Na festiwalu współfinansowanym przez PiS z podatków Polaków ''dokument'' o tym, że Marsz Niepodległości to impreza dla pijaków, prymitywów i dewotów (WIDEO)

W Polsce rządzi PiS. Polityk PiS jest szefem Ministerstwa Kultury. Ministerstwu Kultury podlega Państwowy Instytut Sztuki Filmowej. PISF współfinansował festiwal filmów dokumentalnych Watch Docs. Innymi sponsorami tego festiwalu były: Open Society Foundations Sorosa i zajmująca się wspieraniem tęczowej rewolucji w Polsce ambasada USA. Jednym z filmów wyświetlanych na Watch Docs był film „Potomkowie Cywilizacji Łacińskiej 2020", według którego Marsz Niepodległości to impreza pijaków, prymitywów i dewotów.
Film poprzedzony jest wyświetlanym tekstem, w którym można przeczytać, że „Ich celem jest 'Wielka Polska Narodowa'.
- Wykrzykują to co roku, maszerując ulicami Warszawy 11 listopada, w dniu państwowego Święta Niepodległości. Zaczęło się w 1996 roku. Wtedy maszerowała tylko radykalna partia narodowców, Narodowe Odrodzenie Polski. Od 2010 roku ugrupowania skrajnej prawicy idą razem. ONR, Młodzież Wszechpolska, Autonomiczni Nacjonaliści i inni. W pierwszych, niedużych marszach manifestowano dumę narodową w jawnie faszystowski i antysemicki sposób. Mężczyźni w brunatnych koszulach wznosili ręce w hitlerowskim geście. Z czasem rzymski salut zastąpiono Bogiem, Maryją i krzyżem. Jednak mimo ostrożności organizatorzy nie są w stanie powstrzymać haseł antysemickich. „Żydzi precz, nasza polska rzecz" to doroczny standard. Marsz Niepodległości rósł z roku na rok. W 2018 defilowało już 250 tysięcy osób. Wśród nich Jarosław Kaczyński. Organizatorzy podkreślają, że uczestnicy to „zwykłe polskie rodziny z dziećmi". Film przedstawia Marsze w latach 2016-2020. Na wszystkich obowiązywało nieformalne porozumienie z Policją o niewchodzeniu sobie w drogę. Na wszystkich manifestowano szowinizm, antysemityzm, rasizm i homofobię. Na wszystkich wieszczono rychłą śmierć wrogom ojczyzny - czytamy.
Tekst ten zawiera wiele kłamstw. Nie jest prawdą, że marsze niepodległości zaczęły się w 1996 roku i 11 listopada obchodził tylko NOP – w III RP marsze z okazji 11 listopada organizowały różne ugrupowania narodowe (i nawet obecnie są organizowane konkurencyjne marsze). Jak można przeczytać w opublikowanym na portalu Dzieje pl artykule „Tak wyglądał 11 listopada w PRL" (autorstwa Michał Siedziako) marsze z okazji 11 listopada były organizowane już pod koniec lat 70 przez opozycję w PRL.
Według historyka "11 listopada 1978 r., po wieczornej mszy św. w warszawskiej katedrze św. Jana, uformował się pochód liczący ok. 2 tys. uczestników, który przeszedł Krakowskim Przedmieściem do Grobu Nieznanego Żołnierza".
- Wśród jego uczestników znaleźli się zarówno sympatycy i członkowie ROPCiO, jak i Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR". [...] 11 listopada 1979 r. W Warszawie podobnie jak rok wcześniej odbyło się nabożeństwo w katedrze św. Jana, a następnie przejście manifestantów Krakowskim Przedmieściem. Przed Grobem Nieznanego Żołnierza przemówienia do zgromadzonych wygłosili Andrzej Czuma, Jan Janowski, Bronisław Komorowski, Wojciech Ziembiński i Nina Milewska - napisał.
Ordynarnym lewackim kłamstwem jest to „w pierwszych, niedużych marszach manifestowano dumę narodową w jawnie faszystowski i antysemicki sposób" a "mężczyźni w brunatnych koszulach wznosili ręce w hitlerowskim geście" - choćby dlatego, że nikt w Polsce nie nosi brunatnych (czyli piaskowych – były to niewykorzystane sorty mundurowe niemieckie z kolonii w Afryce, a chodzenie po ulicach z flagami to uniwersalny sposób manifestowania (w ten ''faszystowski'' sposób manifestują też geje, antyfaszyści, czy filosemici).
Kłamstwem jest to, że wśród uczestników Marszu Niepodległości 2018 był Jarosław Kaczyński. W 2018 roku PiS chciał przejąć kontrolę nad Marszem – ale skończyło się na tym, że były dwa Marsze. Jeden od drugiego wyraźnie udzielony. Metalowe barierki i kordon żołnierzy Żandarmerii Wojskowej otaczał malutki marsz państwowy PiS. Marsz narodowców, przemilczany przez PiS media, liczył 250.000 uczestników. Twórcy filmu „Potomkowie Cywilizacji Łacińskiej 2020" fakt ten ukrywają, ordynarnie kłamiąc, że lider PiS szedł w Marszu Niepodległości,
Film „Potomkowie Cywilizacji Łacińskiej 2020" miał zapewne być lewicowym narzędziem propagandowym w walce lewicy z polskimi patriotami. Na szczęście dla polskich patriotów jest to 40-minutowy męczący gniot, od którego bolą oczy i uszy (obrazy ilustruje kalafonia skomponowana przez Romana Tyczka). Reżyserem i producentem tego męczącego filmu, z którego nic nie można się dowiedzieć o fenomenie Marszu Niepodległości, jest Robert Kowalski.
Widziałem wiele filmów dokumentalnych. Wiele z nich zrobionych przez lewaków. Niektóre, odmiennie od twórców z Oko Press, przez lewaków z talentem, którzy potrafili swoje urojenia i nienawiść do patriotów pokazać w niestety atrakcyjny sposób. Sprowadzanie polskich patriotów do pijaczków jak z filmów Barei, groteskowych, ale absolutnie niegroźnych, jest ani prawdziwe, ani użyteczne dla lewicowej walki z Polską i Polakami.
Film przedstawiać ma cztery ostatnie Marsze Niepodległości (od 2016 roku). Stwierdzenie Oko Press, że „na wszystkich obowiązywało nieformalne porozumienie z Policją o nie wchodzeniu sobie w drogę" wiąże się z tym, że kiedy PO konsekwentnie pałowała uczestników Marszu, to PiS (nie licząc tego roku) polskich patriotów nie pałował. Zresztą to przejaw typowej lewicowej hipokryzji — lewica domaga się od policji, by ta pałowała polskich patriotów, ale jak policja pałuje lewaków (np. z tzw. Strajku 'Kobiet') to dla lewaków jest straszna tragedia.
By skutecznie walczyć z wrogiem, trzeba go poznać i zrozumieć jego motywacje. Widzowie filmu „Potomkowie Cywilizacji Łacińskiej 2020" nie mają okazji poznać swoich wrogów — polskich patriotów ani ich motywacji. Zamiast prawdziwego obrazu dostają karykaturę – film o kilku pijaczkach, którzy mają być reprezentatywni dla prawie 500.000 uczestników Marszy w latach 2016-2020. Co bardziej, pijaczkach nie groźnych, w gruncie sympatycznym folklorze w stylu pijaczków z serialu „Ranczo".
Pierwsza część filmu poświęcona Marszowi z 2016 to sceny, na których widać: kilku pijanych kolesi, Bąkiewicza, biało czerwone flagi, grubego tatusia, hasła antyaborcyjne, banery patriotyczne, prymitywne wypowiedzi, wytatuowanego pana, który się brata z kibicami z innych drużyn, emerytów, kibiców, prymitywnych emerytów.
W drugiej części filmu o Marszu z 2017 można zobaczyć: kolejnych pijanych, emerytów, rodziny z dziećmi, wodzireja, który się wydziera, okrzyki anty UE i pro NSZ. Nieudaną blokadę zorganizowaną przez facetki z lewicy, która została zignorowana przez uczestników Marszu.
W trzeciej części filmu o Marszu z 2018 pokazana została kontrmanifestacja Obywateli PRL, podczas której widać było tęczowe szmaty. Autorzy filmu ordynarnie kłamią w tej części, że Jarosław Kaczyński szedł w Marszu Niepodległości, a nie w poprzedzającym go marszu PiS. To kłamstwo jest tym bardziej groteskowe, że sam producent filmu portal Oko Press pisał w swej relacji z Marszu 2018, że były dwa marsze. W opublikowanym na Oko Press artykule „Marsz Niepodległości 2018: wygrali nacjonaliści, przegrał PiS i Rzeczypospolita" autor tekstu Adam Leszczyński stwierdził, że „Prezydent miał się pojawić na marszu".
- Później to odwołał. Później zorganizował własny marsz, w tym samym miejscu i godzinie, w której planowała go prawica. Dalej – kiedy sąd uchylił zakaz wydany przez prezydenta Warszawy – władze państwowe próbowały zamienić marsz skrajnej prawicy w demonstrację ogólnopaństwową. Ostatecznie rządzący szli w obstawie wojskowej kilometr przed nacjonalistami, chociaż mieli iść razem - czytamy.
W trzeciej części o Marszu 2019 pokazano: Bąkiewicza, transparenty, prymitywnych patriotów, pijanego faceta z butelką wódki, który sympatycznie gadał z zakonnicami, prymitywne przyśpiewki, dresy, butelki z wódką, katolicyzm, patriotyzm, antysemityzm, transparenty antyaborcyjne, pieśni religijne, księży, i po bokach sikających w krzaki uczestników Marszu, pijanych, wrzaski.
W żadnej z części filmu (nie licząc kilku planów ogólnych) twórcy starali się pokazywać tylko brzydkie twarze uczestników Marszu, dla kontrastu usiłowano (co było bardzo trudne) pokazać ładną twarz jakiejś kontr manifestantki.
W czwartej części o marszu z 2020 pokazano Bosaka w samochodzie, bezmyślną tłuszczę, butelki z wódką, chlanie alkoholu, agresje, wulgaryzmy, pijanych, race, antysemityzm, walki z policją, incydent pod Empikiem (z nagrania nie wiadomo, o co chodziło, zapewne chodziło twórcom filmu, by pokazać, że uczestnicy marszu zachowują się jak wariaci).
Film „Potomkowie Cywilizacji Łacińskiej 2020" warto obejrzeć. Po pierwsze, by zobaczyć, jak nie należy robić filmów dokumentalnych czy filmów propagandowych. Po drugie, by zobaczyć świat urojeń groteskowej opozycji. Oglądanie tego filmu, by dowiedzieć się czegoś o fenomenie Marszu Niepodległości, sensu nie ma.
Jan Bodakowski
Źródło: prawy.pl