Czarny protest w Polsce napędza Accord?!

Ostatnia retoryka odnośnie wojny znana z ulic Warszawy nie jest przypadkowa. Przyjrzenie się, kto zajmuje się kwestiami pokoju ukazuje, do czego prowadzą regulacje, w jakie wikła się Polskę. Również motywowane gender marsze mają drugie dno. Zarazem jednak rodzi się pytanie, kto właściwie nad tym czuwa? Pozornie działania podejmują tutaj tylko i wyłącznie państwa w organizacjach narodowych. Istnieje jednak cała sieć organizacji, od których zależy, czy na świecie nie rozpocznie się kolejna wojna, a istniejące konflikty zostaną rozwiązanie.
Niczym amerykańska nazwa broni firmy Colt Organizacja Narodów Zjednoczonych nazwała swą agendę na rzecz ładu światowego Czyniącą Pokój (Peacemaker). Okazuje się, że za nią kryje się całą sieć wpływu. Do niej należy między innymi Accord. Stanowi on od 1992 centrum na rzeczy dyskusji o sprawach Afryki. Na kontynencie jest organem koordynującym działania młodych. Innymi słowy wpływa na przyszłych polityków. Zarazem promuje kwestie zrównoważenia, co oznacza między innymi wprowadzaniem do inicjatyw pokojowych kwestii gender.
W tym samym kierunku podążają również inni. Należy do nich Fundacja Berghofa. Promuje ona tożsamość jako płeć kulturową, bo z „braku różnic biologicznych”. Od razu za swój cel dla pokoju stawia pozbywanie się stereotypów jakie łączą się z kobietami oraz mężczyznami, co w praktyce oznacza promocję myśli feministycznej. Motorem dla zmian są tutaj po raz kolejny młode osoby. Za swój cel stawia przebudowę kultury podłóg marksizmu. Za tym idzie nic innego, jak tworzenie elementów „włączania”. Pod nimi kryje się przebudowanie społeczeństwa na rzecz nie wcielania do nich chrześcijaństwa jako filaru kultury, bo w tych kręgach to już passe, lecz narzucanie nowego sposobu myślenia. Takie wnioski nasuwają się ze słów między innymi Juliana Demmera, związanego z Instytutem: „przeciwdziałanie negatywnym stereotypom i budowanie pozytywnej agendy kobiet i młodych osób bardziej widocznej, czyni sprawiedliwość”.
Do tego grona należy Centrum Cartera. Promuje on równość gender. Rozumie ją między innymi jako równy dostęp do komunikacji przez kobiety w Dhaka, w Bangladeszu. Również wskazuje na przykładzie Etiopii, że działania wymierzające w siebie to stosunek płciowy bez antykoncepcji. Lektura części opracowań buduje mieszany przekaz. Z jednej strony Centrum Cartera wskazuje, że płeć ma określenie biologiczne. Zarazem jednak powołuje się na gender. Pozbawia jednak złudzeń zaangażowanie w kierunku homoseksualizmu, bo jak na łamach Centrum Cartera napisał związany z nim Noel O’Hare etykietowaniu, że „ogranicza nasze człowieczeństwo”. Za przykład podał uznawanie homoseksualizmu za chorobę psychiczną.
Podobnie dzieje się z Inicjatywą Zarządzania Kryzysami (CMI) z Helsinek. Założona przez fińskiego ministra spraw zagranicznych Martti Ahtisaari (prezydenta Finlandii w 1994) a także laureata Pokojowego Nagrody Nobla idzie również tym tropem. W efekcie czego przykładowo gender pojawił się w ramach norweskiej konferencji 24-26 marca 2015 roku. Akcentuje on kwestie kobiet przy stołach negocjacyjnych. - Perspektywa gender koncentruje się na wszystkich aspektach takich jak ekonomia, społeczeństwo, kultura, zachowania oraz relacje - wyjaśnia.
Spojrzenie na kilka organizacji uwidacznia już pewien element. Kwestia gender pojawia się we współpracującym z Peacemaker Organizacji Narodów Zjednoczonych Centrum dla Pokoju i Studiów nad Konfliktami. Tym razem kryje się ona w „przemocy opartej o gender”. Wystarczy spojrzenie na opracowanie Sarahy Clarke z maja 2019 o Mjanma dla spotkaniu się z tym pojęciem. Również niemieckie Centrum Mediacji Pokojowym z Uniwersytetu Viadrina odwołuje się do tej idei. Związani z nim autorzy Anne Kraus i Lars Kirchhoff w artykule „Safe spaces” wprost piszą o wprowadzaniu praw człowieka i wskazują, że do nich zaliczają równość gender.
Spojrzenie tylko na kilka z kilkunastu organizacji na rzecz pokoju ukazuje, że dziś język znalazł się pod ostrzałem. Wprowadzanie do traktatów formuł w ramach „gender based violence” pozwala w późniejszym czasie na nowe interpretacje, a co za tym idzie wprowadzanie ideologii. O ile pomoc drugiemu człowiekowi wykracza poza kwestie państw, czy narodowej tożsamości, zabiegi dyplomatyczne wymagają usuwania takiego języka i używania słów, jakie precyzyjnie określają, co kryje się za traktatem pokojowym. I ten pozorny pokój wyraża się w agresji, motywowanej prowadzeniem wojny na ulicach polskich miast bez patrzenia na kogokolwiek.
Jacek Skrzypacz
Źródło: prawy.pl