PIS, czyli Przymusowa Implementacja Szczepień

Miłościwie nam panujący oznajmili, że szczepionka, za którą zapłacimy wedle zapowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego 5-10 mld zł, będzie dobrowolna. Aby pokazać, jak bardzo rząd szanuje wolność i prawo do dobrowolności szczepień, przedstawiciele obozu władzy już pośrednio nazywają osoby niezaszczepione „stwarzającymi zagrożenie” i „niebezpiecznymi”.
Aby zrozumieć, że czeka nas iście totalitarny okres w najbliższej przyszłości – oby tylko do najbliższych wyborów – chciałbym najpierw przypomnieć historię koronaszaleństwa, która miała miejsce w naszym kraju.
Śmiertelna pandemia zabójczego koronawirusa
Po początkowym ignorowaniu doniesień o koronawirusie SARS-CoV-2 rozpoczęła się wielka panika i straszenie tzw. pandemią na każdym kroku. Pojawiało się mnóstwo fakenewsów, jak rzekome śmierci dzieci z jego powodu. W efekcie zdecydowanie więcej ludzi niż obecnie przejęło się restrykcjami i je przestrzegało.
Zaczęły się pojawiać jednak pewne „nieścisłości” tzn. robienie z ludzi głupa. Wszystko za sprawą ówczesnego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, którego ja zwykłem już nazywać czarownikiem z krainy ministerstwa. A jest to tytuł niezwykle pasujący, bowiem w kwestii przepowiedni na temat rozwoju tzw. pandemii czynił niesamowite czary.
Czarodziej z ministerstwa
Otóż nasz czarodziej najpierw zapowiedział, że maski pozostaną z nami aż do momentu wynalezienia szczepionki na SARS-CoV-2. Ostrzegał też, że na jesieni czeka nas szczyt zachorowań. Jednak pod koniec maja, ponad dwa tygodnie po słynnych wyborach, które się nie odbyły, nasz czarodziej zmienił zdanie. Wówczas swą magiczną mocą sprawił i ogłosił, że szczyt zachorowań jest już za nami, a na jesieni czeka nas druga fala zachorowań.
Magia czarodzieja z ministerstwa była tak potężna, że podczas kampanii wyborczej ludzie tłumnie gromadzili się na wiecach, wielu było bez masek. Podobnie i prezydent Andrzej Duda nie zasłaniał twarzy. No bo po co – przecież „koronawirus został pokonany”, jak orzekł najlepszy premier Mateusz Morawiecki. Był to sygnał, że pozycja czarodzieja na rządowym dworze spadła. Na początku maja bowiem Szumowski z przerażeniem ogłosił, że Polaków ogarnęło „poczucie wolności” oraz „rozprężenie”.
- Takie rozprężenie, jak pójście do galerii, majówka, noszenie maseczki na brodzie, to są niestety sygnały, że takie poczucie wiosny, poczucie słońca, poczucie wolności ogarnęło wszystkich, a przynajmniej większość. A jednak musimy w tym reżimie funkcjonować, a nie w pełnej wolności tak jak kiedyś – mówił Szumowski „Wirtualnej Polsce”.
W międzyczasie dokonywano niesamowitych zmian przepisów, które do dnia dzisiejszego oceniane są jako nieobowiązujące, ponieważ opierały się o rozporządzenia, których treść była niezgodna z ustawami a także konstytucją. Nie było potrzeby wprowadzania stanu wyjątkowego, jak przekonywali przedstawiciele władzy, choć w praktyce on obowiązywał.
Oprócz tego dokonywano zakupów. Dostarczenie masek z Chin na pokładzie Antonova nobilitowano do rangi uroczystości państwowej. W innym miejscu zakupiono sprzęt od handlarza bronią, a potem się okazało, że choć pieniądze poszły, to towar nie przyszedł. Bezczelny lud wypominał te wszystkie działania, w związku z tym czarodziej postanowił zakończyć swą dworską posługę.
Łagodna poezja na początek
Przybył nowy minister zdrowia Adam Niedzielski. Ten co prawda czarodziejem nie jest, a raczej poetą lubującym się w internetowych białych wierszach. Swoją posługę na dworze rozpoczął od konkursu na internetowy hasztag promujący noszenie masek. Wśród propozycji przedstawił takie hasła, jak „oklaski dla maski” i „maskujesz zyskujesz”.
Od tych wierszyków premier Mateusz Morawiecki zdobył zdolność przewidywania przyszłości. - W grudniu możemy się spodziewać luzowania restrykcji, a następnie po świętach Bożego Narodzenia, gdy zaobserwowany będzie wzrost zakażeń, możliwy jest czasowy powrót do obostrzeń - powiedział premier Morawiecki w połowie listopada.
Ostre dokręcanie śruby
Teraz zaś już nie ma się z czego śmiać. Powyższe szaleństwa i brak zdecydowanego oporu sprawiły, że najważniejsi urzędnicy państwowi nazywają osoby, które nie będą zaszczepione „stwarzającymi zagrożenie” i „niebezpiecznymi”. Państwo zaś musi zagrożenia zwalczać.
Nawet gdyby szczepionka była faktycznie bezpieczna, takie stawianie sprawy jest skandaliczne. Osoby na stanowiskach opłacane przez nas, obywateli, nazywają niemałą grupę Polaków zagrożeniem. Tymczasem szczepienia te nie mogą być uznane za bezpieczne. Jak już pisaliśmy, standardowe procedury sprawdzania szczepionek trwają wiele lat, tymczasem obecne wyprodukowano w mniej, niż rok. Części badań nie przeprowadzono.
Poza tym jeden z koncernów był karany ogromnymi kwotami za afery związane ze swoją działalnością. O jednej z nich szerzej pisaliśmy już na Prawym.
Władza zapowiadała, że osoby zaszczepione będą miały pewne „benefity”. Jak później wyjaśniono, w praktyce nie będą to żadne benefity, ale tylko częściowe przywrócenie wolności. Wcale nie jest nawet pewne, że można będzie legalnie chodzić bez maski na twarzy. Tymczasem osoby niezaszczepione mają być jawnie dyskryminowane?
Ignorowanie ekspertów i lekarzy
Wiarygodności rządowi nie dodaje fakt, że wszelkie inne opinie, które nie zgadzają się z narracją o śmiertelnej pandemii zabójczego koronawirusa, są po prostu ignorowane i traktowane, jakby ich nie było. Podkreślam, że nie są to opinie jakichś szarlatanów, homeopatów czy znachorów. Chodzi o praktykujących lekarzy z wielkim dorobkiem lekarskim. Wymienić wystarczy chociażby prof. Kunę, dra Martykę czy dra Basiukiewicza. O zagranicznych lekarzach już nawet nie wspomnę.
Rząd zupełnie zignorował model Szczawińskiego i Deklarację z Barrington. Jak ktoś mimowolnie powiedział, „ten model zakłada, że będą umierali ludzie”. To oczywiście emocjonalna manipulacja, ponieważ każdy model walki z epidemią zakładać musi śmierć ludzi. Pytanie, jak wielu oraz jakie straty przyniesie na innych polach? Model Szczawińskiego zakładał mniejszą ilość śmierci z powodu koronawirusa i mniejsze straty gospodarcze.
Podczas jednej z konferencji, posłowie pytali o to, jacy eksperci i na jakiej podstawie doradzają rządowi, a także, jakim modelem walki z epidemią posługuje się rząd. W odpowiedzi padły słowa, że „tak, doradzają nam eksperci”. Podczas zaś na wczorajszej konferencji dziennikarze zapytali o bezpieczeństwo i skuteczność szczepionki. Obecny na konferencji dr hab. Norbert Maliszewski odpowiedział, że „wiemy, że szczepionki są skuteczne i bezpieczne”. Na jakiej podstawie? Ojtam ojtam. Nie pytajcie tylko ufajcie i się szczepcie „darmowymi” szczepionkami za 5-10 mld zł. Oczywiście dobrowolnie. Wtedy władza będzie was gnoić trochę mniej, niż tych, którzy się nie zaszczepią.
Dominik Cwikła
Źródło: Youtube.com / twitter.com / businessinsider.com / kontrrewolucja.net / prawy.pl