Według rankingu Bloomberga Polska na szarym końcu w walce z koronawirusem

Agencja Bloomberga stworzyła ranking krajów według tego, jak sobie radzą z koronawirusem. Polska zajęła w nim 47. miejsce na 53 pozycje. To fatalny wynik, ale patrząc na chaotyczne działania polskiego rządu, paraliż służby zdrowia, niszczenie polskiej gospodarki i wciąż dość wysokie wskaźniki zachorowań, nie ma się co dziwić.
Na miejsce w rankingu wpływ miało wiele czynników, w tym statystyki zachorowań, jaki procent testów wychodzi pozytywnie, jaki jest wpływ działań rządu na społeczeństwo i gospodarkę czy jak funkcjonuje służba zdrowia. W przypadku Polski mamy duży procent zakażeń na 100 tys. mieszkańców (990 przypadków), bardzo wysoki odsetek pozytywnych testów (32,6 proc.). Mamy także wiele restrykcji, w tym poważne utrudnienia w przemieszczeniu się mieszkańców. Od ostatniego zestawienia Polska spadła o trzy pozycje, więc zamiast być lepiej jest gorzej.
Na pierwszym miejscu w rankingu państw najlepiej radzących sobie z koronawirusem jest niezmiennie Nowa Zelandia. Agencja Bloomberga podkreśla, że Nowa Zelandia położyła nacisk na komunikację od samego początku, dając ludziom jasny obraz, dlaczego podejmowane są takie a nie inne decyzje. Jej sukces to, zdaniem Agencji, także kwestia dobrej infrastruktury zdrowotnej, skutecznego testowania i edukacji zdrowotnej. Jacinda Ardern, premier tego kraju, była w stanie podjąć odważne i szybkie decyzje. Podstawową było zamknięcie kraju i nie wpuszczanie cudzoziemców za co była krytykowana na całym świecie. Zarzucano jej „narodowy izolacjonizm”. Dzięki jednak stanowczej postawie tamtejszych celników udało się ograniczyć do minimum ogniska koronawirusa. Przy pierwszej i drugiej fali koronawirusa Ardern podejmowała błyskawiczną decyzję o zamknięciu całego kraju ze wszystkim, ale tylko na dwa tygodnie. Po tym okresie społeczeństwo wracało do życia, a poziom dziennych zachorowań, w porównaniu z Europą czy USA, był na minimalnym poziomie.
Co ciekawe, Szwecja w rankingu zdobyła 27. pozycję i był to spadek, w porównaniu z poprzednim badaniem, o 11 pozycji. Pierwotnie, ze swoją strategią niezamykania gospodarki, znalazła się na 16. pozycji. Nawet w przypadku 27. pozycji i tak wypada dużo lepiej niż Polska z 47. Przykład Nowej Zelandii, ale i Szwecji, pokazuje, że dobrze radzą sobie z koronawirusem państwa, w których rząd jest w stanie podejmować samodzielne decyzje, bez oglądania się na innych. Pamiętam, jak rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz, na krytyczne uwagi dotyczące sensowności obostrzeń w programie Jana Pospieszalskiego, przyparty do muru, odparł szczerze: „Wszyscy tak robią”. To jest w gruncie rzeczy jedyna racja działania ministerstwa zdrowia i rządu – „nie mamy żadnej strategii, pomysłu, odwagi, ale jeśli powtórzymy to, co dzieje się gdzie indziej, nikt nas nie skrytykuje, że nic nie zrobiliśmy”. Działania polskiego rządu są nieskoordynowane, nielogiczne, niekonsekwentne, np. kiedy hotele i restauracje były zamknięte a kasyna czynne. W dodatku tego typu działania sugerują, że ktoś z branży musiał odpalić łapówkę, że akurat ją ominęły obostrzenia. Rząd luzuje obostrzenia, kiedy zachorowania rosną, a zaostrza je, kiedy spadają. Wszystko nie pod wpływem twardych danych, ale nastrojów społecznych, tak jakby koronawirus był rodzajem choroby psychicznej dotykającej społeczeństwa. Wzrost jego zadowolenia sprawi, że kowid zniknie.
Im bardziej rząd jest bezradny, tym bardziej jego działania są absurdalne. Państwo polskie (nie tylko rząd PiS) nie było w stanie zapewnić infrastruktury medycznej, przez co rząd teraz nie potrafi przeprowadzić skutecznego testowania czy objąć opieką grup narażonych na koronawirusa. Nie chce wziąć odpowiedzialności, więc zwala ją na obywateli, zarzucając im, że wzrost zachorowań to wynik egoizmu Polaków i ich niesubordynacji. W związku z tym zwiększa presję, głównie na przedsiębiorców, ale też na zwykłych Polaków, wprowadzając im limity na Wigilii czy godzinę policyjną w Sylwestra. Działania te nie zatrzymają choroby, ale mają być pokazem siły, jak władza walczy ze złym, egoistycznym społeczeństwem.
Pokazuje to główną bolączkę rządu PiS. Nieustannie boi się on, jak na jego działania zareaguje zagranica i wyborcy, a przez to podejmuje działania dopiero, kiedy wie, co mówią sondaże. Przez to wszystkie jego działania są niewystarczające, spóźnione, na pół gwizdka.
Źródło: redakcja