Niemiecki dziennik ujawnia, jak władze Niemiec razem z naukowcami siały koronapropagandę, by odebrać wolność Niemcom

0
0
/ Fot. ilustracyjne/fot. pixabay

Najnowsza afera polityczna w Niemczech, którą przemilczą zaangażowane w koronapropagandę media w Polsce, dotyczy tego, jak niemiecki resort bezpieczeństwa wykorzystuje naukowców w swojej polityce odbierania wolności Niemcom pod pozorem walki z Covid.

Afera wybuchła po opublikowaniu przez niemiecką gazetę „Welt am Sonntag" raportu, który został oparty na „200 stronach korespondencji mailowej między pracownikami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i naukowcami. Grupa prawników reprezentowana przez berlińskiego prawnika Niko Härtinga walczyła o korespondencję w sporze prawnym z Instytutem Roberta Kocha".

Z analizy maili wynika, że podczas pierwszego lockdownu niemieckie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zamówiło u naukowców raport, który miał uzasadnić (pod pretekstem walki z covid) odebranie wolności Niemcom i zaplanować „dalsze działania o charakterze prewencyjnym i represyjnym. Naukowcy stworzyli raport w cztery dni".

Na podstawie tego raportu niemieckie władze przedstawiły najgorszy możliwy scenariusz wydarzeń „zgodnie z którym ponad milion osób miało umrzeć z powodu koronawirusa, gdyby życie potoczyło się tak jak przed pandemią". Naukowcy wskazali władzom jak osiągnąć „pożądany efekt szoku". To właśnie dzięki temu raportowi niemieckie władze prowadziły taką propagandę by „w umysłach ludzi pojawiły się obrazy wielu ciężko chorych ludzi, którzy trafią do szpitali przez swoich bliskich", tego, że chorzy nie mogą otrzymać pomocy w przepełnionych szpitalach i konają w męczarniach w domach, walcząc o każdy oddech.

Na łamach „Welt am Sonntag", niedzielnego wydania dziennika „Die Welt" (wydawanego przez Axel Springer) ukazał się opisujący tę aferę artykuł „Dann schadet dies dem Ansehen einer faktenbasierten Bekämpfung" autorstwa Anette Dowideit.

Niemiecki dziennik w materiale kierowniczki zespołu śledczego pisma poinformował, że „w marcu 2020 roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przygotowało wewnętrzny referat, który w dramatyczny sposób przedstawił zagrożenia, jakie niesie ze sobą koronawirus w celu legitymizacji zaostrzonych działań politycznych. Z korespondencji wynika, jak rząd zatrudnił do tego naukowców".

Niemieccy posłowie opozycji, między innymi Konstantin Kuhle z liberalnej FDP, domagają się wyjaśnienia, jak naukowcy kupieni przez niemiecki resort bezpieczeństwa doprowadzili do utraty wiarygodności przez naukę i politykę. Zdaniem polityka FDP „jeśli powstaje wrażenie, że politycy nakazują odkryciom naukowym uzasadnienie ich własnych działań, szkodzi to reputacji niezależnej nauki i kontroli pandemicznej opartej na faktach". Lider parlamentarnej lewicy Dietmar Bartsch stwierdził, że niemiecki resort bezpieczeństwa „wyrządził krzywdę" walce z pandemią. Zdaniem polityka niemieckiej lewicy działania niemieckiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych były samobójcze, bo „nauka musi doradzać polityce. [...] Kiedy nauka rezygnuje z niezależności, cierpi na tym wiarygodność. [...] zaufanie i wiarygodność są kluczami w kryzysie, aby wzmocnić akceptację dla środków". Zdaniem jednego z liderów FDP Wolfganga Kubickiego niemieckie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zachowuje się jak resort bezpieczeństwa z państw autorytarnych, które „chce wzbudzić strach w społeczeństwie, aby móc lepiej egzekwować środki polityczne".

Z tekstu niemieckiego dziennika wynika, że niemieckie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych kierowane przez Horsta Seehofera z CSU zaangażowało w marcu 2020 naukowców z "kilku instytucji badawczych i uniwersytetów. Poprosił ich o dostarczenie treści do dokumentu z ministerstwa, który początkowo został sklasyfikowany jako poufny — co później miało pomóc w legitymizacji trudnych działań".

Jan Bodakowski

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną