Ormiańscy duchowni nie opuszczą klasztoru - wezwanie do modlitwy

Wieczorem w Niedzielę, 15 listopada, sieć obiegło dramatyczne wezwanie do modlitwy, adresowane do … dziennikarzy z całego świata. Chodzi o klasztor Dadivank w Górskim Karabachu, który zgodnie z warunkami rozejmu miał zostać przekazany muzułmanom. Ormiański przeor, ojciec Hovhannes zapewnił, że nie opuści zabytkowej świątyni, powierzając swój los Bogu.
Do przeora dołączyli inni ormiańscy duchowni i zadeklarowali celebrowanie Liturgii niezależnie od politycznej sytuacji. Apel, jaki skierowano do ludzi modlitwy, trafił do nas przez jeden z fanpage’y Benedykta XVI.
Wezwano dziennikarzy do podjęcia tego tematu na pierwszych stronach gazet, aby poprzez rozgłos, nadany sprawie – powstrzymać zagrożenie przemocą wobec ormiańskiego duchowieństwa. Na ten apel odpowiedziało KAI Erywań, publikując na portalu Opoka artykuł wyjaśniający sytuację.
Z tekstu możemy dowiedzieć się, że nad spełnieniem próśb o pokój, składanych w modlitwach, czuwają obecni przy klasztorze rosyjscy żołnierze tzw. mirotworcy, którzy niekiedy biorą udział w sprawowanej Liturgii.
Jak dotąd – wynika z artykułu – Azerowie nie weszli do klasztoru, ale sytuacja jest napięta, bo mogą to zrobić w każdej chwili. Zdaniem biskupa Vrtanes’a, biskupa polowego armeńskiej armii, Ormianie nie potrzebują teraz materialnej pomocy ze strony społeczności międzynarodowej.
- Oczekujemy czegoś innego tj. wsparcia dyplomatycznego byśmy odzyskali nasze świątynie. I tego, by świat poznał wreszcie naszą historię, historię tych ziem. To nasza odwieczna walka o to byśmy mogli żyć w pokoju i spokojnie praktykować naszą religię - podkreślił.
Ojciec Hovhannes zapewnił, że będzie chrzcił tysiące ormiańskich dzieci, które wraz z rodzinami opuszczają dotychczasowe miejsce zamieszkania i udają się na tułaczkę. Zadeklarował także gotowość obrony klasztoru i całej społeczności, jaka w nim pozostała.
Pamiętajmy w naszej modlitwie o Ormianach!
Aleksandra Pietkiewicz
Źródło: opoka