Simon znowu lekceważy badania ekspertów i krytykuje amantadynę!

0
0
/ Prof. Krzysztof Simon

Prof. Krzysztof Simon słynący z popierania radykalnych obostrzeń, w tym zamykania kościołów, po raz kolejny postanowił skrytykować amantadynę. Kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu został zapytany o stosowanie tego leku w czasie webinaru z cyklu Kierunek Zdrowie. Odpowiedź potwierdziła sceptyczne podejście medyka wobec amantadyny.

- Azytromycyna kompletnie nie działa na wirus. Jest makrolidem, więc to jest absurd. Deksametazon nakręca spiralę Covidu. A amantadyna jest nieuznanym nigdzie lekiem. Dopiero badania są robione, tylko w Polsce, i mała próba była w Meksyku – przekonywał lekarz.

- Ja jako młody lekarz, 40 lat temu, używałem amantadyny na grypę. I przestaliśmy. Po pierwsze, z piśmiennictwa wynikało, że jest to skuteczne tylko na etapie początkowym, przed zakażeniem. (...) Po drugie, wywołało bardzo istotne objawy, łącznie z neurologicznymi. (...) Po trzecie, amantadyna stosowana dłużej powoduje uszkodzenia narządowe, przede wszystkim upadki. Pacjenci padali z powodu zawrotów głowy. I następna rzecz - ona wywołuje szybkie mutacje. Nie wolno więc takich rzeczy stosować - apelował.

Zdaniem prof. Simona badania, finansowane przez Agencję Badań Medycznych, potwierdzą skuteczność amantadyny w leczeniu w najlepszym wypadku tylko małych grup pacjentów i na określonym etapie zakażenia. - Według mnie to się nie nadaje do niczego - stwierdził.

- Konsekwencje z tego są straszne - zaznaczył dolnośląski konsultant wojewódzki ds. chorób zakaźnych. - A jeśli wyhodujemy szczepy lekoodporne tylko podając amantadynę? To kto za to wszystko odpowie? Oczywiście wtedy będzie, że trzeba było nie dopuścić do badania, eksperci i rząd winni – tłumaczył.

Na zarzuty prof. Simona już wcześniej odpowiadał Włodzimierz Bodnar, pulmonolog z Przemyśla, mający na koncie mnóstwo sukcesów w leczeniu amantadyną.

- W neurologii podaje się 600 mg amantadyny przez sześć tygodni i badania potwierdzają, że jej uboczne działania są w granicach zera. Moim zdaniem, to skandaliczne, że ktoś z takim tytułem wypowiada się publicznie w ten sposób, nie mając żadnych argumentów, które by zaprzeczały istnieniu efektu terapeutycznego amantadyny. Wszelkie światowe opracowania w neurologii podają, że amantadyna jest skuteczna w 80-90 procentach przypadków. Nikt do tej pory nie obalił tych badań. Takie same mam spostrzeżenia co do skuteczności leczenia amantadyną w chorobie COVID-19 – mówił w grudniu lekarz w wywiadzie dla portalu DoRzeczy.pl.

Swego rodzaju świadectwem działania leku były słowa wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła.

– Jestem przykładem tego, że amantadyna działa i skutecznie leczy COVID-19. Byłoby egoizmem z mojej strony, gdybym tego nie ogłosił. Cieszę się, że to spowodowało dyskusję na ten temat. Udało się doprowadzić do tego, że amantadyna jest ponownie dostępna w aptekach. Ufam, że będzie skutecznie leczyć i pomagać, tak jak to było w moim przypadku – stwierdził polityk. Dodał, że „prof. Simon nie zrobił nic, żeby zweryfikować skuteczność amantadyny”.

- Jako lekarz, kierując się głosem wielu pacjentów, powinien to zbadać. Jako ekspert w zakresie epidemiologii jest za nich odpowiedzialny. Przekładając to na moją branżę, jestem wiceministrem sprawiedliwości i kiedy słyszę, że pewne przepisy nie działają, to je zmieniamy i odwrotnie. Walczymy w ten sposób m.in. z mafiami vatowskimi czy z dopalaczami. Jeżeli społeczeństwo czegoś się domaga i tego oczekuje, to zadaniem osób specjalizujących się w danej branży jest wprowadzenie takich zmian, żeby to umożliwić. Tymczasem prof. Simon nie zrobił nic, ograniczając się od krytyki niepopartej rzeczowymi argumentami, co w ustach eksperta brzmi kuriozalnie. Jeżeli jest takim fachowcem, powinien to sprawdzić, a nie lekceważyć zdanie innych osób – zauważył Warchoł.

Możliwe działanie ochronne amantadyny przeciwko infekcji COVID-19 u pacjentów z chorobami neurologicznymi opisali w artykule naukowym prof. Konrad Rejdak wraz z prof. Pawłem Griebem z PAN. Ich badania zostały potwierdzone m.in. przez ekspertów uniwersytetu Cambridge. Przeanalizowali oni dokumentację medyczną 13 tys. seniorów leczonych na choroby Parkinsona i Alzheimera, dochodząc do podobnych wniosków.


 

PZ

 

 

Źródło: DoRzeczy.pl, rp.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną