Komisja Europejska GROZI! "Wkrótce zajmiemy się Polską i Węgrami"

Przypadki naruszenia praworządności w Unii będą rejestrowane od początku przyszłego roku – zapowiedziała wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Viera Jourowa. Oceniła również, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wyda wyrok w sprawie mechanizmu praworządności w ciągu miesięcy.
Jak podaje portal tvp.info wiceprzewodnicząca KE przeszła do ofensywy: „Mechanizm praworządności nie jest cudowną bronią. Dysponujemy teraz co prawda dodatkowymi możliwościami sankcji, będziemy jednak musieli wykonać trudną pracę, żeby móc rzeczywiście skorzystać z możliwości obcięcia funduszy z budżetu” – powiedziała Jourova w rozmowie z berlińskim dziennikiem „Tagesspiegel”. Wskazała, że wszystkie dotychczasowe procedury unijne dotyczące praworządności będą nadal stosowane. Wiceszefowa KE wskazała, kiedy TSUE może skontrolować mechanizm praworządności. „Jeżeli dojdzie do postępowania przyspieszonego, to należy liczyć się z okresem krótszym niż dwanaście miesięcy” – dodała, cytowana przez Deutsche Welle.
Jourova zapowiedziała, że Komisja od początku przyszłego roku zajmie się wdrażaniem w życie dyrektywy w sprawie praworządności, co oznacza, że „zajmie się Polską i Węgrami”. Mówiąc o zastrzeżeniach wobec Warszawy i Budapesztu wyjaśniła, że przeciwko obu krajom toczą się postępowania na podstawie art. 7 traktatów unijnych, co teoretycznie może się skończyć pozbawieniem głosu. W przypadku Polski chodzi między innymi o reformę wymiaru sprawiedliwości, a w przypadku Węgier o nieprawidłowości związane z wydawaniem unijnych funduszy. Przekonywała, że jeśli Polska nie uwzględni zastrzeżeń dotyczących Izby Dyscyplinarnej, to Komisja Europejska na początku przyszłego roku skieruję tę sprawę do TSUE. „Nie chcę tracić czasu” – wyjaśniła.
Potwierdziła również, że każdy przypadek łamania praworządności będzie rejestrowany od 1 stycznia 2021 r. Rejestracją będą się zajmować ona sama oraz komisarz sprawiedliwości Didier Reynders. Zapewniła, że Komisja przestrzega traktatów i nie będzie działała w sposób arbitralny czy niejawny. „To musi być jasne: zasada praworządności jest decydująca dla wzajemnego zaufania między krajami członkowskimi i tym samym dla funkcjonowania Wspólnoty. To nie ma nic wspólnego z ideologią. Ani z tym, czy jest się w polityce na lewo, czy na prawo” – mówiła Jourova.
Z kolei Komitet Ratowania Bałtyku złożył właśnie do Komisji Europejskiej ostateczne przedsądowe wezwania dotyczące usunięcia naruszeń związanych ze zniszczeniem morskich zasobów biologicznych w Morzu Bałtyckim. Chodzi o zaniechania unijnych organów dotyczące łamania Traktatu Unii Europejskiej w zakresie art. 3, który mówi o tym, że Unia Europejska ma wyłączne kompetencje w sprawie zachowania morskich zasobów biologicznych w ramach wspólnej polityki rybołówstwa. Wnioskodawcy chcą jednocześnie, aby Komisja Europejska rybakom oraz armatorom jachtów komercyjnych wypłaciła adekwatne odszkodowania wynikające z faktu, że z powodu zaniechań przedsiębiorcy CI nie mogą prowadzić działalności gospodarczej na morzu. Według uzasadnienia, jakie przedstawiciele Komitetu Ratowania Bałtyku zamieścili we wniosku, stan Morza Bałtyckiego jest katastrofalny. „Na morzu nie ma ryb, organizmy morskie wymierają, a rybacy nie mogą prowadzić działalności gospodarczej – czytamy w uzasadnieniu wezwania przedsądowego. – Według raportu naukowców, w tym ICES bałtyckie dorsze są w krytycznym stanie a ich reprodukcja na najniższym poziomie od 1946 roku. Bezspornie, obecny stan zasobów organizmów morskich na Bałtyku jest powszechnie znany. Potwierdzają to nie tylko opracowania naukowe, ale również same działania Komisji Europejskiej i jej organów doradczych wprowadzających całkowity zakaz połowu dorsza i ograniczający kwoty połowowe na inne gatunki ryb. Szczególnie na Bałtyku Wschodnim” – można przeczytać. Dlatego właśnie rybacy i armatorzy wędkarstwa komercyjnego zrzeszeni w Komitecie Ratowania Bałtyku złożyli wezwanie do Komisji Europejskiej. „W naszej ocenie za obecny stan Morza Bałtyckiego odpowiadają organy Unii Europejskiej a przede wszystkim Komisja Europejska – wyjaśnia Andrzej Dettlaff z Jastarni, rybak i armator z Jastarni oraz przewodniczący Komitetu Ratowania Bałtyku. – To działania i zaniechania Komisji Europejskiej, a także jej ciał doradczych spowodowały całkowite zniszczenie zasobów żywych Bałtyku, a zważywszy, że Wspólna Polityka Rybacka UE jest prowadzona wyłącznie za pomocą zarządzania Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej to odpowiedzialność spada również wyłącznie na te organy.” – piszą we wniosku.
Może to właśnie tym powinna zając się Komisja Europejska?
WO
Źródło: tvp.info, portalmorski.pl