Premier Armenii zdradził swój kraj? Rozejm podpisany - Turcja i Rosja triumfują!

0
0
/ źródło: Wikipedia

Dwa i pół roku po pokojowej rewolucji w Erywaniu, która była pokazywana światu jako wzór bezkrwawych przemian mit wyniesionego przez naród armeński na piedestał Paszyniana legł w gruzach. Turcja i Rosja pokazują światu, że niezmiennie od wieków miejsce na mapie globu jest tylko dla silnych, a wszelkie pokojowe międzynarodowe instytucje są czystą fikcją, w zderzeniu z rzeczywistością.

Od początku wybuchu tej jesieni konfliktu armeńsko-azerbejdżańskiego było widać, że tym razem Ormianom w Górskim Karabachu będzie ciężko utrzymać status quo. Przy tak ogromnej przewadze technologicznej strony azerbejdżańskiej korzystającej z najnowocześniejszych rozwiań w zakresie prowadzenia wojny, przy ogromnej przewadze liczebnej własnych sił zbrojnych wspieranych przez tureckich doradców oraz najemnych islamskich terrorystów odwaga, ofiarność i poświęcenie Ormian ginących dziesiątkami każdego dnia okazały się niewystarczające.

Nikola Paszynian, który doszedł do władzy w efekcie pokojowej rewolucji z 2018 roku miał być nową jakością nie tylko w polityce wewnętrznej ale również międzynarodowej. Nowa Armenia miała w mniejszym stopniu być zależna od Rosji otwierając się na Zachód. Putin ku zaskoczeniu wielu obserwatorów jakoś nie szczególnie się tym faktem przejął, przyjmując neutralną postawę oficjalnie i dyplomatycznie wykazując się nawet pewną dozą życzliwości wobec nowego kierownictwa w Erywaniu. Wystarczyło jednak dwa i pół roku żeby zrozumieć, że Putin nigdy nie odpuszcza, a Zachód jak zawsze zdradza.

Za plecami Ormian i Azerbejdżan rzeczywistych uczestników konfliktu Rosja i Turcja ustaliły, że trzy prowincje Arachu zwanego przez Turków Górskim Karabachem wrócą w stu procentach pod kontrolę Azerbejdżanu, na pozostałym terenie stacjonować będą wojska rosyjskie i tureckie. Azerbejdżanom, którzy opuścili terytorium Arachu w latach 90-tych umożliwiony zostanie powrót do swoich dawnych siedzib. Przywódca Azerbejdżanu Ilham Alijew reprezentujący mafijny klan Aljiewów, który w sposób daleki od demokracji, od rozpadu ZSRR kontroluje ten kraj poinformował triumfalnie świat o przepędzeniu „ormiańskich psów”. W świecie islamu psy, to zwierzęta nieczyste i znienawidzone. W świecie islamu zabija się je i tępi, niczym szczury czy karaluchy. Widać więc z samego sposobu wypowiedzi, z jak ogromną nienawiścią i pogardą spotykają się Ormianie ze strony islamskich sąsiadów. Ta pogarda wróży tylko przemoc i barbarzyństwo jakiego doświadczą teraz ze strony Azerbejdżan Ormianie, w trzech zajętych przez nich prowincjach. Większość z pewnością ucieknie w obawie o życie, a reszta rozpocznie walkę partyzancką.

Wyniki układu pokazują, że Putin postanowił pokazać wszystkim państwom których przyszłość zależy w mniejszym lub większym stopniu od Rosji jak kończą się mrzonki odstawiania w swoich geopolitycznych kalkulacjach Rosji na boczny tor i stawiania na niepewny Zachód. Taki rozwój sytuacji umocni z pewnością wpływ mafii Alijewów w Azerbejdżanie. Wzmacnia również pozycję Turcji w regionie, która będzie czuła się jeszcze pewniej w swoim procesie terroryzowania sąsiadów i wzmacnia wpływów zarówno w basenie Morza Śródziemnego jak i Morza Czarnego. Docelowo cały Arcach trafić może w Azerbejdżańskie ręce, jeśli uda im się i Turkom przekupić Putina odpowiednią daniną. Otwartym pozostaje co za aktualny korzystny dla nich układ zaoferowały oba turańskie państwa Rosji, bo Rosja mimo potraktowała Armenię obcesowo ku przestrodze, to z pewnością postanowiła ugrać coś jeszcze o czym dowiemy się wkrótce. Ani Francja, ani USA czy UE nie kiwnęły nawet palcem w sprawie obrony ormiańskich chrześcijan przed kolejną rzezią jaka czeka ich w Arcachu. Postawa władz Polski względem tego konfliktu jest bez wątpienia jeszcze jedną czarną plamą na historii polskiej dyplomacji doby III RP. Obyśmy sami nie znaleźli się kiedyś w podobnej sytuacji, choć jak widać, to że znajdowaliśmy się w podobnej sytuacji nie nauczyło nas elementarnej solidarności z bratnim chrześcijańskim narodem. Paszynian okazał się wielkim rozczarowaniem. W Erywaniu fala wzburzenia przeciwko podpisaniu porozumienia z Turkami jest ogromna. Protestujący nazywają go zdrajcą Arachu. Przyszłość Ormian w Arcachu, ale i samej Armenii nie rysuje się w jasnych barwach.

Cały konflikt zostały rozpisany dziełem rąk tureckich i rosyjskich, z udziałem Izraela i Ukrainy jako państw zarabiających na sprzedaży broni i amunicji Azerbejdżanowi, który był tylko narzędziem w rękach Erdogana i Putina. Tak wygląda realna geopolityka w XXI wieku, czyli ciągle bez zmian.

Arkadiusz Miksa

Źródło: redakcja

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną