BRAK SŁÓW! Dziennikarka trafiła do szpitala, a policja CHWALI tzw. strajk kobiet! (WIDEO)

Po wczorajszym napadzie przez bandytów w trakcie relacji z tzw. strajku kobiet dziennikarka Mediów Narodowych Agnieszka Jarczyk trafiła do szpitala. Jak poinformowała redakcja, ze względu na jej stan zdrowia odwołano programy, które dzisiaj miała prowadzić. Tymczasem rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak... pochwalił tzw. strajk kobiet!
- Ze względu na stan zdrowia i pobyt w szpitalu red. Agnieszka Jarczyk nie poprowadzi dziś przedpołudniowej ramówki w #MediaNarodowe - poinformowała redakcja MN na Twitterze.
Ze względu na stan zdrowia i pobyt w szpitalu red. Agnieszka Jarczyk nie poprowadzi dziś przedpołudniowej ramówki w #MediaNarodowe
— Media Narodowe (@MediaNarodoweMN) January 28, 2021
Podczas wczorajszej transmisji z manifestacji agresywnej bandy tzw. strajku kobiet dziennikarka Mediów Narodowych Agnieszka Jarczyk oraz operator kamery zostali zaatakowani fizycznie. Skradziono im sprzęt nagrywający. Złożono zeznania, zaś Jarczyk trafiła do szpitala. O szczegółach sprawy pisaliśmy TUTAJ.
Red @AgaJarczyk oraz nasz operator zostali zaatakowani przez agresywnych demonstrantów ze #StrajkKobiet. Zniszczono nam sprzęt warty kilka tys zł. Sprawę zgłaszamy policji. pic.twitter.com/DSOCwHH5dT
— Media Narodowe (@MediaNarodoweMN) January 27, 2021
- Po złożeniu zeznań na policji pojechałam na SOR na badania lekarskie. To był pierwszy etap. Dziś jeszcze muszę tam pojechać, żeby dokończyć to wszystko - powiedziała Agnieszka Jarczyk Radiu Wnet. - Wcześniej mieliśmy do czynienia z jakimiś prowokacjami w naszą stronę, natomiast wczoraj weszło to w taką nową fazę - dodała.
- Jako Media Narodowe około 18 rozpoczęliśmy naszą transmisję na żywo spod Trybunału Konstytucyjnego. Tak jak zwykle. Dziennikarstwo na tym polega, żeby relacjonować to, co się dzieje. My jako Media Narodowe poszliśmy, żeby zrelacjonować to, co działo się na tym tzw. „Strajku Kobiet”. Podeszliśmy bliżej do tych ludzi, żeby usłyszeć, co Marta Lempart ma do powiedzenia, jakie są ich przemowy. Udało mi się zacząć rozmowę z pierwszą kobietą, którą tam spotkałam, która była chętna na rozmowę. Udało mi się zadać dwa pytania, po czym zauważyłam, że tłum się bardzo zacieśnia. Zostałam w pewnym momencie odłączona od mojego operatora kamery, zepchnięta gdzieś tam na tył. Pani Marta Lempart podeszła z mikrofonem, obok niej stała jakaś kobieta z megafonem. Przez ten megafon wykrzykiwała wulgarne słowa, hasło główne ich zgromadzenia. Marta Lempart powiedziała, że z faszystami i z prowokatorami się nie rozmawia. Te określenia były skierowane pod adresem Mediów Narodowych - relacjonowała Jarczyk.
- Po tym wystąpieniu Marty Lempart, mieliśmy pod Trybunałem Konstytucyjnym atak ze strony dwóch mężczyzn. W porównaniu do tego, co stało się później, był delikatny. Wycofaliśmy się nieco do tyłu. Przed skrzyżowaniem w stronę placu na Rozdrożu zostaliśmy zaatakowani przez grupę osób. Na początku jeden z chłopaków wykrzyknął, że „faszyści idą”, czyli do nas było to oczywiście skierowane. Uszliśmy jeszcze może z trzy czy cztery kroki, po czym jedna z pań, która trzymała megafon, prosto w moje prawe ucho zaczęła wykrzykiwać wulgarne hasło przewodnie tego zgromadzenia. Mi z kolei jeden z chłopaków wyrywał co chwilę mikrofon. W końcu ten mikrofon upadł na jezdnię, ja go podniosłam. Nie zdążyliśmy nawet sprawdzić, czy działa, bo były tam przepychanki, wykrzykiwano też w naszą stronę wulgarne hasła. Generalnie było bardzo niebezpiecznie. Po chwili jeden z chłopaków wyrwał nasz sprzęt do nagrywania i uciekł z nim. Moje ucho było w stanie bardzo złym, zaszumiało mi i generalnie miałam problem, żeby coś usłyszeć. Po chwili to nieco zelżało. wówczas też inne osoby atakowały mojego operatora kamery, starały się wyrwać mu sprzęt - mówiła dalej.
Tymczasem rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak pochwalił tzw. strajk kobiet za to, że "widział osoby, które chcą protestować, nie walczyć z policją".
- Podkreślić jednak należy jeden fakt - cierpliwość policjantów jest na bardzo wysokim poziomie. Dzisiaj widzieliśmy osoby, które chciały protestować, nie walczyć z policją. Nie brakowało też dzisiaj osób, które w tłumie studziły emocje - twierdził nadkom. Marczak. - To, co się zmieniło to brak zachowań agresywnych wobec funkcjonariuszy - dodał.
Zaznaczył też, że policja "nigdy nie była stroną protestu". - My dbamy o bezpieczeństwo - mówił. Widać, jak zadbali i jak tłum nie chciał walczyć, a "protestować".
Dominik Cwikła
Źródło: wp.pl / twitter.com / medianarodowe.com / prawy.pl