Francja przedłuża lockdown, a Niemcy zrobią to za moment. To źle, bo rząd w Polsce podejmuje decyzje na podstawie działań tych państw

Francja do 1 czerwca przedłużyła okres trwania stanu pandemicznego i wprowadzonych pod jego pretekstem restrykcji. Z kolei kanclerz Niemiec Angela Merkel przekonuje, że w Niemczech stan ten należy wydłużyć do 1 marca. Patrząc na dotychczasowe działania rządu w Polsce oraz wypowiedzi jego przedstawicieli, można obawiać się, że i u nas restrykcje pozostawione zostaną co najmniej do lata, ponieważ rząd oficjalnie przekazywał, że decyzje u nas podejmowane są na podstawie działań państw Zachodu, niezależnie od tego, ile pozytywnych wyników na koronawirusa jest u nas raportowanych.
278 deputowanych zagłosowało za a 193 przeciw przedłużeniu stanu epidemicznego we Francji do 1 czerwca. 13 wstrzymało się od głosu.
Minister zdrowia Olivier Veran przekonuje, że dzień ten "jest spójny z dynamiką pandemii".
Stan zagrożenia epidemicznego w tym kraju wprowadzono już w marcu ubiegłego roku. Na podstawie restrykcji wprowadzonych pod pretekstem pandemii jest m.in. godzina policyjna. Rząd ma również prawo ograniczyć i zakazać podróży oraz jakichkolwiek form przemieszczania się, organizacji zgromadzeń, otwierania sklepów oraz wszelkich miejsc użyteczności publicznej.
Z kolei kanclerz Niemiec Angela Merkel wczoraj obwieściła, że restrykcje wprowadzone pod pretekstem tzw. pandemii w Niemczech powinny zostać wydłużone do 1 marca. Decyzja w tej sprawie zapadnie jeszcze dziś.
Według listopadowych zapowiedzi, restrykcje w Polsce powinny zelżeć do poziomu ogólnopolskiej żółtej strefy od 26 grudnia. 47 dni temu średnia pozytywnych wyników na obecność SARS-CoV-2 z siedmiu dni spadła poniżej 9400 i - poza dwoma dniami - ciągle utrzymuje się na tym poziomie, momentami zbliżając się do granicy ogólnopolskiej strefy zielonej. Tymczasem rząd wprowadził narodową kwarantannę, argumentując ją właśnie działaniami innych państw.
Źródło: nczas.com