Stanisław Michalkiewicz: Chwieją się fundamenty światów

0
0
/ fot. YouTube/Stanisław Michalkiewicz

Nie jest dobrze. Nie tylko dlatego, że właśnie pojawiła się nowa, brazylijska odmiana zbrodniczego koronawirusa, jeszcze bardziej zaraźliwa, niż ta brytyjska czy południowoafrykańska, chociaż plusem dodatnim jest to, że – jak zapewnił minister zdrowia Brazylii – wszystkie szczepionki są przeciw niej skuteczne, podobnie jak margaryna mleczna przeciw ciąży. Za pierwszej komuny, kiedy pojawiły się przejściowe braki masła, tak właśnie partia reklamowała margarynę – więc na tym przykładzie widzimy, że ciągłość jest większa, niż nam się wydaje. Ale jest w tej sytuacji również plus ujemny, bo szczepionkę pod nazwą “Sputnik” wyprodukowała też Rosja, więc w tej sytuacji tylko patrzeć, jak pojawi się transsyberyjska mutacja zbrodniczego koronawirusa, na którą skuteczna będzie jedynie szczepionka rosyjska. Ciekawe, co w tej sytuacji zrobi rząd “dobrej zmiany” - o ile oczywiście przetrwa zawirowania w “Porozumieniu” między Jarosławem Gowinem, a Adamem Bielanem – czy mianowicie kupi rosyjską szczep

Ale nie jest dobrze nie tylko z powodu pojawiania się nowych mutacji zbrodniczego koronawirusa lecz przede wszystkim - z narastającego napięcia w stosunkach z Naszym Najważniejszym, jeśli nie Jedynym Sojusznikiem. Wprawdzie rząd dobrej zmiany z Naczelnikiem Państwa na czele, spekulował na wyborcze zwycięstwo Donalda Trumpa, ale los, a konkretnie – amerykańska żydokomuna - zdecydowała inaczej i w rezultacie prezydentem u Naszego Najważniejszego został Józio Biden, a Donald Trump właśnie został zaciągnięty przed oblicze niezawisłego sądu senatorskiego, który go osądzi w związku z niedawną inwazją na Kapitol.

Na domiar złego, niezawisły sąd w Warszawie dopuścił się świętokradztwa, nakazując pani Barbarze Engelking i panu Janowi Grabowskiemu przeproszenie pani Filomeny Leszczyńskiej za obsmarowanie jej stryja w sensacyjnej powieści “Dalej jest noc”. Na widok tego świętokradztwa szef Światowego Kongresu Żydów pan Lauder ogłosił, że jest “przerażony” wybrykiem tubylczego sądu, który z rozmysłem “dławi” wysiłki “uczonych” oraz wyraził nadzieję, iż nadejdzie dzień, w którym takie decyzje zostaną pozostawione historykom, a nie politykom, czy sądom. Po tym uderzeniu w stół od razu odezwały się nożyce w postaci pana Michała Schuldricha, głównego rabina Rzeczypospolitej, który swoimi słowami wyraził tę samą myśl i nadzieję.

Ciekawe, że w uchwalonej w roku 1998 ustawie o IPN włączony tam na życzenie strony żydowskiej art. 55, przewidujący karalność tzw. “kłamstwa oświęcimskiego”, czyli każdej próby podważenia zatwierdzonej do wierzenia wersji historii, przyznaje prawo ostatniego słowa w dyskusjach historycznych właśnie prokuraturze i sądom – ale wiadomo, że “kiedy Padyszachowi wiozą zboże, kapitan nie troszczy się, jakie wygody mają myszy na statku”. Dlatego też urzędniczka Departamentu Stanu, kierowanego obecnie przez pana Blinkina z pierwszorzędnymi korzeniami białostockimi, pani Cherrie Daniels, a ze swego strony pan Bix Aliu, charge d`affairs ambasady USA w Warszawie, zaćwierkali z tego samego klucza – że to karygodna “ingerencja w dyskurs akademicki”. Widać, że wraz z objęciem prezydentury USA przez Józia Bidena powstała sytuacja podobna do opisanej przez Juliana Tuwima w koszmarnych czasach sanacji tyle, że a rebours, czyli z odwrotnej pozycji: “czasy są takie, że gdy Żydek pierdnie, zaraz szukają źródła w Kominterdnie”. Jak widzimy, tresura obejmuje nie tylko maseczki, “dystans” czy “szczepionki”, ale również - niezawisłe sądy. Ciekawe, czy niezawisły sąd apelacyjny odważy się zatwierdzić ten wyrok, czy też uniesie się słusznym gniewem i nakaże pani Filomenie Leszczyńskiej przeprosić panią Engelking i pana Grabowskiego za swoją zuchwałość.

Ale to jeszcze nic w porównaniu z projektowanym podatkiem od reklam zamieszczanych w niezależnych mediach, skromnie i dla zmylenia przeciwnika nazwanym “składką”. Niezależne media głównego nurtu, z żydowską gazetą dla Polaków na czele, natychmiast wszczęły akcję protestacyjną, publikując czarne, żałobne ekrany, zamiast “ulubionego programu”. Ciekawe, że te same niezależne media nie chciały nawet pisnąć w obronie innych niezależnych mediów, którym Zuckerbergi bez uzasadnienia blokowały programy czy wstrzymywały “monetyzację”, ale wiadomo: co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie. Wprawdzie pan red. Michnik dawno temu się zaklinał, że gotów by oddać życie w obronie prawa swego wroga do swobody wypowiedzi, ale wiadomo, że takie frazesy powtarza się za Volterem nie z przekonania, tylko – żeby było ładniej – a tak naprawdę to chodzi o to, co pięknie ujął Mikołaj Machiavelli – że łatwiej przeżyć śmierć ojca – niechby nawet w postaci świętej zasady obrony wolności mediów – niż utratę ojcowizny. A tu przecież chodzi o szmalec – więc nic dziwnego, że płomienni szermierze wolności słowa zawyli jednym głosem. Nie tylko zresztą oni, ale również zasiadający w Senacie Naszego Najważniejszego Sojusznika Wielce Dostojny Robercik Menendez i pani Magdalena Albright, co to, będąc sekretarzem stanu USA, nie mogła się zdecydować, czy jest Żydówką serbską, czy może czeską, no i oczywiście – pan Bix Aliu. Chodzi im o to, że “wolne media” są “kamieniem węgielnym demokracji”, a media z opodatkowanymi przychodami z reklam – już nie – i że Stany Zjednoczone “zawsze”... - i tak dalej. Te same Stany Zjednoczone, które nie ośmieliły się nawet kwiknąć, kiedy Zuckerbergi zablokowały urzędującego prezydenta. Co tu ukrywać; te zapewnienia nie są specjalnie wiarygodne, chyba, że chodzi o media żydowskie – bo w ich obronie USA gotowe są użyć nawet swego arsenału jądrowego.

Tak, czy owak, może to mieć konsekwencje dla stosunków naszego bantustanu z Naszym Najważniejszym Sojusznikiem. Dotychczas uważałem PiS za ekspozyturę Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego – i tak jest nadal – ale różnica polega na tym, że jeszcze kilka lat temu w kontrze wobec PiS stał tylko obóz zdrady i zaprzaństwa, czyli polityczna ekspozytura Stronnictwa Pruskiego, podczas gdy teraz, Nasz Najważniejszy Sojusznik zawczasu przygotował sobie alternatywę wobec PiS w postaci ruchu 2050 pana Szymona Hołowni. Nie jest tedy wykluczone, że awantura z pobożnym posłem Gowinem może być początkiem procesu, którego efektem będzie przebudowa sceny politycznej naszego bantustanu; jasnym idolem zostanie pan Szymon z panem Kobosko za plecami, a w miejsce “dobrej zmiany” pojawi się Zmiana Jeszcze Lepsza, zbudowana z resztek po Platformie Obywatelskiej i PiS, w której nasz mniej wartościowy naród tubylczy będzie musiał się zakochać.

Stanisław Michalkiewicz

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną