Francja wykorzystuje pandemię do TOTALNEJ KONTROLI! Zakazano sprzedaży "zbędnych" towarów

Coraz więcej państw w dobie pandemii koronawirusa decyduje się na ponowne wprowadzenie lockdawnu. Często rządowe decyzje każą zadać pytanie – czy naprawdę chodzi jeszcze o bezpieczeństwo obywateli, czy może już o wzmożoną kontrolę ich zachowań?
Takie pytania rodzą się w momencie, gdy zapadają decyzje takie jak we Francji. Premier Jean Castex ogłosił, że od wtorku supermarkety we Francji nie będą mogły sprzedawać towarów, które nie zostały uznane przez władze za niezbędne.
Zdaniem polityka taki ruch podyktowany jest coraz gorszą sytuacją związaną z zakażeniami koronawirusem. Podczas rozmowy z telewizją TF1 Jean Castex podkreślił, że decyzja ta jest sprawiedliwa, ponieważ placówki handlowe drobnych sklepikarzy musiały zostać zamknięte.
- Zwracam się do sprzedawców i do wszystkich obywateli - lepiej teraz przestrzegać zasad dotyczących zdrowia i bezpieczeństwa, byśmy mogli szybciej zakończyć (lockdown - red.) – oznajmił francuski premier.
Ponadto polityk oświadczył, że obecnie nie rozważa luzowania obostrzeń. W jego mniemaniu tylko poprzez surowe restrykcje będzie można opanować zaistniałą sytuację. Z rozmowy wynikało, że również okres świąteczny Francuzi spędzą w małym gronie z powodu pandemii.
W tej chwili mieszkańcy Francji mogą opuszczać swoje domy jedynie jadąc do pracy, wybierając się do sklepu po artykuły pierwszej potrzeby oraz w celu uzyskania pomocy lekarskiej. Możemy więc mówić o całkowitym lockdownie.
W ostatnią niedzielę we Francji odnotowano 46 920 nowych przypadków koronawirusa. Z tego powodu rząd zdecydował się na kolejne restrykcje.
W jaki sposób nowy zakaz będzie wprowadzony w życie? Jak informuje "Rzeczpospolita", w wielkopowierzchniowych sklepach nie wolno sprzedawać m.in. telefonów, zabawek, ubrań, gier i produktów związanych z ogrodnictwem.
W sieci można znaleźć wypowiedzi niezadowolonych takim stanem rzeczy Francuzów. W ich mniemaniu akurat ta decyzja nie wpłynie na drastyczne zmniejszenie liczby zakażeń. Za to francuska gospodarka ucierpi jeszcze mocniej. Wszystko wskazuje na to, że lockdown potrwa jeszcze wiele tygodni. Wiele branż kryzys może dotknąć do tego stopnia, że po "powrocie do normalności" niektórych firm nie zobaczymy ponownie.
Inni podkreślają, że obostrzenia tego typu służą jedynie zwiększeniu kontroli nad obywatelami. Rząd chce zamknąć Francuzów w domach poprzez odebranie im jakiegokolwiek powodu do wyjścia na zewnątrz. To jednak może przełożyć się na problemy zdrowotne w przyszłości. Brak ruchu i "zasiedzenie" również będą stanowiły duży kłopot, póki co jednak nie jest to aż tak widoczne.
Zdaniem Francuzów należy walczyć z szalejącą liczbą nowych zakażeń. Pytanie jednak czy rząd powinien wprowadzać aż tak duże restrykcje. Tym bardziej w momencie, gdy skuteczność tego typu metod może budzić poważne wątpliwości.
Źródło: Rzeczpospolita