Aż miło popatrzeć jak się sypie brytyjska armia (FELIETON)

0
0
Obrazek ilustracyjny
Obrazek ilustracyjny / Fot. screen YouTube/ Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych DGRSZ

Do niedawna armia brytyjska była wśród dziesięciu, a nawet pięciu najsilniejszych armii świata. Jednak ten okres ma ona już dawno za sobą. Za chwilę może się okazać, że armia brytyjska będzie równie dziadowska, jak siły zbrojne Holandii, Danii, Belgii, czy niemiecka Bundeswehra. Wszystko dzięki wspaniałym politykom i jeszcze wspanialszym rozwiązaniom. I żeby było zrozumiałe – ja od dawna uważający Anglosasów (a więc zarówno Brytyjczyków, jak i Amerykanów) za trzeciego po Niemczech i Rosji najważniejszego, a jednocześnie najpotężniejszego wroga Polski wcale po imperialnej armii brytyjskiej, która podbiła swego czasu pół świata, płakać nie będę.

Jak podał w sierpniu tego roku brytyjski dziennik „The Times” –  „Brytyjska armia rozważa radykalne zmiany w swojej strukturze, działaniu i wyposażeniu. Wśród największych zmian znajduje się rezygnacja z czołgów i ciężkich pojazdów opancerzonych. Posunięcie to ma na celu obniżenie kosztów i skupienie się na sferze cyberbezpieczeństwa”. 

I dalej jak podaje gazeta:

– „Pomysł ten pojawił się w związku z rosnącymi kosztami modernizacji starzejącej się floty 227 czołgów Challenger 2 i 388 bojowych wozów piechoty Warrior (bohaterów obu wojen w Zatoce Perskiej – przypomnienie autora). Już w zeszłym roku oba te pojazdy uznane zostały przez ministerstwo obrony za przestarzałe i wskazywano, że zmieniający się charakter działań wojennych wymaga większych inwestycji w cyberbezpieczeństwo i nowoczesne technologie”.

Jak Margaret Thatcher uratowała brytyjskie siły pancerne i przemysł zbrojeniowy

Sytuacja podobna do dzisiejszej miała już miejsce w brytyjskiej armii za czasów „Żelaznej Lady”. Otóż w latach osiemdziesiątych zeszłego stulecia ówczesny czołg typu Chieftain bardzo się zestarzał i przestał spełniać wymogi ówczesnego pola walki. Pojawiły się bowiem czołgi trzeciej generacji, jak niemiecki Leopard 2, amerykański M1A1 Abrams, czy rosyjski T-90. Wówczas armia brytyjska poważnie rozważała zastąpienie wozu własnej produkcji czymś z importu. Co definitywnie zaorałoby brytyjski przemysł pancerny. Do konkursu na następcę czołgu FV4201 Chieftain Mk10/Mk11 stanęły rozmaite modele. I tak:  FV4030/4 Challenger 1 (projekt brytyjski), Leopard 2A4 (projekt niemiecki), M1A1 (projekt amerykański) i Vickers Mk7/2 (projekt brytyjski). Wszystkie te wozy brały udział w latach 80tych, w konkursie na następcę czołgów Chieftain. Brytyjczykom niemiecki Leopard 2A4 podobał się z punktu widzenia wysokich walorów eksploatacyjnych, ale jego opancerzenie i przeżywalność załogi na współczesnym polu walki oceniali bardzo nisko. Amerykański M1A1 Abrams natomiast oceniany był bardzo wysoko pod względem opancerzenia i przeżywalności, choć Brytyjczycy mieli zastrzeżenia co do ilości paliwa spalanego przez turbinę gazową. Ostatecznie następcą czołgu Chieftain, którego wybrała wstępnie British Army, miał być amerykański czołg M1A2, czyli rozwojowa wersja Abramsa. Jednak szybka interwencja ówczesnej premier rządu, Margaret Thatcher sprawiła że zrezygnowano z tego wyboru, i zdecydowano się wesprzeć rodzimy przemysł, co zaowocowało opracowaniem czołgu FV4034 Challenger 2 Mk1.

Biedna armia bardzo bogatego kraju

Brytyjska armia jest chronicznie niedoinwestowana (chociaż to jest inna skala finansowania i  chciałbym, żeby taki budżet jak niedoinwestowana armia brytyjska miały nasze siły zbrojne). W każdym razie z drugiej armii NATO (po amerykańskiej) i pierwszej armii Europy oraz z jednej z 10 najsilniejszych armii świata spada o kilka miejsc w pozycji rankingu. Który to ranking również jest nieadekwatny, ponieważ inne armie Zachodu (przykładowo niemiecką Bundeswehrę) gnębią te same problemy. Niedofinansowanie, ponieważ pieniądze bardziej potrzebne są na nielegalnych imigrantów, poprawność polityczna i związana z tym niska jakość rekruta, bajzel w łańcuchach dowodzenia i niekompetencja coraz wyższego szczebla oficerskiego, a zwłaszcza cywilnego nadzoru nad siłami zbrojnymi. Tylko, że w przypadku armii brytyjskiej płakać po niej nie będę. W sumie to państwo na przestrzeni dziejów wielokrotnie nam zaszkodziło, a nigdy w niczym nie pomogło. To raczej my walczyliśmy za imperium brytyjskie, a nie ono za nas. Więc jak armia brytyjska osłabnie, a Zjednoczone Królestwo rozpadnie się na Anglię, Szkocję, Irlandię Północną i Walię to nie tylko nie będę płakał, ale nawet się ucieszę.

 

Piotr Stępień 

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną