co walczyć o swoje prawa, skoro i tak może spaść na nas meteoryt. Taka postawa to dla sprawy polskiej szkodnictwo w czystej formie.
Ale w tym szaleństwie jest metoda jak mawiał klasyk, a krokodyle łzy Klonowskiego nad rzekomym brakiem polskich nauczycieli, czyli fikcją, czymś czego nie ma, ale może się przydarzyć w jego wyobraźni, odsłaniają prawdziwe intencje autora pod koniec jego wywodów. Maska opada, a nieszczere zatroskanie wychodzi na jaw, gdy daje Polakom na Litwie radę, co zrobić, aby do wymyślonej przez niego sytuacji nie doszło. Należy według niego działać jako społeczność nie zwracając uwagi na „dyrektorów, prezesów czy kierowników kół, posłów czy merów”, pamiętać, „że drugorzędne znaczenie ma stosunek człowieka do czteroliterowych skrótów, partii.” I wszystko staje się jasne, celem tych gdybań pana Rajmunda wziętych z sufitu jest działalność bez organizacji i ich liderów. Czyli cofnięcie organizacyjne Polaków na Wileńszczyźnie do przysłowiowej epoki kamienia łupanego, kiedy nic nie było. Takie wypociny domorosłego filozofa to więcej niż głupota, to sabotaż polskiej sprawy. Na to właśnie czekają przeciwnicy polskości z Landsbergisem na czele, na reset organizacyjny, który uczyniłby Polaków na Litwie bezbronnymi na ataki. Każdy przecież wie, że tylko dobrze zorganizowana wspólnota, posiadająca swoje silne organizacje i mocnych liderów jest w stanie przetrwać każdy atak i każde przeciwności losu. To właśnie dlatego Polacy na Litwie obronili polskie szkoły, mają swoją reprezentację na wszystkich szczeblach politycznej drabiny, w samorządach, Seimasie i Europarlamencie. To jest najlepszą gwarancją zachowania polskiej tożsamości i skutecznej obrony swoich spraw.
Traktuję więc tekst R. Klonowskiego o rzekomych problemach polskiej szkoły bez polskiego nauczyciela w kategoriach political fiction, sączącego pesymizm, napisanego na polityczne zamówienie, którego celem jest systematyczne rozbijanie jedności organizacyjnej Polaków na Wileńszczyźnie, w czym od pewnego czasu specjalizuje się Kurier. Każdy kto zna historię ostatnich lat wie, że nieszczerość wywodów Klonowskiego aż wylewa się z tekstu. Przecież nie kto inny jak on sam i jego ojciec startowali wielokrotnie w wyborach na litewskich listach, przeciwko polskim organizacjom, w celu czysto rozbijackim. I ta postawa została surowo ukarana przez Polaków na Litwie, a Klonowscy otrzymali kompromitująco niskie, prawie zerowe wyniki. Uważajmy więc na fałszywe rady fałszywych proroków udających zatroskanie o polską oświatę. Dzięki cieszącym się jednoznacznym poparciem Polaków na Wileńszczyźnie Macierzy Szkolnej, AWPL-ZCHR i ZPL polskie szkoły na Litwie zostały obronione, rozwijają się, a polskich nauczycieli, którzy uczą i wychowują w duchu patriotycznym kolejne pokolenia Wilniuków na pewno nie zabraknie.
Antoni Matulewicz
Źródło: mojekresy.pl