Mosbacher go home! Reinkarnacja Nowosilcowa sprzeciwia się repolonizacji mediów, a Moskwa i antyPiS ją wspierają!

Reinkarnacja Nowosilcowa pełniąca obowiązki ambasadorki USA, a mająca zakusy być kolonialnym nadzorcą naszego kraju, Georgette Mosbacher, znowu straciła okazje, by siedzieć cicho i kolejny raz udowodniła, że powinno się ją wyrzucić z naszego kraju. Tym razem sprzeciwiła się repolonizacji mediów w Polsce, czyli temu by rynek medialny w Polsce był taki sam jak w krajach zachodu. Wcześniej ambasadorka Stanów wspierała bezpodstawne roszczenia żydowskie wobec Polski (których realizacja doprowadziłaby do uczynienia z Polaków niewolników) i tęczową demoralizację w naszej ojczyźnie.
Na Twitterze Georgette Mosbacher bezczelnie wtrąciła się w polskie sprawy, pisząc, że „Pluralizm w polskich mediach już istnieje. Przymusowe rozdrobnienie mediów ograniczy wolność słowa, ponieważ przetrwają tylko państwowe i małe media. Polskie społeczeństwo nie skorzystałoby na mniejszej liczbie różnorodnych głosów. Zmuszanie firm medialnych do sprzedaży akcji zmusi inwestorów do szukania innych rynków. To nie jest dobry klimat inwestycyjny — to cenzura. Przyciąganie inwestycji zagranicznych i silna gospodarka wymaga przewidywalności. Długoterminowe licencje = długoterminowa inwestycja, w każdym biznesie, w tym w biznesie mediowym”.
Antypolska działalność amerykańskiej ambasadorki spotkała się z uznaniem Moskwy i antyPiSu. Na rosyjskim portalu dla Polaków „Sputnik” ukazał się artykuł „Mosbacher krytykuje pomysł dekoncentracji mediów w Polsce. Mówi o cenzurze”. Według rosyjskiego portalu ambasadorka USA oskarżyła PiS o cenzurę i przeciwdziałanie inwestycjom zagranicznym w Polsce. Rosyjski portal w swoim tekście cytował Gazetę Wyborczą, która podkreślała, że propozycje PiS są „wymierzone w niezależne media” (konkretnie gorszy dla Czerskiej jest projekt Solidarnej Polski niż projekt PiS popierany przez Morawieckiego, który blokuje dalszą monopolizację rynku medialnego przez zagranice, ale nie zmienia obecnej sytuacji). Prac nad projektem bardziej radykalnym (autorstwa Solidarnej Polski), czyli wprowadzającym w Polsce sytuacje jak w zachodniej Europie zabronił Polakom „podczas ostatniej wizyty” Mik Pompeo.
Amerykanie zakazują Polsce uzdrowienia sytuacji na rynku medialnym, bo sami czerpią zyski z patologicznego rynku medialnego. Amerykański Discovery jest właścicielem YVN. Amerykański „Kohlberg Kravis Roberts&Co.LP (KKR) posiadacza 43,5% akcji koncerny Axel Springer i tym samym współwłaściciela Onet.pl, »Fakt« i »Newsweek«. Ustawa może również „uderzyć” w medialne korporacje, zmuszając do pozbycia się aktywów, m.in. Polsat, Agora, Bauer Media (RMF FM), Axel Springer Polska (Onet, „Newsweek”, „Fakt”), Ringier Polska Press („Polska The Times” i gazety regionalne). Jednocześnie nowe przepisy nie objęłyby mediów państwowych i koncernu o. Tadeusza Rydzyka”.
Antypolską działalność Mosbacher wspiera nie tylko Moskwa, ale i antyPiS. Na antyPiSowskim portalu „Na temat” ukazał się artykuł „Mosbacher poucza PiS. "Przymusowe rozbicie mediów ograniczy wolność słowa"” autorstwa Adama Nowińskiego.
Zdaniem antyPiS „amerykańska dyplomatka znana jest ze stanowczej obrony polskich mediów przed zapędami polityków PiS”. AntyPiSowski portal przypomniał, jak Mosbacher broniła koszerności TVN przed oskarżeniami ze strony polityków PiS - Antoniego Macierewicza i Beaty Mazurek.
Repolonizacja mediów jest standardem, likwidacją patologii na rynku medialnym, i wprowadzeniem sytuacji z krajów zachodnich demokracji. Wskazał to na łamach strony internetowej „Do Rzeczy” Jerzy Karwelis w artykule „Repolonizacja mediów”.
Jak przypomina publicysta „Do Rzeczy” „obiektywnie rzecz biorąc, w polskich mediach przeważa kapitał zagraniczny. Głównie niemiecki [...] W większość krajów europejskich polski model jest prawnie zakazany. Przepisy preferują tam kapitał krajowy, bez żadnej konieczności tłumaczenia się, zwłaszcza przed opinią międzynarodową. Istnieje tam różnorodność systemu ograniczeń co do obecności kapitału obcego w mediach, ja omówię je na przykładzie regulacji niemieckich i francuskich”.
Jak można się dowiedzieć z artykułu na stronie „Do Rzeczy” „prawo niemieckie ma ostre przepisy dekoncentracyjne – podmioty nie mogą przekraczać 30% udziału w rynku. Jak przekroczą ten limit, muszą się „zmniejszyć” lub dopuścić na swoje łamy czy anteny…. konkurentów. Przepisów dekoncentracyjnych dla obcego kapitału nie ma wprost, ale” panuje w Niemczech niepisana zasada, że mediów zagranicy się nie sprzedaje.
Czytelnicy artykułu z „Do Rzeczy” dowiedzą się, że francuskie przepisy antykoncentracyjne istnieją „od 1946, zaś ograniczające kapitał zagraniczny od połowy lat osiemdziesiątych. Dekoncentracyjnie jeden podmiot nie może mieć więcej niż 15% w prasie lokalnej, 10% w ogólnokrajowej, zaś w telewizji do 49%, a przy większych telewizjach – góra 33%. Udział podmiotów zagranicznych w mediach nie może przekroczyć… 20%”.
Pluralizm w polskich mediach już istnieje. Przymusowe rozdrobnienie mediów ograniczy wolność słowa, ponieważ przetrwają tylko państwowe i małe media. Polskie społeczeństwo nie skorzystałoby na mniejszej liczbie różnorodnych głosów.
— Georgette Mosbacher (@USAmbPoland) August 28, 2020
Jan Bodakowski
Źródło: redakcja