Niemiecki naukowiec oskarża rządzących o BEZSENSOWNĄ i SZKODLIWĄ politykę w sprawie Covid

Covid jest kolejnym przykładem na niekompetencję rządzących, na to, że podejmują oni irracjonalne działania przynoszące szkodę obywatelom. Albo – co gorsza – na to, że szkodliwe decyzje podejmowane są przez rządzących świadomie i świadczą o tym, że władza jest w rękach ludzi złych i zdeprawowanych, świadomie krzywdzących obywateli i niszczących państwo w interesie globalnych korporacji.
Swoistym aktem oskarżenia wobec polityków jest wydana nakładem Fundacji Osuchowa publikacja „Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy". Tom pierwszy tej ważnej publikacji zawiera wywiad z profesorem dr. med. Klausem Püschelem, ekspertem w dziedzinie medycyny sądowej, dyrektorem Instytutu Medycyny Sądowej kliniki uniwersyteckiej w Hamburgu, wicedyrektorem Interdyscyplinarnego Centrum Badań nad Uzależnieniami Uniwersytetu w Hamburgu.
Zdaniem niemieckiego naukowca, który wbrew zaleceniom władz, ale zgodnie ze swoimi obowiązkami służbowymi, robił sekcje zwłok rzekomo zmarłych na Covid w Hamburgu, wszystkie te osoby zmarły z powodu innych chorób, które skrajnie osłabiły ich system immunologiczny – co świadczy, że wirus ten nie zagraża młodym i zdrowym.
Według niemieckiego naukowca wyniki badań populacji w Santa Clara w USA, które wskazały, że liczba zarażonych jest do 85 razy większa od liczby udokumentowanych przypadków, wskazuje, że śmiertelność na Covid jest taka sama, jak śmiertelność na grypę. Kwarantanna i lockdown, które dotknęły całe społeczeństwo, nie miały więc sensu i żadnych podstaw. Ich skutkiem było doprowadzenie do kryzysu, wpędzenie milionów w nędzę i bezrobocie.
W związku z tym, że ludzie umierają w wyniku zakażeń wewnątrzszpitalnych (do szpitali trafiają ludzie chorzy z osłabionym układem odpornościowym podatni na zakażenia), niemiecki naukowiec postuluje, by robić wszystko „by trzymać ludzi z dala od szpitali, jeśli mają objawy Covid, chyba że są one bardzo poważne". Jednak w wyniku medialnej paniki lekarze ze strachu kierowali chorych mogących chorować w domu do szpitali.
W swojej wypowiedzi niemiecki naukowiec zwrócił uwagę, że WHO i wyznawcy pandemii przeszacowali zagrożenie śmiertelnością ze strony Covid – śmiertelność ta okazała się być na poziomie grypy. Wyższa śmiertelność w niektórych grupach wynikała nie z wirusa, ale z innych przyczyn – wyższa śmiertelność wśród włoskich lekarzy wynikała z tego, że Włochy mają najstarszy personel medyczny na świecie.
Zdaniem niemieckiego naukowca ryzyko zakażenia Covid jest „około 70 razy większe w przypadku osób powyżej 65. roku życia". Co ciekawe, zapewne w wyniku toksycznego genetycznie modyfikowanego i wysoko przetworzonego jedzenia w USA to ryzyko jest niższe tylko 15-krotnie. W konsekwencji osoby poniżej 65. roku życia stanowią od 5% zmarłych według oficjalnych statystyk (w USA 30%). Dodatkowo osoby w wieku powyżej 65 lat bez chorób stanowią w Europie 0,5% zmarłych na Covid, a w USA 1%.
Warto dodać, że z natury śmiertelność ludzi starszych jest wyższa. Ludzie im są starsi, tym większy odsetek zgonów – co sprawia, że zmarli oficjalnie na Covid i tak by zmarli, bo kolokwialnie mówiąc, przyszła na nich pora.
Wielokrotnie pisałem o tym, że media przeliczają podstawową sprawę, czyli prawdopodobieństwo zgonu na Covid wobec prawdopodobieństwa zgonu np. w wypadku samochodowym – dopiero takie porównanie z życia wzięte uświadamia ludziom, z jakim zagrożeniem mają do czynienia i czy to zagrożenie uzasadnia rezygnację z normalnego życia. Niemiecki naukowiec wskazał, że w Niemczech osoba poniżej 65. roku życia ma mniejszą szansę umrzeć na Covid, niż zginąć w wypadku samochodowym codziennie dojeżdżając do pracy w czasie 30 minut.
W opinii niemieckiego naukowca ważne jest też to, że statystyki zgonów na Covid są sztucznie zawyżone – zgon na Covid wbrew faktom przypisuje się osobom zmarłym z innych przyczyn. We Włoszech 99% zmarłych rzekomo na Covid miało inne choroby, które były powodem ich zgonu.
Niemiecki naukowiec wątpi też w możliwość zrobienia skutecznej szczepionki na Covid. Dotychczas nie udawało się zrobić szczepionki na koronawirusy – wywoływała ona niepożądaną zbyt silną reakcję, a nawet zgon. Możliwe jest też, że istnieje związek między zgonami na Covid a uprzednimi szczepieniami na grypę. Według niemieckiego naukowca są podejrzenia, że „ludzie, którzy przyjęli szczepionkę, przeciwko grypie, byli bardziej podatni na patogeny niegrypowe". Niemiecki naukowiec uważa, że widać było to między innymi we Włoszech – od siebie dodam, że chodzi tu między innymi o to, że w bogatych północnych Włoszech zmarł większy odsetek niż w biednych południowych Włoszech. Wiązać się to miało z tym, że bogate samorządy z północnych Włoch zafundowały emerytom szczepienia na grypę, które osłabiły ich organizmy tak, że stały się podatne na Covid, podczas gdy biedne samorządy z południa nie ufundowały szczepień na grypę emerytom i w konsekwencji nie mieli oni obniżonej odporności po szczepieniu, więc nie byli podatni na Covid.
Zdaniem niemieckiego naukowca zamykanie szkół w ramach walki z Covid nie miało sensu – dzieci powinny chodzić normalnie do szkół, by nabywać odporność stadną. Grupy ryzyka powinny być chronione tylko przez krótki czas, bo długa izolacja sensu nie ma. Niemiecki naukowiec uważa też, że śledzenie kontaktów społecznych nie ma sensu, bo Covid jest zbyt rozpowszechniony i wszyscy mieliśmy z nim kontakt.
Jan Bodakowski
Źródło: prawy.pl