Andruszkiewicz o posadzie swojej żony i jej rezygnacji. "Zachowała się honorowo, nie interesowały jej stanowiska ale ciężka praca"

W końcu Adam Andruszkiewicz odniósł się do głośnej sprawy nominacji jego żony Kamili na prezesa Fundacji Agencji Rozwoju Przemysłu oraz jej szybkiego odejścia po ujawnieniu tejże nominacji. Jak przekonuje, jego żonie "nigdy nie zależało na tym, by pełnić jakieś ładnie brzmiące stanowiska dla samych stanowisk, interesuje ją wyłącznie ciężka praca".
- Jest osobą bardzo pracowitą, która jeśli podejmuje się zadania, realizuje je od A do Z. Podobnie było kiedy kierowała Fundacją ARP - w pracę angażowała się maksymalnie, chcąc jak najlepiej wypełnić swoje obowiązki. Pomijając kwestię wykształcenia, które posiada - dowodem na jej wiedzę oraz pracowitość jest chociażby biegła znajomość 3 języków obcych (szlify zdobywała m.in. na paryskiej Sorbonie). Fundacja również chciała, wykorzystując te cenne umiejętności mojej Żony, rozpocząć międzynarodowe projekty charytatywne - napisał na Facebooku Adam Andruszkiewicz.
- Kamili nigdy nie zależało na tym, by pełnić jakieś ładnie brzmiące stanowiska dla samych stanowisk, interesuje ją wyłącznie ciężka praca. Stąd też m.in. decyzja o rezygnacji z funkcji Prezesa Fundacji, aby to jasno udowodnić. W dodatku informacja o jej rzekomych zarobkach także została przekłamana. Podana w mediach kwota była fałszywa - znacznie zawyżona - przekonywał wiceminister cyfryzacji.
Ocenił też, że ataki wynikały z tego, że "nazywa się Andruszkiewicz", co "na starcie powoduje, że dla moich przeciwników jest osobą, którą można bez pardonu atakować i opluwać".
- Kamila zrozumiała to i widząc jak jesteśmy atakowani, samodzielnie (nie pod żadnymi tajemniczymi naciskami, które dziś wymyślają dziennikarze), podjęła decyzję o rezygnacji z kierowania Fundacją - twierdził.
Źródło: facebook.com / prawy.pl