Czy w stanie Waszyngton wdzięczny obywatel chciał wysadzić biuro Partii Demokratycznej? (FELIETON)

Kto chce może sobie przeczytać artykuł w oryginale:

LINK

Kto nie chce temu przybliżę zarys sytuacji. Otóż lokalna policja w Spokane w stanie Waszyngton  w środę 9 grudnia br w godzinach porannych aresztowała mężczyznę po tym, jak rzekomo wszedł do głównej lokalnej siedziby Demokratów i zagroził, że ją wysadzi. Miejscowe media powołując się na komunikat lokalnych władz podały, że mężczyzna wszedł do budynku Partii Demokratycznej  w Spokane znajdującego się przy ulicy Indiana i Division. Miał on na sobie plecak z wystającymi z niego drutami, a sam powiedział, że ma na sobie bombę. Bowiem podejrzany rzekomo wszedł do biura, gdzie jednej z pracujących tam osób powiedział, że zamierza je wysadzić. Wtedy jeden z przebywających w budynku wolontariuszy zadzwonił wówczas pod numer alarmowy 911 i policja  ewakuowana osoby z budynku, a następnie funkcjonariusze otoczyli budynek i zatrzymali podejrzanego bez dodatkowych incydentów, gdy wychodził z kwatery głównej Partii Demokratycznej. Według policji w Spokane podejrzany nie miał już wtedy na sobie plecaka. Później funkcjonariusze weszli do budynku i zauważyli dym wydobywający się z biura. Po upewnieniu się, że budynek został ewakuowany, policja wezwała saperski oddział rozminowania, który stwierdził, że plecak nie jest wybuchowy. Policja stwierdziła, że mężczyzna faktycznie wzniecił pożar w budynku, jednak nie miał przy sobie żadnych środków wybuchowych i nikt w tym incydencie nie został nawet ranny. Policja nie ujawniła publicznie danych podejrzanego ani tego, o co zostanie on teraz oskarżony.

– Odczuwamy taką ulgę, że nikt nie został skrzywdzony w tym nagannym akcie przemocy. Naszym głównym celem jest bezpieczeństwo naszych wolontariuszy i szerszej społeczności Spokane. Wzywamy każdego wybranego urzędnika i przywódcę społeczności do przyłączenia się do nas i potępienia tego pozornie motywowanego politycznie aktu przemocy. Nikt nie powinien obawiać się o swoje życie tylko dlatego, że uczestniczy w naszym procesie politycznym”. - napisali Demokraci ze stanu Waszyngton w swoim środowym oświadczeniu.

Jak widać do siedziby Partii Demokratycznej wszedł sobie jakiś facet, który jak się okazuje mógł być też niezrównoważony psychicznie. Ponieważ z plecakami rzekomo wystawały mu jakieś kabelki to zrobiono wielki krzyk, że jest on bezwzględnym terrorystą, który na życzenie swojego wielkiego złego wodza Donalda Trumpa chce wysadzać w powietrze Bogu ducha winnych, miejscowych cwaniaczków z Partii Demokratycznej. Później typ wszedł do biura i podpalił jakiś śmietnik i spokojnie sobie wyszedł. Zostawiając w środku niewybuchowy plecak. Za co zwinęła go pod budynkiem Policja. A on w żaden sposób nie stawiał oporu, ani nie zachowywał się, jak dzicz z Black Lives Matters, czy innej Antify. Mimo to Partia Demokratyczna jest oburzona niesłychanym przejawem przemocy i terroryzmu. Szkoda kurła, że miesiącami nie widzieli, jak w miastach i stanach rządzonych przez Demokratów przewalały się watahy kradnących, gwałcących, napadających na ludzi i mordujących różnokolorowych bandziorów. Cóż może być jeszcze jeden powód – otóż ów obywatel nie zdzierżył chamskich i masowych przekrętów wyborczych amerykańskich demokratów w ostatnich wyborach i poszedł im najzwyczajniej w świecie powiedzieć kilka słów prawdy, a oni zrobili z niego terrorystę. A męczeństwo lokalnych działaczy amerykańskiej partii oszustów można porównać jedynie z cierpieniami bitych na ulicach polskich miast Lempartowej, Suchanowej i reszty genderowo-feministyczno-aborcyjnej swołoczy. Cóż jaka partia takie zamachy. W każdym razie World Trade Centre to raczej nie było.

Piotr Stępień