Zdaniem polskich naukowców testy PCR na Covid dają fałszywe wyniki
Od prawie roku Polacy są non stop zastraszani wizją ''pandemii'', śmierci w męczarniach i stosów trupów na ulicach. Jednym z instrumentów zastraszania jest nieustanne epatowanie wielkimi liczbami wykrytych zakażeń Covid. Problem z pandemiczną propagandą polega jednak na tym, że wielu naukowców uważa, że testy PCR na Covid dają fałszywe wyniki pozytywne (fałszywie wskazują na zakażenia, których w rzeczywistości nie ma).
Z zamieszczonego w drugim tomie „Fałszywej pandemii" wywiadu z prof. Kornelią Polok i prof. zw. dr. hab. Romanem Zielińskim (genetykami i biologami ewolucyjni, „którzy od kilkudziesięciu lat zajmują się zastosowaniami metod molekularnych w analizie i ewolucji genomów różnych grup organizmów, a także wykorzystaniem metod opartych o reakcję PCR w diagnostyce medycznej, genetyce populacyjnej oraz identyfikacji zagrożeń związanych z organizmami modyfikowanymi genetycznie") wynika, że podobnie negatywne zdanie w sprawie skuteczności testów PCR na Covid mają także polscy naukowcy.
Zdaniem polskich naukowców testy PCR wykorzystują reakcję łańcuchową polimerazy, czyli powielania DNA poza organizmem za pośrednictwem enzymu polimerazy DNA. Problemem w testowaniu Covid jest to, że ten koronawirus nie ma DNA, tylko RNA - „materiałem genetycznym koronawirusa jest jednoniciowy RNA". Testy PCR doskonałe do badania przez naukowców DNA zwierząt i roślin nie nadają się do diagnostyki koronawirusów zbudowanych z RNA.
Według polskich naukowców DNA, czyli kwas deoksyrybonukleinowy, tworzy bakterie, rośliny, zwierzęta oraz niektóre wirusy. RNA, czyli kwas rybonukleinowy tworzy niektóre wirusy w tym i koronawirusy. W testach na Covid przekształca się RNA SARS-CoV-2 w DNA „dość niestabilnej hybrydy" złożonej z RNA i DNA – i geny tej niestabilnej hybrydy są wyszukiwane przez test PCR. Hybryda koronawirusa „nie nadaje się do analizy za pomocą PCR ze względu na" swoją niestabilność.
Jak informują polscy naukowcy, w teście na Covid hybrydę koronawirusa wsadza się „do innego organizmu, który ją ustabilizuje i namnoży". Tym innym organizmem do namnażania jest między innymi bakteria pałeczki okrężnicy.
Polscy naukowcy uważają, że procedura namnażania DNA w testach PCR i odczytywania ich wyników jest trudna i wymaga wiedzy, umiejętności i przestrzegania procedur – a tego często nie może mieć personel laboratoriów diagnostycznych. Testy PCR są tak skonstruowane, że są dobrymi narzędziami dla naukowców, a nie do diagnozy – zależnie od sprzętu diagnostycznego dają różne wyniki, wyniki zmieniają też warunki, w jakich przeprowadzane są procedury.
W opinii polskich naukowców poważną wadą diagnozowania za pomocą testów PCR Covid jest to, że geny wyszukiwane przez test, które są zawarte w genach koronowirusa, są też obecne w genach człowieka, i test wynajdując szukany gen, najczęściej wskazuje na gen z DNA człowieka, a nie z RNA koronowirusa. Dzieje się tak, bo „w genotypie ludzkim występuje wiele sekcji podobnych do sekcji" w genotypie wirusa.
Jak można się dowiedzieć z wywiadu z polskimi naukowcami, w wymazach pobranych z nosogardzieli ludzkie DNA stanowi 95% całego materiału genetycznego. – Istnieje więc ryzyko, że to ludzkie DNA będzie namnażane i odczytywane jako wynik pozytywny – czytamy. Zdaniem polskich naukowców „genom ludzki zawiera około 60% sekwencji wirusopodobnych".
W wywiadzie polscy naukowcy podkreślali, że „test PCR daje dobre rezultaty, jeśli pracuje się na wyizolowanym i oczyszczonym materiale genetycznym". Wymaz z nosogardzieli pobierany w czasie testów na Covid takim wyizolowanym i oczyszczonym materiałem nie jest, bo zawiera nie tylko ludzkie tkanki, ale też bakterie i wirusy. W nosogardzieli jest „ponad tysiąc różnych szczepów mikroorganizmów" — „znalezienie koronawirusa w tej masie jest prawie niemożliwe". W testach na Covid „wykrywa się wszystko inne, tylko nie koronawirusa" (jest to skutek tego, że „nie dysponujemy czystym materiałem genetycznym a jedynie mieszanina RNA różnego pochodzenia").
To, że testy PCR identyfikują jako Covid geny innych zwierząt, roślin, bakterii i wirusów, nie jest ich błędem, tylko wynika z tego, że zwierzęta, rośliny, bakterie i wirusy są skonstruowane z tych samych elementów – „przykładowo testy PCR, które służyły do wykrywania określonych genów prątka gruźlicy, pozwalały nam wykryć podobne geny (homologi) u sosny, mszaków i pijawek". – Obecność sekwencji homologicznych u różnych organizmów jest zjawiskiem powszechnym. To właśnie te sekwencje homologiczne powodują, że w reakcji PCR należy wykorzystywać czysty materiał genetyczny organizmu, który badamy – podkreślono.
Zdaniem polskich naukowców nie jesteśmy w stanie „skutecznie zidentyfikować koronowirusa z wymazu z nosogardzieli, oddzielić RNA wirusa od całej reszty, DNA człowieka, bakterii, i innych wirusów". – Zmieszane różne materiały genetyczne dają fałszywe wyniki. Co ciekawe producenci testów uczciwie informują, że testy te nie dają wiarygodnych wyników przy wymazie z nosogardzieli
Według polskich naukowców testy PCR jedynie potwierdzają „obecność fragmentu materiału genetycznego, który może, ale nie musi, należeć do koronawirusa. Może to być bowiem również fragment materiału genetycznego człowieka lub bakterii czy innych wirusów".
Bardzo ważna jest też kwestia czy mamy do czynienia z fragmentem wirusa, czy z całym wirusem oraz ilość wirusów (ilość jest ważna, mała ilość nie jest groźna, bo tylko dużo prowadzi do zakażenia – testy na Covid nie pokazują ilości wirusa) – bowiem „z zakażeniem mamy [...] do czynienia wyłącznie wtedy, gdy zdolny do namnażania się wirus, a więc nie jego fragment (który jest do tego niezdolny), wniknie do organizmu człowieka, a konkretnie do komórki, i zacznie się namnażać". Test PCR wskazuje na potencjalną obecność wirusa na błonie śluzowej nosogardzieli, a nie to czy wirus jest w organizmie i czy się namnaża. PCR nie pozwala stwierdzić czy mamy do czynienia z aktywnym wirusem, czy z jego nieaktywnymi pozostałościami. PCR nie wskazuje więc czy badany jest zakażony, czy nie. Dodatkowo „powielony w wyniku reakcji [...] PCR materiał genetyczny nie musi należeć do koronawirusa", może być to materiał człowieka, bakterii czy innego wirusa – błędnie uznawany za materiał genetyczny Covid.
Jan Bodakowski