Mity Morawieckiego na temat szczepionek dla Polaków

0
0
/ Mateusz Morawiecki

Dzisiaj odbyła się konferencja prasowa, na której premier Mateusz Morawiecki mówił o szczepieniach na koronawirusa w Polsce. Zadziwia, jak łatwo przyszło mu udzielać informacji nieprawdziwych, półprawdziwych, zmanipulowanych. Warto więc pewne rzeczy wyjaśnić jeszcze raz, chociaż powinny być oczywiste dla każdego inteligentnego obywatela, a już na pewno dla premiera dużego kraju.

Po pierwsze, premier powiedział po raz kolejny, że szczepionki na koronawirusa będą darmowe: „Narodowy Program Szczepień zapewnia, że szczepionki będą dobrowolne, darmowe i dostępne dla tych, którzy są w domach i nie mogą z nich wyjść. Przede wszystkich dla starszych i niepełnosprawnych”. Rozsądni rodzice już małe dzieci uczą: „Nie ma nic za darmo”, a na pewno nie szczepionki i to od medycznych korporacji. „Rzeczpospolita” podawała, że UE zgodziła się zapłacić 15,5 euro za dawkę szczepionki na COVID-19 opracowanej przez Pfizer i BioNTech. Polska więc prawdopodobnie będzie musiała wyłożyć taką cenę, bo UE negocjowała w imieniu wszystkich krajów wspólnoty. Biorąc pod uwagę, że jak mówił premier: „Mamy już dzisiaj zakontraktowanych ponad 60 mln dawek od 6 firm”, oznacza to, że mamy do czynienia z sumą 930 mln euro, a więc ponad 4 mld złotych. Jest to trochę więcej niż „darmo”.

Oczywiście, można powiedzieć, że to skrót myślowy, bo chodzi o to, że Polacy nie będą musieli płacić dwa razy: raz z podatków za zakup szczepionki, drugi raz przy przyjmowaniu. Jest to jednak półprawda, bo szczepionki nie będą za darmo. Nie będą sfinansowane z prywatnych pieniędzy premiera, ale pieniędzy publicznych, na które składamy się wszyscy. Już ogłoszono zresztą oficjalnie, że np. pracownicy Skarbówki nie dostaną w tym roku premii (finansowanej z ich własnych pensji, od której odprowadza się część na premie roczne), a pieniądze te pójdą na zakup szczepionek! Znowu więc najbiedniejsi (bo skarbowcy należą do tej grupy. Mówię tu o pracownikach niższych szczebli, których jest najwięcej) złożą się na zakup produktów dla najbogatszych. Wiadomo też, że rząd zapłaci jeszcze co najmniej ok. 2 mld szpitalom i przychodniom za zaszczepienie ludzi. Oznacza to łącznie niebagatelną kwotę 6 mld złotych.

Po drugie, premier mija się z prawdą, mówiąc o szczepionce: „Według specjalistów dzisiaj to jedyne remedium, żeby pozbyć się koronawirusa raz na zawsze”. Pytanie, według jakich specjalistów? Szczepionka na grypę, stosowana od wielu lat, nie wyeliminowała grypy, a lekarze mówią, że będzie nam towarzyszyć stale. Sama grypa wciąż mutuje i potrzebne są wciąż nowe szczepionki. Co więcej więc, szczepić trzeba się co rok, a to i tak nie daje gwarancji nie zachorowania. Dlaczego w przypadku koronawirusa ma być inaczej? Covid-19 jest tylko odmianą koronawirusa, który był z nami od bardzo dawna i po nim zapewne będzie Covid-20,21,22 itd. Tego typu stwierdzenia nie mają nic wspólnego z nauką.

Po trzecie, premier nie mówi prawdy, mówiąc o „naukowych” podstawach działań rządu. Była już zresztą o tym mowa. Jak mówił premier: „Opracowany przez nas Narodowy Program Szczepień daje nam nadzieję, której dzisiaj potrzebujemy. To musi być nasz narodowy cel, żeby zaszczepić jak najwięcej ludzi. Opierajmy się na nauce, na badaniach i na tym, co zalecają nam eksperci”. Znowu, jacy eksperci, przez kogo finansowani i na podstawie jakich badań? Od samego początku pandemii mowa była o tym, że społeczeństwo musi przechorować wirusa i nabyć odporności stadnej. Wszystkie działania w rodzaju lockdownów i szczepionek tylko spowalniają ten proces.

Po czwarte, z całą pewnością nieprawdziwe albo częściowo nieprawdziwe są słowa premiera: „Narodowy Program Szczepień zapewnia, że szczepionki będą dobrowolne”. Co za tym świadczy, że tak będzie? Słowa premiera. A co przeciwko? Kolejne jego słowa: „Najlepsza szczepionka nie zadziała, jeśli do programu przystąpi za mało osób” (…). Wygląda więc na to, że kto się nie zaszczepi wyjdzie na egoistę i wroga publicznego, może nawet zostanie napiętnowany (np. będzie musiał nosić znaczek: „jestem niezaszczepiony”). Poza tym rząd już zapowiada gratyfikacje, ulgi i zwolnienia z obostrzeń dla tych, którzy się zaszczepią. Jest to nic innego niż forma miękkiego przymusu. „Pewnie, nie musisz się szczepić. Ale jeśli tego nie zrobisz, nie otworzysz biznesu, nie pójdziesz do pracy, nie dostaniesz pomocy państwowej, nie wsiądziesz do samolotu. Ale oczywiście, jesteś wolny…”. Można z 95% pewnością stwierdzić, że Narodowy Program Szczepień okaże się klapą, bo już co najmniej połowa Polaków deklaruje wprost, że się nie zaszczepi, i w miejsce dobrowolności pojawi się przymus. Rząd zaktualizował zresztą prawo, które na ten przymus przyzwala. Czyli gadka o dobrowolności to żart.

Po piąte, nieprawdziwe są słowa premiera: „Niektórzy odczuwają niepokój w związku ze szczepionką. Zaufajmy medykom i naukowcom”. Właśnie wielu medyków i lekarzy ostrzega, że szczepionka zrobiona na kolanie, w kilka miesięcy (chociaż zwykle trwa to 10,20 lat), bez odpowiednich badań, która przeszła błyskawiczną rejestrację, nie została zbadana w Polsce, nie może być uznana za bezpieczną. Jest to wielki eksperyment medyczny. Rząd wcale nie bazuje na zdaniu medyków i naukowców, bo ci nie mieli czasu i możliwości na zbadanie sprawy, ale na zdaniu producentów, którzy zapewniają, że produkt jest bezpieczny, a jednocześnie załatwiają sobie zwolnienie z odpowiedzialności za skutki uboczne (sic!).

Ja wiem jedno. Osobiście z pewnością nie zaszczepię się na koronawirusa, zwłaszcza po tak żenujących wyjaśnieniach szefa rządu.

 

 

Źródło: redakcja

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną