Żądania większej forsy, czyli jak szef WHO przestrzega przed „nacjonalizmem szczepionkowym”

Kiedy nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze. Właśnie szef Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) niejaki Tedros Adhanom Ghebreyesus ostrzegł przed powstawaniem „nacjonalizmu szczepionkowego”. Cóż to oznacza w przełożeniu z polskiego na nasze?
Otóż oddajmy głos samemu zainteresowanemu, który stwierdził: „ Żyjemy w zglobalizowanym świecie, kraje są od siebie zależne i jeśli nie wyeliminujemy wirusa wszędzie, nie będziemy w stanie odbudować krajowych gospodarek. Nadmierny popyt już teraz tworzy nacjonalizm szczepionkowy i istnieje ryzyko, że cena szczepionki będzie bardzo wysoka. Dlatego istnieje konieczność zapobiegnięcia zjawisku spekulacji”. Cóż po prostu poezja, a potem samo sedno wypowiedzi międzynarodowego geszefciarza, stojącego na czele skrajnie skorumpowanej i skompromitowanej organizacji. „Świat musi wydać co najmniej 100 miliardów dolarów na nowe narzędzia do walki z pandemią koronawirusa”.
W sumie to i tak niewiele zażądał. Mógł przecież powiedzieć dwieście, albo pięćset miliardów. A on chce tylko stówę. I ciekawe, kto miałby tą forsą ze zbiórki dysponować? Czy przypadkiem nie Światowa Organizacja Zdrowia? I jej światły przywódca, który przeszedł daleką i niewątpliwie ciernistą drogę od marksistowskiej organizacji terrorystycznej w Etiopii do stanowiska szefa World Health Organization? Drogę, na której musiał niejedną budowę ludzkim ciałem swojego niejednego konkurenta do koryta uzbroić.
Dodajmy, że do tego stanowiska doszedł dzięki wsparciu Chin i międzynarodowych geszefciarzy pokroju Billa Gatesa, czy George'a Sorosa. Inaczej Tedros Adhanom Ghebreyesus dalej byłby drobnym bandytą w trzeciorzędnych kraju w Afryce (nawet jeśli po przewrocie dalej sprawowałby tam funkcję ministra), a nie szefem Światowej Organizacji Zdrowia. Cóż Amerykanie już stracili cierpliwość do tego podnóżka Pekinu i przestali WHO finansować. Polskie władze z kolei nie dosyć, że dalej płacą tym międzynarodowym geszefciarzom, to jeszcze nawet nie chcą powiedzieć ile nasza składka wynosi.
Oczywiście leki (w tym przede wszystkim szczepionki na wszystko i na nic) oraz jedzenie jest jak najbardziej bezpieczne.
– Ludzie nie powinni bać się jedzenia, pakowania żywności ani dostarczania żywności. Nie ma dowodów, że łańcuch pokarmowy uczestniczy w przenoszeniu tego wirusa – mówił Mike Ryan, szef programu pomocy kryzysowej WHO. Cóż, na wiele innych rzeczy (łącznie z rzekomą pandemią SARS CoV-2) również nie ma dowodów, a różne instytucje, koncerny i globalni geszefciarze twierdzą, że owe rzeczy istnieją. W sumie amerykański Uniwersytet Johnsa Hopkinsa podał, że na Covid-19 na całym świecie zmarło już ponad 750 tysięcy osób, a ponad 20,6 mln jest zakażonych SARS-CoV-2. Chociaż amerykańskie media twierdzą, że „wielu ekspertów od spraw zdrowia na świecie uważa, że prawdziwa liczba ofiar śmiertelnych wirusa, który pojawił się w Chinach pod koniec ubiegłego roku, jest znacznie wyższa, niż wskazują na to oficjalne dane, choćby dlatego, że wiele osób umiera bez poddawania się testom”. Może tak, może nie. Tylko, że 750 tysięcy to jedna, porządna epidemia w Azji i Afryce. A jak na cały świat to raczej dość słaba ta pandemia. Zresztą jej śmiertelność jest na poziomie grypy sezonowej. I to takiej przeciętnej. Ma nawet niższą śmiertelność od najsilniejszych szczepów grypy, a trochę wyższą od najsłabszych.
W efekcie plasuje się w średnich stanach średnich. Co oznacza, że jeśli nie jesteś jednocześnie stary, otyły i z chorobami górnych dróg oddechowych to masz większą szansę zarobić pustakiem w głowę przechodząc obok budowy, niż że zabije cię ta straszliwa pandemia. To jednak nie przeszkadza globalnym geszefciarzom straszyć nas wszystkich, ograniczać nam wolność i swobody demokratyczne, planować masowe wyszczepianie i czipowanie ludzi, niczym bydła i zamykać pierwszych obywateli za „kłamstwo covidowe”, które za moment będzie równie ważne i równie karalne, jak „kłamstwo oświęcimskie”, czy „kłamstwo klimatyczne”.
Dodatkowo ci sami geszefciarze pokroju Gatesa, czy szefa WHO Tedrosa Adhanoma Ghebreyesusa coraz bardziej chamsko sięgają do naszych kieszeni, żeby na swoje „badania” żądać kolejnych dziesiątków, a za moment setek miliardów złotych. I to jest prawdziwy skandal, a wyżej wymienieni powinni świat oglądać zza krat. Co jednak nigdy nie nastąpi.
Piotr Stępień
Źródło: prawy.pl