Dlaczego ostatni wyrok sądu jest wyjątkowo Żydom nie w smak (FELIETON)

Pani Filomena Leszczyńska chciała jedynie elementarnej sprawiedliwości, o którą w naszej ojczyźnie jest tak trudno. Sprawiedliwości dla swojego nieżyjącego już stryja, sołtysa wsi Malinowo, Edwarda Malinowskiego, który choć sam uratował życie przechowywanej przez niego młodej Żydówce, to i został fałszywie pomówiony przez autorów książki „Dalej jest noc” Barbarę Engelking i Jana Grabowskiego o współpracę z Niemcami i wydawanie im Żydów w czasie II wojny światowej. I stał się jak na polskie warunki cud, w naszych okolicznościach rzecz niebywała – para pseudohistoryków, a tak naprawdę drobnych geszefciarzy i manipulantów, którzy bardzo dobrze żyją z oskarżania Polaków o udział w holocauście (oczywiście na koszt polskiego podatnika, który owe „badania” finansuje) w sądzie przegrała.
Otóż okazało się, że wydana za nasze podatki i szeroko rozreklamowana książka „Dalej jest noc” urąga elementarnej metodyce pracy naukowej z zakresu historii. W zasadzie jest stekiem bredni, kalumnii, konfabulacji, ordynarnych kłamstw i zmanipulowanych przeinaczeń. Napisanych pod tezę, byle tylko zmieszać Polaków z gnojem. I to nawet tych, którzy w godzinie próby zachowali się jak trzeba. Może nawet zwłaszcza tych. Takich, jak Edward Malinowski, który ryzykował życiem swoim i swojej rodziny (a może i całej wsi) przechowując młodą Żydówkę. I tym samym ratując jej życie. Nie przed mitycznymi nazistami, tylko przed Niemcami. Tymi dobrymi Europejczykami, którzy zapomniawszy grzechy dziadków znowu wszystkich pouczają, czym jest demokracja i prawa człowieka.
Wspominałem już wcześniej o rozmaitych hucpach Engelking i Grabowskiego. Chociażby o ostatniej akcji tego typa.
Jak widać może on płynnie być w jednej chwili Żydem, a w następnej Polakiem. I to nie byle jakim Polakiem, ale takim zatroskanym o rzekomy wzrost antysemityzmu i walczącym o właściwą pamięć historyczną. Taką w której Polacy to najgorszy gnój, Żydzi to wyłącznie niewinne ofiary, a Niemców w ogóle nie ma. Może w tle są jacyś mityczni naziści.
Natychmiast po wyroku rozległo się chóralne wycie, zarówno z kraju, jak i przede wszystkim zza granicy. O tym, że to polski antysemityzm i zaściankowość, że tłumienie badań naukowych (jakby to co pisze Engelking, czy Grabowski w ogóle miało coś wspólnego z nauką), że tak nie można i tak dalej. To naprawdę interesujące, że wolność słowa i wolność badań naukowych dotyczy tylko i wyłącznie żydowskich „naukowców”, którzy często nawet nie ukrywają, że ich jedynym celem jest szkalowanie innych narodów a w szczególności Polaków. Natomiast ta sama wolność słowa w żaden sposób i w żadnych okolicznościach nie przysługuje nieżydowskim naukowcom, którzy maja odmienne opinie i interpretacje faktów. Wtedy jest to antysemityzm i kłamstwo oświęcimskie. Prawda nie ma żadnego znaczenia. Dlatego według Grabowskiego i Engelking stryj pani Filomeny wydawał Żydów Niemcom, a tak naprawdę ich ukrywał. Cóż tego wymaga mądrość etapu, o której Stanisław Michalkiewicz mówi, że potrzebny jest sprawca zastępczy holokaustu i dzięki porozumieniu żydowsko-niemieckiemu ta zaszczytna rola przypadła nam. A wraz z nią wielomiliardowe żądania ze strony organizacji żydowskich. Stąd tak ogromny klangor medialny.
Wystarczy poczytać, co wypisują „Gazeta Żydowska”, gminy żydowskie w Polsce, Otwarta Rzeczpospolita, Jewish.pl, czy Stowarzyszenie Drugie Pokolenie. Nawet już jest kolejny list otwarty pod którym podpisują się rozmaici prezesi wszelkich organizacji żydowskich w Polsce. Stąd ryk w mediach zagranicznych, a Yad Vashem wydaje kuriozalne oświadczenie. Dlatego też niezawodna „Gazeta Wyborcza” w ciągu doby już czwarty tekst o wyroku wyprodukowała.
Zobaczymy co zrobi sąd drugiej instancji, a podejrzewam, że wiem co zrobi. Taki wyrok to zawsze kłopot przy jednoznacznej narracji zatytułowanej „płaćcie polscy zbrodniarze”. To zbyt poważny interes, żeby osunęła się choć jedna cegiełka z misternie budowanej narracji mającej uzasadnić bezzasadne złodziejstwo. Dlatego wyższa instancja sądowa musi się zachować, jak sędziowie z Gdańska w sprawie niemieckiego nazisty i pani Natalii Nitek-Płażyńskiej. Tego wymaga większe dobro. Dobro na setki miliardów nienależnych odszkodowań. A że ten wyrok to tylko mała sprawa? Patrząc na wycie me(n)diów krajowych i zagranicznych oraz oburzenie Żydów z setek organizacji wydaje się, że wcale nie taka mała.
Piotr Stępień
Źródło: prawy.pl