Tak zabijają autorytet św. Jana Pawła II! "Jego 'wina' to to, że dał się oszukać największemu kłamcy, który skutecznie okłamywał wszystkich"

0
0
/ Fot. ilustracyjne/fot. Wikimedia Commons

Mocna pozycja Jana Pawła II zawsze uwierała lewaków, ale dokąd żył nie ośmielali się go atakować. Po śmierci i po ogłoszeniu go świętym zaczęto podkopywać jego autorytet. A wszystko to dzieje się na podłożu walki z homoseksualizmem i pedofilią w Kościele Od dłuższego już czasu zaczęto sugerować, że papież tuszował afery pedofilskie.

Wszystkie działania ugrupowań lewackich w ostatnich czasach skupiają się na bluźnierczych czynach wymierzonych w wiarę chrześcijańską. Od przeróżnych aktów profanacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, monstrancji jako waginy niesionej w prześmiewczej procesji, parodii Mszy św., doszło do profanacji figury Jezusa przed kościołem św. Krzyża w Warszawie. Pomniki Jana Pawła II stały się również obiektem aktów wandalizmu.

Wulgarne i oszalałe demonstracje Strajku Kobiet, ataki na kościoły, zakłócanie Mszy św. to wszystko stało się wyśmienitym gruntem do niszczenia autorytetu moralnego Jana Pawła II. To niepodważalna do tej pory ostoja duchowa dla nas. Na naukach papieża opiera się współczesny Kościół głosząc o roli rodziny, małżeństwa, roli cywilizacji życia opartej na obronie życia od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci. Podważenie jego nauki i desakralizacja postaci papieża jest motorem wielu sił na świecie wrogich chrześcijaństwu.

Doskonałym momentem do skomasowanego ataku na Jana Pawła II stał się upubliczniony w Rzymie watykański raport w sprawie byłego kard. Theodore`a MaCarricka. I choć raport Sekretariatu Stanu liczy ok. 450 stron i został ogłoszony po południu 10 listopada, już parę godzin po jego upublicznieniu rozpętała się burza w Polsce na temat jego interpretacji. Zabierały głos środowiska liberalno – lewicowe wspomagane przez tego rodzaju media. Zaczęła się nagonka na papieża, który rzekomo tuszował całą sprawę i jeżeli sam miał nieczyste sumienie, nie może być autorytetem moralnym. Gdyby raport został dokładnie przeczytany, nie upubliczniano by podobnych bzdur. Dokument bowiem jest namacalnym faktem, że Jan Paweł II jest całkowicie niewinny.

Ujawnienie raportu jest sprawą bez precedensu w historii Watykanu. Jeszcze nigdy nie została ujawniona taka ilość dokumentów odnoszących się do niemal bieżących lat i dotyczących żyjących osób, zajmujących ważne miejsca w życiu publicznym. Taki rodzaj dokumentów pozostawał dotąd zamknięty w tajnych archiwach.

Procedury wokół nominacji McCarricka zostały zachowane. Sprawdzano nawet pogłoski i plotki. Prawdą jest natomiast to ,że prawie przez dwie dekady do Stolicy Apostolskiej nie docierała żadna informacja, która mogła by rzucić choćby cień na nieskazitelnym wizerunku amerykańskiego duchownego. Jan Paweł II został wprowadzony w błąd przez trzech biskupów z New Jersey i oszukany przez McCarricka, który był mistrzem kamuflażu. Nie tylko oszukał papieża, ale doskonale manipulował kilkadziesiąt lat biskupami, dziennikarzami, politykami. Był znany, ceniony i lubiany w Stanach. Stał się katolickim celebrytą. Z poufnymi misjami był delegowany za granicę przez Billa Clintona do Chin czy Baraka Obamę na Kubę. Secret Service nie miało do dostojnika żadnych zastrzeżeń. W 2000 r przyznano mu nagrodę praw człowieka im. Eleanory Roosevelt. Podczas uroczystości przemawiał Bill Clinton, który powiedział, że jest zaszczycony znajomością z kardynałem. Dziękował mu za „jego oddanie wszystkim dzieciom Bożym” W 2004 r. George W. Bush powiedział: „Nie ma lepszej osoby w naszym kraju niż McCarrick. Jestem dumny, że mogę nazwać go przyjacielem. Jest porządnym człowiekiem”.

Niczego nie udało się ustalić trzem dziennikarzom śledczym, którzy prowadzili reporterskie śledztwo, aby sprawdzić pogłoski o dostojniku.

Pierwsze potwierdzone informacje o homoseksualizmie McCarricka dotarły do Watykanu w roku 2006, a o jego pedofilii dopiero w 2017 r. Dyrektor programowy mediów watykańskich Andrea Tornelli mówi: „Z Raportu wynika, że zarówno w momencie pierwszego kandydowania na urząd biskupa (1977), jak i w momencie nominacji w Matuchen (1981), a następnie w Newark (1986) żadna z osób konsultowanych, aby uzyskać informacje, nie formułowała jakichkolwiek negatywnych opinii na temat postawy moralnej Theodore`a Mc Carricka”.

Pod koniec XX w do Watykanu zaczęły dochodzić pierwsze pogłoski na temat niemoralnego prowadzenia się purpurata. Miało to miejsce, gdy rozpatrywano jego kandydaturę na metropolitę Waszyngtonu. Kard. John O`Connor z Nowego Jorku wskazał trzy powody zastrzeżeń. Powołał się na pewnego kapłana z diecezji Metuchen, który miał być świadkiem relacji homoseksualnej McCarricka z innym duchownym. W latach 1992-1993 do amerykańskich biskupów trafiła seria anonimowych listów oskarżających McCarricka o pedofilię. I wreszcie duchowny miał być znany ze zwyczaju dzielenia swego łóżka z dorosłymi mężczyznami, w tym z klerykami w swoich rezydencjach i w domku na plaży. Kard. O`Connor stwierdził również, że nie ma na to żadnych dowodów ani zeznań złożonych na piśmie. Od maja do czerwca 2000r. nuncjatura w USA prowadziła w tej sprawie dochodzenie. Okazało się, że kapłan oskarżający McCarricka sam jest pedofilem, na którym ciążyły zarzuty o wykorzystywaniu dwóch nieletnich. Anonimowe listy nie znalazły potwierdzenia w innych źródłach. Nikt nie złożył żadnych relacji pisemnych przeciwko kardynałowi. Trójka uczestników wypadu do domku letniskowego stanowczo zaprzeczyła, jakoby dochodziło tam do aktów seksualnych, a spali razem, bo nie było tam innego miejsca.

Wówczas jednak Jan Paweł II usunął z listy nominatów McCarricka. Sytuację zmienił dramatyczny list wysłany przez amerykańskiego duchownego do bp. Stanisława Dziwisza. Zarzekał się w nim o swojej niewinności i przysięgał, że nie utrzymuje i nigdy nie utrzymywał żadnych stosunków seksualnych. Papież uwierzył jego zapewnieniom i przywrócił McCarricka na listę kandydatów. Poprosił także Kongregację ds. Biskupów, aby jeszcze raz zbadała wszystkie zarzuty. Sprawdzanie trwało dwa miesiące. Jan Paweł II konsultował się z abp .Agostinem Cacciavillanem, który w latach 1990-1998 był dyplomatą watykańskim w Waszyngtonie. Ten stanowczo zaprzeczył wiarygodności oskarżeń. Tak samo wypowiadał się prefekt Kongregacji ds. Biskupów, kard. Giovanni Battista Re, który początkowo był przeciwny kandydaturze McCarricka, ale potem zmieniał zdanie, uważając, że zarzuty są fałszywe. Jednocześnie do Watykanu słali listy najważniejsi kardynałowie i biskupi ze Stanów, którzy popierali kandydaturę McCarricka.

Papież, miał doświadczenie z czasów komuny, gdy bezpieka rzucała bezpodstawne oskarżenia na duchownych i pamiętając sprawę kard. Josepha Bernardina z Chicago, który w 1993 r. został oskarżony o molestowanie kleryka w seminarium i stanął przed sądem. Okazało się, że poszkodowany chciał wyłudzić w ten sposób od diecezji pieniądze, Jan Paweł II nie mając żadnych dowodów winy amerykańskiego duchownego, w listopadzie 2000 r. mianował go arcybiskupem Waszyngtonu.

Cała wina papieża to to, że dał się oszukać największemu kłamcy w Kościele, który skutecznie okłamywał wszystkich przez dziesięciolecia.

Lewicowo-liberalne ugrupowania przepuściły jednak atak na Jana Pawła II, próbując dowieść, że świadomie tuszował wykroczenia pedofilskie i homoseksualne w Kościele. Wobec tego nie może być autorytetem moralnym. Działając w myśl tych słów pozbawia się Polaków największego autorytetu, a tym samym optuje się za rozbiciem wspólnoty. Wprowadza się chaos, na którym chce się budować nowy wspaniały świat.

Iwona Galińska

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną