Michał Sz. robi krecią robotę PO i Trzaskowskiemu?

W ostatnim czasie na największego bohatera opozycji, liberalnych mediów i łże-elit wyrósł Michał Sz. o pseudonimie „Margot” – wandal, który uważa się za „niebinarną kobietę” i pobił człowieka za to, że ten ośmielił się potępiać aborcję. Ten zwolennik lewackiego terroryzmu i rewolucji ideowej w jej najbardziej jaskrawej i brutalnej postaci podsyca nastroje społeczne, ale też kompromituje tych, których reprezentuje i tych, którzy się do niego przyznają.
Kiedy Michał Sz. trafił do aresztu za pobicie kierowcy furgonetki oblepionej antyaborcyjnymi hasłami i zniszczył ją m.in. przez pocięcie jej opon, posypały się głosy protestu i listy poparcia. Następnie, kiedy został wypuszczony z aresztu, temat powrócił ze zdwojoną siłą. Kolejne „autorytety” popierają człowieka, który otwarcie mówi, że nienawidzi Polski, zachowuje się w sposób niezrównoważony, niedojrzały i epatuje nienawiścią. Pozer, o mentalności i uczuciowości 13-latka, który zabiega wszelkimi sposobami o uwagę, zamiast być przemilczanym, jest wysłuchiwany poważnie przez dziennikarzy i polityków. Ci pierwsi jednak wydają się być coraz bardziej zmęczeni pseudo-bohaterem.
Agnieszka Gozdyra z Polsatu, która uwielbia kontrowersyjne postacie, powiedziała: „Symbole są bardzo ważne. Symbolem jest Anna Grodzka, Ewa Hołuszko. Stoi za nimi biografia, historia. Twierdzę, że Margot jako symbol walki o prawa LGBT wyrządzi więcej szkody niż pożytku”. Dodała też: „Szczerze? Dość tego. Osoba niebinarna nie ma określonej płci. Za to Margot każe się nazywać "ona", choć poza tym w żaden sposób nie upodabnia się do kobiety. A kto nazwie inaczej, ten faszysta i cham. Albo wszyscy właśnie są wkręcani, nie wiem. Uprzejmie proszę się opamiętać”.
Gozdyrę spotkało oczywiście za to wiele negatywnych słów. Podobnie jednak uważa choćby Monika Jaruzelska, która na antenie Polsat News mówiła: „Z pozycji feministycznych powiem, że "Margot" jest osobą wykorzystującą kobiety. Mam nadzieje, ze przeproszę kiedyś za tę słowa: mamy do czynienia z ideologicznym Kalibabką”.
W obronę Michała Sz. angażują się jednak wciąż politycy. Joanna Scheuring-Wielgus, która wystąpiła w tym samym programie, co Monika Jaruzelska, stwierdziła: „Jestem ostatnią osobą, która będzie mówiła młodym ludziom, jak mają się zachowywać. Granica jest wtedy, gdy nie zachowujemy przemocy do drugiej osoby, a "Margot" tego nie robiła”.
Głupota tej wypowiedzi poraża, bo kto jak to, ale właśnie Michał Sz. wypłynął dzięki przemocy, aktom wandalizmu i wulgarności. Tę ostatnią potępiła właśnie Jaruzelska.
Nie wydaje się przypadkiem, że wraz z promocją Michała Sz. przez opozycję notowania PO wyraźnie spadły. Ludzie nie lubią skrajności, nachalnego epatowania swoich wrogich uczuć, nienawiści i przemocy. Zdecydowana większość wyborców, nawet wyborców PO, nie kupuje człowieka, który zachowując się jak stereotypowy mężczyzna twierdzi, że jest „niebinarną kobietą”. To kiepski żart, wyraz arogancji, który ostatecznie kompromituje samą ideologię LGBT.
Postawa Margota zaostrza walkę ideologiczną, a to jest na rękę rządowi i przeciwnikom ruchu LGBT, które wyraźnie wskazują na tę walkę. Postawa ta pokazuje, że wbrew obrazkom uśmiechniętych gejów, za LGBT stoi nienawiść do rodzin, o której Michał Sz. mówi wprost. W ten sposób chłopak ten niszczy pracę, którą od lat wykonują ideolodzy LGBT. Z tego powodu można się cieszyć. W interesie tych ostatnich jest to, żeby jak najszybciej przestać go pokazywać i promować. O to powinni też zabiegać politycy liberalni. Rozumieją to jednak na razie tylko niektórzy dziennikarze z tamtej strony, którzy wycofują poparcie dla Margota.
Na pytanie, dlaczego mimo wszystko Michał Sz. cieszy się wciąż szerokim poparciem lewicowo-liberalnych środowisk, można odpowiedzieć bardzo prosto. Polityka małych kroków, czyli przedstawianie LGBT tylko jako zjawiska czysto pozytywnego, trwa bardzo długo. Wiele osób jest tym zniecierpliwionych i chciałoby osiągnąć ostatni etap rewolucji już teraz – a są nim tacy ludzie jak Margot i przyzwolenie dla tego wszystkiego, co on reprezentuje. Godząc się jednak na to, odsłaniają swoje prawdziwe cele, o których teraz głośno muszą mówić obrońcy normalności.
Źródło: redakcja