Ukraina była poligonem nowej strategii Rosji! Następna będzie Polska i Suwałki? "Wyskalowany przymus"

0
0
/ Fot. ilustracyjne/fot. pixabay (kolaż)

Rosyjska strategia rozmija się z tym, co oferuje Zachód. Umiejętność utrzymywania konfliktu a także stosowania siły stanowi nowy element oddziaływania jaki jest testowany przy naszej wschodniej granicy. Za jego pomocą buduje grunt do zmian w układach międzynarodowych. Skutkiem tego jest ryzyko jakie czeka nieopodal nas na Ukrainie.

Politolog Samuel Charap zajął się przyjrzeniem tego, co stosują obok naszych granic Rosjanie. Wskazał, że stosują oni przeciwieństwo wielkiej wojny, a także tak zwanego zamrożonego konfliktu. Używają tutaj strategii którą określa „wyskalowanym przymusem”. Stanowi element wywierania wpływu w oparciu o miażdżącą siłę. Pod tym względem przypomina ona trochę myślenie z okresu Zimnej Wojny. Rosja kieruje się błyskawicznymi akcjami jakie zapewnią jej decydujące zmiany. Charap jednak stawia pytanie, czy takie podejście sprawdzi się na dłuższą metę.

Za punkt odniesienia wybrał on działania Rosji na Ukrainie od lutego 2015 oraz w oparciu o traktat pokojowy Mińsk II jako wyznacznik ostatniego dużego konfliktu w Donbasie. Wskazał, że na samym początku Rosja zastosowała silne uderzenia w celu związania sił i operacji naziemnych. Ustanowili tym sposobem granicę jaka od cztery i pół roku nie uległa większym zmianom. Trwają sporadyczne ostrzały, co skutkuje ofiarami. Owocuje również powodowaniem na Ukrainie niestabilności.

Jack Snyder wskazał, że kultura strategiczna oznacza całość myślenia nad tym, co dany kraj komunikuje innym jako swój sposób prowadzenia wojny. Zdaniem Charapa Rosjanie dalej odwołują się do mentalności z okresu II wojny światowej i najazdu na Berlin. Związany z Centrum Wilsona Doktor Dima Adamsky wskazuje, że dla Moskwy dalej jest żywe przekonanie o „wielkiej wojnie”. Stanowi ona ich paradygmat. Z tym łączy się stawianie na ciężkie czołgi, koncentrowanie się na zniszczeniu przeciwnika w toku prowadzonych operacji, spadochroniarzy, artylerii dalekiego zasięgu i uderzeniach z powietrza na siły naziemne, jak to wyjaśnił Robert Cassidy, związany z Uniwersytetem Wesleyan ekspert od konfliktów asymetrycznych, czyli wykorzystaniu między innymi „zielonych ludzików”.

Obecną doktrynę uformował Afganistan oraz Czeczenia. Efektem czego jest stosowanie dynamiki w armii oraz polityce. Zdaniem Dara Massicota, starszego analityka w ramach amerykańskiego ministerstwa obrony „Rosja chciałaby w większość osiągnięcia celów szybko i następnie zakończenie konfliktu na najlepszych warunkach”. Późny sierpień i wczesny wrzesień 2014 stanowił realizacje doktryny „wielkiej wojny”. Następnie nastąpiła zmiana na „wyskalowany przymus”. Wedle rządu Ukrainy w tej fazie siły Moskwy zmalały do tego, że ledwie jeden Rosjanin przypadał na siedemnastu Ukraińców. Pomimo tak pozornie małego zaangażowania trwa operacja drenowania z sił, obcinania zasobów ekonomicznych, politycznych, a także ludzkich. Tym samym, chociaż Ukraina przeznacza pięć procent PKB na armię, Moskwa wiąże ich kapitał do utrzymania obecnych pozycji.

Znamienne, że w tej sytuacji Rosja stwarza wrażenie, że powstrzymuje się od decydującego posunięcia i wręcz blokuje poczynania swojej armii. Analizy Tatiany Maliarenko i Setfana Wolffa dowodzą, że wyjaśnie tej zagadki kryje się w modelu dwa razy dwa. Tym samym stoją w przekonaniu, że dążą do wytrącenia z równowagi. Uważają, że przyjaźnie nastawiona Ukraina, a zarazem stabilna stanowi idealny wariant polityczny dla Kremla, a koszmarny nieprzyjacielsko nastawiony kraj oraz niestabilny. Prowadzone działania dążą do ograniczenia atrakcyjności Ukrainy jako członka organizacji transatlantyckich.

Obecna sytuacja zmierza do tego, aby po osiągnięciu swoich celów, a do nich należało zabezpieczenie przepływu floty utrzymanie stanu ciągłej gotowości. Profesor Lawrence Freedman uważa, że „konflikt na Ukrainie więcej pokazał złej strategii niż dobrej”. Dodaje również, że „największymi przegranymi są tutaj Rosjanie”. Chociaż ta ocena wskazuje na słabość również pełni istotny przekaz dla Polski. Ze względu na okręg Kaliningradzki istnieje możliwość w przyszłości destabilizacji za pomocą „wyskalowanego przymusu” Polski. Działania te skierowane przeciwko Suwałkom, chociaż wydają się tutaj egzotyką, wymagają zastanowienia. Ukazuje, że istnieje w Polsce zagrożenie nie podbiciem naszego kraju, ale destabilizacji na wzór Ukrainy. Znaczenie ma tutaj, czy ewentualny sojusz Rosji z Chinami przeważy nad USA i skończy się destabilizacją naszego kraju.

Jacek Skrzypacz

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną