Rośnie depresja wśród dzieci, nawet najmłodszych! "Pandemia, pustka egzystencjalna i lęk"

0
0
/ Fot. ilustracyjne/fot. freeimages.com

Psycholodzy dziecięcy biją na alarm. Kondycja dzieci i młodzieży w okresie epidemii jest bardzo zła.

Oprócz pandemii koronawirusa grozi nam także pandemia depresji. Już po pierwszym okresie pandemii i związanym z tym lockdownie wzrosła liczba dzieci z podniesionym poziomem lęku, z depresyjnością. Naukowcy z Wielkiej Brytanii zwracają również uwagę na podniesiony stopień zaburzeń depresyjnych i wiele innych.

Do gabinetów psychologicznych zgłaszają się rodzice, którzy dostrzegają, że z jego dzieckiem dzieje się coś złego. Początkowo są to zaburzenia depresyjne, objawy depresyjności, które dopiero mogą się przerodzić w depresję. Jest to lęk o siebie, o bliskich, lęk przed wychodzeniem z domu. Niektórzy próbują poradzić sobie z lękiem, zaprzeczając istnieniu wirusa i wkładając go do szuflad spiskowych. W ten sposób chcą zracjonalizować swój strach. U innych występuje bezsilność i zniechęcenie wynikające z braku wpływu na rzeczywistość.

Ma to swoje odbicie w zdalnym nauczaniu. Niektóre dzieci nie zgłaszają się lekcje, inne odłączają się zaraz po zgłoszeniu. Tak samo zachowuje się młodzież na studiach. Po zalogowaniu znika, a później nawet zapomina, aby się wylogować. Uważają, że coś tam trzeba zaliczyć, ale to na nic się nie zda, bo w ten sposób nie można się nic nauczyć.

Dzieci po zalogowaniu idą spać, albo leżą w łóżkach, albo nic nie robią. To objaw depresyjności. Niektóre dzieci zasłaniają okna przed światłem, zamykają drzwi, w ten sposób chcą się odciąć od świata.

Następny problem to zaburzenia łaknienia. Niektórzy, zwłaszcza dziewczyny z obawy o swoją figurę i brak ruchu, boją się przytyć i rezygnują z jedzenia. Inni zajadają stres w sposób niekontrolowany. Dziewczęta często, aby zabić czas oglądają na Instagramie zdjęcia swoich rówieśniczek, celebrytów. Wpadają w niską samoocenę, bo fotki mówią, że inni świetnie wyglądają, bardzo dobrze się czują. Jest to niezgodne z rzeczywistością, ale oglądaczki o tym nie wiedzą.

Do tego dochodzi pustka egzystencjalna, silne odczuwanie bezsensu świata i istnienia. Prowadzi to do myśli samobójczych, zabija wszelkie twórcze działanie. Zdecydowanie obniżył się wiek dzieci, które borykają się z myślami samobójczymi. Teraz dotyczy to nawet dzieci wczesnoszkolnych.

Objawy depresyjne są bardzo trudne do wychwycenia przez rodziców. Czerwona lampka powinna się zapalić, gdy dostrzegamy, że nasze dziecko zachowuje się nienaturalnie. Trzeba zwrócić uwagę na depresją maskowaną. Oznacza się ona tym, że cierpiące na depresję dziecko, wkłada maskę osoby zadowolonej i szczęśliwej. Niepokojące zwłaszcza jest to, że przed epidemią takie nie było. W takich wypadkach trzeba zwrócić uwagę na problemy somatyczne: bóle brzucha, głowy, zaburzenia snu.

Do tej pory uważano, że dzisiejsze dzieci żyją przeważnie w komunikatorach i niezbyt cenią sobie kontakty osobiste. Teraz okazało się, że tak nie jest. Dzieciom i młodym ludziom bardzo brakuje fizycznych kontaktów z rówieśnikami

A co możemy powiedzieć o poziomie zdalnej edukacji? Poziom nauczania bardzo się obniżył. Lękiem z tym związanym objęte są zwłaszcza dzieci z ostatniej klasy szkoły podstawowej i te, które przygotowują się do matury. Boją się, że nie zaliczą testów i nie dostaną się do wymarzonej szkoły, czy uczelni. Zdalna nauka to jedynie erzac tej naturalnej. Nauczyciel nie może zdyscyplinować uczniów, nie może im wytłumaczyć, jeżeli uczeń czegoś nie rozumie. Niepokojące jest to, że w wielu wypadkach rodzice biorą na siebie obowiązki dzieci i rozwiązują za nich zadania, piszą sprawdziany, wykonują prace plastyczne.

Przez taki pryzmat trzeba także patrzeć na udział młodych ludzi w demonstracjach. Większość wcale nie identyfikowała się z głoszonymi tam postulatami. Chciała jedynie wykrzyczeć swój bunt, niezadowolenie. Chodziło o wyrzucenie z siebie lęku i sprzeciwu wobec tego, co się wokół dzieje. Oni nie zastanawiali się nad skutkami protestu. Musieli dać wyraz swojemu zniechęceniu, chcieli wykrzyczeć swoją złość.

Obecna młodzież to pokolenie płatków śniegu, niezwykle delikatna, przewrażliwiona, której się wszystko należy. Tak ukształtowała ją współczesna rzeczywistość. Takie postawiła przed nimi wyzwania. Czas szybko biegnie i dostrzegamy, że obecna różnica pokoleń to nie matka i córka, ale granica ta przebiega co 10 lat i dotyczy już pokolenia rodzeństwa.

W jaki sposób w obecnej sytuacji możemy pomoc swoim dzieciom? Trzeba wywozić je na spacer do lasu, nad rzekę. I to nie ma żadnego znaczenia, ze jest zimno. Kontakt z przyrodą zrobi dużo dobrego. Wprowadzajmy także pozytywną atmosferę do naszego domu. Dbajmy o humor, grajmy z dziećmi w gry planszowe. A może atmosferę rozładuje wspólne gotowanie? Podobno przynosi świetne efekty. Ministerstwo Zdrowia natomiast powinno jak najprędzej podjąć kroki nastawione na profilaktykę zdrowia dzieci i młodzieży, bo udawanie, że problemu nie ma, nie przyniesie dobrych efektów.

Iwona Galińska

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną