Szczepionka jest bogiem, a koncern jej prorokiem. Ludzie bronią dogmatu o jej bezpieczeństwie niczym Kordecki Jasnej Góry

Jeśli chce się być pewnym, że u kogoś wywoła się wściekłość w Internecie, należy zacząć pisać o szczepieniach. Wystarczy zwrócić uwagę na fakty, a zaraz cała horda internautów zacznie udowadniać, że emocjonalność zamiast rozumu może wziąć górę u każdego, także u osób zdawałoby się inteligentnych. I choć zwróci się uwagę czy to na ryzyko albo jakąś niedoskonałość, zaraz można dowiedzieć się, że jest się homeopatą, wierzy się Jerzemu Ziębie i wierzy w płaską ziemię. Prościej mówiąc, za sprzeciw wobec przymusu szczepień zostaje się okrzykniętym foliarzem i szurem. Tymczasem tytuł ten przysługuje raczej – choć też nie wszystkim – zwolennikom przymusu.
Na sam początek pragnę podkreślić – nie pierwszy raz zresztą – że nie jestem przeciwnikiem szczepionek. Uważam, że wynalezienie szczepionek było wielkim krokiem w rozwoju ludzkości i – właściwie stosowane – może współcześnie zapobiegać wielu tragediom. Jednocześnie uważam, że szczepienie – jak aplikowanie jakiegokolwiek środka medycznego – nie powinno być stosowane przymusowo.
Mimo tego, co napisałem o szczepionce, kiedyś udało mi się dowiedzieć, że rzekomo jestem fanem Jerzego Zięby, homeopatii, etc. Osobie, z którą rozmawiałem, zdawałoby się całkiem rozumnej, zupełnie spaliło styki w głowie i rzucała sloganami w moją stronę ignorując moje wypowiedzi czy argumenty. Jakby była zaprogramowana, by odpowiadać na samodzielnie postawione zarzuty, ubrane zresztą w absurdalnie głupie hasła. Przyczyny tego stanu rzeczy do tej pory nie odkryłem.
Mamy prawo wybierać
Przyczyn, dla którego przymus jest zły sam w sobie, jest wiele. Primo: Każdy człowiek jest wolny i ma prawo decydować o tym, czy stosować jakiś środek medyczny czy nie. Kto podważa ten fakt, zrównuje człowieka ze zwierzętami. Ludzie stają się bydłem, za które ktoś inny ma decydować, do tego trzepiąc wielkie pieniądze. Niestety, jest to nieraz społecznie zupełnie ignorowany fakt.
Podkreślić należy, że wolność w kwestii szczepień nie oznacza walki ze szczepieniami. Mnóstwo osób walczy o to, by była to sprawa dobrowolna, jednocześnie ze szczepień korzystając. Ten fakt również do zwolenników przymusu jakoś nie trafia.
W tym kontekście przypomnieć też należy, że zakazane jest eksperymentowanie na ludziach wbrew ich woli. Tymczasem patrząc na fakt, że – według Narodowego Instytutu Zdrowia - „proces opracowywania i wprowadzania szczepionki na rynek trwa wiele lat”, a już mamy informacje o rzekomej „bezpiecznej szczepionce” oraz wcześniej sugerowano, że będzie ona obowiązkowa, można zastanowić się, czy nie łamie się tutaj chociażby Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych zakazującego w art. 7 „poddawania bez swej zgody swobodnie wyrażonej, doświadczeniom lekarskim lub naukowym”.
Przeciwwskazania
Secundo: Szczepionki, podobnie jak wszelkie inne środki medyczne – mają jakieś przeciwwskazania. I tak patrząc na ulotkę Apapu – zwykłego leku przeciwbólowego dostępnego bez recepty – widzimy, że są konkretne przeciwwskazania, które sprawiają, że nie może przyjmować go niemała część Polaków.
Powszechnie dostępnego leku nie mogą przyjmować osoby uczulone na paracetamol, mające ciężką niewydolność wątroby lub nerek, mające wrodzony niedobór pewnych związków, dzieci poniżej 12. roku życia oraz nie wolno go stosować z pewnymi lekami i przez 2 tygodnie od czasu zakończenia kuracji takowymi. Ponadto nie wolno spożywać alkoholu podczas stosowania leku, zaś kobiety w ciąży lub planujące zajść w ciążę powinny wcześniej skonsultować z lekarzem zastosowanie Apapu.
Na ulotce mamy też wypisane sporo możliwych działań niepożądanych. W razie ich wystąpienia, zalecany jest jak najszybszy kontakt z lekarzem.
Tyle, jeśli chodzi o powszechnie dostępny Apap, który jest stosunkowo prostym lekiem, przeznaczonym do stosowania doraźnego. Im bardziej skomplikowany lek, tym więcej jest przeciwwskazań oraz możliwych negatywnych konsekwencji jego zastosowania. Tymczasem zwolennicy przymusu szczepień najwyraźniej uważają, że szczepionka – ingerująca na stałe w system odpornościowy – może być zastosowana wobec wszystkich bez wyjątku i w sposób całkowicie bezpieczny. Kto zaś nie przyznaje im w tym racji, staje się homeopatą i szurem. Dotyczy to także uwag na temat niepożądanego odczynu poszczepiennego. Najwyraźniej dla zwolenników przymusu Apap może doprowadzić do poważnych konsekwencji. Ale szczepienie już nie – to jest „szuria”.
Monopol koncernów
Tertio – kwestia jakości. Tzw. kontrola produkcji szczepień sprawiła, że produkcją zajmują się firmy należące do kilku koncernów. „Obsługują” one wszystkie państwa UE.
Tutaj punktem pierwszym jest kwestia jakości. Powszechną zasadą wszelkiej produkcji jest fakt, że monopolizacja rynku prowadzi do zwiększenia ceny i pogorszenia jakości produktu. Zwolennicy przymusu szczepień ignorują ten fakt, najwyraźniej uważając koncerny farmaceutycznie nie za firmy, które podlegają – jak wszystko i wszyscy – zasadom rynku, ale jak instytucje charytatywne, które „dokładają do interesu” by „zapewnić wszystkim bezpieczeństwo”. Cóż za wspaniałomyślność.
Tymczasem brak dużej konkurencji pozwala im dyktować wysokie ceny, za które płacimy w podatkach. Brak konkurencji sprawia, że można używać towaru gorszej lub wątpliwej jakości. I, o czym zapominają obrońcy fideistycznej wiary w bóstwo szczepionkowe, koncerny te nie robią tego za darmo, lecz mają zysk. I to ogromny. Zaznaczam, że chęć zysku nie jest niczym złym. Jednak twierdzenie, że nie robią tego dla pieniędzy, ukazuje, że zwolennicy przymusu mentalnie znajdują się na orbicie. I to niekoniecznie ziemskiej.
Drugi aspekt to kwestia wyboru. W przypadku obowiązku szczepień, czy to dana osoba albo rodzic wybiera, której szczepionki użyć? Czy robi to lekarz lub szpital?
Absurdalna propaganda
Tutaj mógłbym rozpisać się na temat tego, jakie absurdalne zarzuty są wystosowywane wobec tych uwag. Kilka tylko wypisałem na początek, a jest ich o wiele więcej. Zamiast tego zachęcam, by samodzielnie sprawdzić np. w Wikipedii hasło „szczepionka” czy „antyszczepionkowcy” i porównać to z powyższymi uwagami.
Na te nie ma do dnia dzisiejszego odpowiedzi. Zamiast tego wyzywa się osoby zadające pytania i rzuca starymi hasłami na temat nieaktualnych spraw. Jednocześnie zachowuje się poczucie dobrze wykonanego obowiązku oraz rzekomego naukowego podejścia do sprawy. Tymczasem w rzeczywistości jest to zwykłe podążanie w stadzie w z góry wyznaczonym kierunku. Dziwi tylko, że tak łatwo wiele osób daje się dzisiaj na to złapać.
Dominik Cwikła
Źródło: pzh.gov.pl / prawy.pl