Lewacki aktywista zamieścił fałszywą informację stylizowaną na oficjalną. Sąd przyznał gminie rację, że nadszarpnięto jej wizerunek, ale „sama jest sobie winna”

W dobie pandemicznego szaleństwa chwilowo uwagę odwrócić może absurdalna sytuacja związana z gminą Niebylec. Przypadek ten przypomina nam, że potrzebna jest pilna, prawdziwa reforma sądów i systemu wymierzania sprawiedliwości. Mimo że lewacki aktywista oczernił władze gminy, to jednak sąd orzekł, że gmina „sama jest sobie winna” i karać działacza totalitarnego ruchu LGBT nie zamierza.
Wszystko zaczęło się w roku ubiegłym. W końcu tzw. wolne sądy są – jak nazwa wskazuje – wolne i nie załatwiają oczywistych spraw szybko. Znany działacz LGBT Bart Staszewski zatknął przy wjeździe do gminy tablicę z napisem „strefa wolna od LGBT”, stylizowaną na formalną tablicę informacyjną. Miała być to odpowiedź na uchwałę – czyli niemającą konsekwencji prawnych deklarację samorządowców – pt. „Samorząd wolny od ideologii LGBT”.
Dużo osób potraktowało happening działacza LGBT jako fakt. Gmina więc wstąpiła na drogę sądową, by bronić swojego dobrego imienia. Nigdzie bowiem w Polsce nie istnieją „strefy wolne od LGBT”, choć na Zachodzie to hasło przebija się coraz bardziej, do tego jako fakt prawny, a nie performens.
Samorządowcy chcieli sądowego zakazu publikacji zdjęć ze znakiem o „strefach wolnych od LGBT” stylizowanym na oficjalny znak drogowy. Sprawą zajął się Sąd Okręgowy w Rzeszowie. Sąd to poważna instytucja, która wymierza sprawiedliwość, więc można się było spodziewać, że tak się stanie. Ale gdzie tam. Sąd wniosek odrzucił.
– Nie wykazano, by treść upublicznionych zdjęć nie była zgodna z rzeczywistym stanem faktycznym. Ujemny wizerunkowo skutek w postaci uznania gminy za nietolerancyjną nastąpił w konsekwencji przyjęcia uchwały – napisano w uzasadnieniu.
Na jakiej podstawie? A kto tam wie. Zapewne stwierdzenie, że sąd jest stronniczy i kieruje się ideologią byłoby skandaliczne. Może więc po prostu sam uwierzył w kłamliwy przekaz działacza LGBT? Ciężko jednak tak przypuszczać. W końcu sędziowie to osoby bezstronne, wykształcone, mające dobrze rozwiniętą umiejętność rozeznawania rzeczywistości.
– Nie wiadomo niestety, dlaczego sąd stwierdził, że treść zdjęć nie była niezgodna ze stanem faktycznym, skoro w Niebylcu nie uchwalono „strefy wolnej od LGBT”, a dokument „Samorząd wolny od ideologii LGBT”. Ideologii – podkreśla portal pch24.pl.
Równie ciekawą częścią jest dalszy ciąg uzasadnienia. Otóż sąd uważa, że „jednostki gminy nie mogą po fakcie wstydzić się podejmowanych przez siebie w przeszłości uchwał oraz dopiero wówczas ważyć ogólną opłacalność ich podjęcia”. Nadal nikt z pewnością nie sugeruje, aby szlachetny sąd kierował się ideologią i był stronniczy, niemniej należy zauważyć, że samorządowcy nigdy nie zasugerowali nawet, że wstydzą się podjętej przez siebie uchwały. Wniosek dotyczył zakazu publikacji kłamliwych informacji. Tymczasem ten fragment uzasadnienia brzmi, jakby sąd przyjął, iż samorządowcy się wstydzą tego, co uchwalili.
Dalej, odnosząc się do obaw o utratę przez gminę funduszy z unijnego budżetu, sąd twierdził, że „zasadne jest zaryzykować stwierdzenie, że gmina doprowadziła do tego stanu rzeczy niejako na własne życzenie w następstwie powzięcia nieprzemyślanej uchwały”. W ten oto sposób sąd już wprost przyjął niebędący rzeczywistością performens aktywisty LGBT jako fakt. Gdyby to uzasadnienie opublikowano na Facebooku, z pewnością słynący z obiektywizmu i rzetelności portal „Demagog” oznaczyłby post jako fałsz. Na pewno by tak było, prawda?
Przechodząc już na koniec w poważniejszy tryb, warto zauważyć, jak bezsilni jesteśmy my – obywatele – wobec niekontrolowanych przez społeczeństwo sądów. Absurdalne, zupełnie odrealnione i niezgodne ze stanem faktycznym uzasadnienie wyraźnie było pisane w myśl zasady „papier wszystko przyjmie”. Bo jak inaczej wytłumaczyć to absurdalne tłumaczenie, gdzie performens traktowany jest jak rzeczywistość, zaś treść uchwały, która atakowała nie żadne osoby, ale ideologię i wtrącanie się w jej imię w sprawy zwykłych ludzi? Reforma sądów jest pilnie potrzebna. Ale podkreślam – reforma, a nie zamiana osób na stołkach związanych z jednym ugrupowaniem na drugie.
Dominik Cwikła
Źródło: pch24.pl / prawy.pl