Spurek bliżej do niemieckiego nazizmu, niż polskości

0
0
/

W polskiej przestrzeni publicznej, pomimo całego chamstwa, głupoty, zaprzaństwa i zwyczajnego skur...syństwa trudno o drugie coś takiego, jak Sylwia Spurek. Ta kobieta jest jak jednoosobowa orkiestra, tylko dodajmy orkiestra tępoty, fanatyzmu, podłości i małostkowości.

Rzekomo jednak opiera się ona na „miłości” - do feminizmu, lewactwa, jasnogrodu, aborcji, zwierząt, klimatu, nielegalnych imigrantów z dzikich krajów (którzy akurat mają głęboko w środku gdzieś prawa zarówno kobiet, kochających inaczej jak i zwierząt, ale pańcia wyraźnie nie dostrzega tego dysonansu poznawczego), LGBTQ+...ów i „wartości europejskich”. Czymkolwiek te ostatnie, zgoła mityczne stworzenia nie były. W każdym razie Spurkini to stworzenie absolutnie nie myślące i nie podatne na jakąkolwiek konstruktywną krytykę. Przypomina raczej pewne stworzenie czterokopytne, któremu jak się założy na głowę klapki na oczy, to będzie lazło na wprost nie zważając na otoczenie i okoliczności.


Teraz euro(p)oślica Sylwia Spurek weszła na nowy poziom podłości i ludzkiego skur...syństwa. Otóż na swój sposób uczciła ona 81 pierwszą rocznicę niemieckiej agresji na Polskę nawołując... do unijnych sankcji wobec Polski. Licząc przy tym oczywiście na niemiecką prezydencję. Pod jej wpisem na twitterze oczywiście (co raczej nie dziwi) rozpętało się piekło. Gdzie określenie jej kobietą zarabiającą na życie tylną częścią ciała oraz volksdeutschem, czy propozycje ogolenia łba, jak to miało miejsce w przypadku kolaborantów było zdecydowaną większością wpisów.


W sumie wpis Spurek z 1 września ma charakter zarówno symboliczny, jak i psychologiczno-socjologiczny, ponieważ w pełni oddaje to co siedzi w głowach spurkopodobnych demokratów, mieniących się prawdziwymi Europejczykami. W końcu nie tylko ona liczy na unijne sankcje dla Polski i „całą nadzieję pokłada w prezydencji niemieckiej”. Oczywiście oprócz gładkich słówek o „staniu na straży demokracji, wolności i podstawowych praw człowieka” europoseł na Twitterze otwarcie przyznała:


„Cała nadzieja w prezydencji niemieckiej. Mam nadzieję, że tym razem nie zabraknie Komisji Europejskiej odwagi, art. 7. zacznie w końcu działać, zobaczymy sankcje, a praworządność i prawa człowieka będą chronione”


– stwierdziła etatowa eurounijna donosicielka Spurek.


Ciesząc się z tego, że niemiecki minister ds. europejskich Michael Roth zapowiedział bowiem na forum Parlamentu Europejskiego, że procedury z art. 7. wobec Polski i Węgier będą kontynuowane. I przyznał ponadto, że rząd Angeli Merkel chce, by także Komisja Europejska prowadziła procedury o naruszenie unijnego prawa.


– Procedury z artykułu 7., które zostały zapoczątkowane przez Komisję Europejską i PE przeciw Polsce i Węgrom będą kontynuowane. Będziemy zwracać się do Komisji, żeby prowadziła również procedury o naruszenie prawa Unii Europejskiej, aby chronić nasze wartości. – Dopóki nie będziemy mieli jasnego i pełnego zrozumienia, co oznaczają rządy prawa, nie będziemy w stanie właściwie współpracować w UE. Parlament Europejski w negocjacjach z Radą wskazał, że jest to dla niego priorytet. Widzimy to jako poparcie dla naszego własnego podejścia – mówił wówczas Roth. A Sylwia Spurek i grono jej podobnych sprzedawczyków z Platformy Obywatelskiej i Lewicy zawyło ze szczęścia. A wybranie nie przez nią dnia 1 września na ten wpis wskazuje, że jest jej bliżej do niemieckiego nazizmu, niż jakichkolwiek przejawów polskości.


Gdyby tysiąc osób powiedziałoby komuś, że od niego jedzie, że po prostu nieludzko śmierdzi, to w 99 procentach by się w końcu umył. Jest jednak jeszcze ten jeden procent, który uznaje, że cały świat się myli i to oni mają rację. A wszyscy wokół są brudofobami. I podświadomie boją się brudu, chociaż ten jest dobry. I dlatego należy ich w tym zakresie resocjalizować. Sylwia Spurek właśnie jest takim fanatykiem. Jednym na tysiąc. Gdy na nią patrzę i jej słucham, to rozumiem, jak mogli się znaleźć ludzie, którzy się upajali swoją „pracą” w stalinowskich łagrach i niemieckich obozach zagłady. Którzy byli przekonani, że dla „idei” mogą i powinni zrobić wszystko. Patrzę więc w twarz euro(p)oślicy i widzę skrajnie lewackiego fanatyka nowych czasów. I mam świadomość, że po niej przyjdą kolejni barbarzyńcy, jeszcze bardziej szaleni i sfanatyzowani, przy których ona wydaje się całkiem normalna. I to jest przerażające.


Piotr Stępień

 

 

Źródło: redakcja

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną