Tajemnicza śmierć dziennikarki. Potrącona przez samochód, dzień przed tragedią otrzymywała pogróżki.

Gazeta "Głos Wielkopolski" ujawniła, że śmiertelnie potrącona w czwartek dziennikarka Anna Karbowniczak otrzymywała pogróżki od nieznnaych osób.
Według "Głosu Wielkopolskiego" dziennikarka miała przed śmiercią otrzymywać pogróżki. Był to jeden anonimowy list, który zawierał groźby oraz fałszywe pismo skierowane do jej przełożonych zawierające oczerniające kobietę fakty. Groźby dotyczyły sprawy śmierci 2-letniego chłopca uduszonego przez własną matkę. Według relacji Anna Karbowniczak służby nie zadziałały właściwie w tej sprawie.
"Słuchaj (tutaj pada wulgarne określenie). Przestań pisać o złamanej nodze dziecka bo wszystko każdemu może się naraz złamać, np. też noga, paluszek, kręgi, coś na buzi itp." – to fragment listu z pogróżkami, jaki otrzymała dziennikarka.
Po konsultacji z redaktorem naczelnym gazety oraz prawnikiem, dziennikarka poinformowała o wszystkim Prokuraturę Okręgową. Zawiadomienie zostało wysłane w środę. Tymczasem już następnego dnia kobieta została śmiertelnie potrącona przez nieznanego sprawcę.
Prokuratura w piątek wszczęła śledztwo w sprawie zniesławienia oraz gróźb pod adresem dziennikarki. Śledczy z Poznania przejęli również sprawę śmiertelnego potrącenia od prokuratorów w Wągrowcu. Anna Karbowniczak była wieloletnią dziennikarką „Chodzieżanina”, portalu Chodzież NaszeMiasto.pl i "Głosu Wielkopolskiego".
Źródło: dorzeczy.pl