Kuratorzy wejdą do szkół! MEN chce ukarać nauczycieli, którzy zachęcali dzieci do protestów

Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiedziało kontrole wobec tych pracowników oświaty, którzy zachęcali młodzież do udziału w protestach. Nauczyciele muszą być gotowi na poniesienie konsekwencji.

– Mamy sygnały, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w protestach. Naszym obowiązkiem jest natychmiastowa reakcja na takie informacje – oświadczyło na Twitterze MEN.

Kuratorzy będą mieli ustalić, czy w danej placówce nauczyciele zachęcali uczniów do wzięcia udziału w manifestacjach. A jeśli tak, to w jaki sposób zareagował dyrektor szkoły.

Ministerstwo zaznaczyło, że pracownicy oświaty odpowiedzą za powodowanie zagrożenia w czasie pandemii oraz zachowanie niezgodne z etosem ich zawodu. Ponadto resort podkreślił, że nie wyraża aprobaty dla chuligańskich i wulgarnych zachowań, do jakich dochodziło podczas protestów.

Ministerstwo kontra uczelnie i szkoły wyższe

Już parę dni temu minister Przemysław Czarnek zapowiadał wyciągnięcie konsekwencji wobec uczelni, które ogłosiły dni rektorskie z powodu Strajku Kobiet.

— Sytuacja ta jest niedopuszczalna w rozprzestrzeniającej się pandemii. Spotkało się to również ze sprzeciwem osób, które chcą prowadzić zajęcia lub w nich uczestniczyć, o czym świadczy korespondencja wpływająca do ministerstwa — tłumaczył w piątek, 30 października, minister Czarnek.

Mowa o piętnastu uczelniach i szkołach wyższych. Zdaniem szefa resortu edukacji było to zachowanie skrajnie nieodpowiedzialne w dobie trwającej pandemii.

Mówi się, że MEN zdecyduje się na surową karę. Minister Czarnek zaznaczył na antenie TVP, że to od ministerstwa zależy to, jak zostaną rozdzielone środki na uczelniane inwestycje, granty oraz badania.

— Takie wnioski leżą u nas w ministerstwie i nie mam wątpliwości, że będziemy musieli brać pod uwagę również to, co się dzieje na poszczególnych uczelniach, które narażają na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia nie tylko swoich studentów, ale również ich rodzin (...) zachęcając ich wręcz do wychodzenia na wielkie manifestacje w szczycie pandemii koronawirusa — tłumaczył swój to rozumowania Czarnek.

Minister Czarnek o wyzwaniach dla edukacji

Podczas rozmowy w TVP Info Przemysław Czarnek tłumaczył, przed jakimi wyzwaniami stoi polska edukacja. Jego zdaniem, tak duża frekwencja młodzieży na protestach jest wypadkową ostatnich kilkudziesięciu lat w polskiej oświacie.

— Młodzi mają to do siebie, że są w okresie takiego buntu, dojrzewania – też przez to przechodziliśmy w różnych sposób . Tylko że różnica między tym, co jest dzisiaj, a tym, co było kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat temu polega na tym, że my byliśmy wychowani w pewnej dyscyplinie i w pewnym przekonaniu o istnieniu autorytetów. Tymi autorytetami byli choćby nasi nauczyciele — tłumaczył minister.

— Wszystko bierze się z tego, że mamy niestety w systemie edukacji — i wydaje się, że to jest błąd nas wszystkich, nas wszystkich, nie wyciągając z tego również mojej osoby – że w ciągu ostatnich 20 lat siedzieliśmy cicho w sytuacji, gdy nasz światopogląd konserwatywny, chrześcijański, wypływający wprost np. z Katechizmu Kościoła Katolickiego, uwielbianego w Polsce św. Jana Pawła II, został gdzieś ściągnięty do narożnika. Kazano nam siedzieć z tym cicho, tymczasem demokracja polegała wyłącznie na głoszeniu poglądów lewicowo-liberalnych i doszło w pewnym momencie, do wręcz dyktatury światopoglądowej lewicowo-liberalnej i dziś mamy jej efekty — szukał genezy problemu Czarnek.

Z całą pewnością system edukacji stoi przed dużym wyzwaniem. Jak pokazały ostatnie dni, pokaźna grupa młodych nie utożsamia się nie tylko z prawicowymi poglądami, ale wręcz z polską, patriotyczną tożsamością.

Maciej Pawłowski