Przepowiednie dla Polski i świata. Autorem jednych z nich był ojciec Pio

Wielu jest ciekawych, jaka czeka nas przyszłość. Swoją ciekawość można zaspokoić, czytając wizje przyszłości Polski i świata przekazane nam przez wizjonerów. Właśnie ukazało się gigantyczne, 620-stronicowe kompendium o przepowiedniach dotyczących losów Polski i świata.
Nakładem wydawnictwa Fronda ukazała się praca Przemysława Słowińskiego i Teresy Kowalik „Czas dobiega końca. Wielkie przepowiednie dla Polski i świata". Praca bardzo szczegółowa, ale niestety przedstawiająca obok prawdziwych objawień pochodzących od Boga również i demoniczne mamienia bez poinformowania czytelników co do ich demonicznej natury (np. w wypadku Garabandal, Medjugorie czy Vassuli Ryden).
Zdaniem wydawcy "kiedy nadciąga potężne tsunami finansowe, wirus dyktuje warunki całemu światu, zaczynamy szukać nadziei na przyszłość w starych proroctwach".
- Niestety, raczej czarno malują one przyszłość ludzkości i wieszczą koniec bezpiecznego świata, który znamy - czytamy.
Praca „Czas dobiega końca. Wielkie przepowiednie dla Polski i świata" to według wydawnictwa Fronda „wielki zbiór przepowiedni i proroctw — dla tych, którzy z ciekawości chcą zajrzeć za zasłonę czasu i dla tych, którzy zgłębiając napomnienia pragną odmienić swoje życie". Wśród opisanych autorów przepowiedni znaleźli się „poeci i pisarze, kapłani i mniszki, biskupi, mistycy i stygmatycy — wizjonerzy podziwiani i zapomniani", ale też "zwykłe gospodynie domowe i niepiśmienni pastuszkowie, przed którymi nikt nie uchylał kapelusza".
Część pierwsza pracy dotyczy przepowiedni o losach Polski. W pierwszym rozdziale opisane są przepowiednie 25 Polaków i Polek (w tym Wernyhory, świętego Andrzeja Boboli, świętej Faustyny Kowalskiej, kardynała Hlonda, ojca Klimuszko, Stefana Osowieckiego), w drugim cudzoziemców, w trzecim polskich wieszczy narodowych (Miskiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Norwida, Pola, Gałczyńskiego).
W drugiej części pracy opisane są przepowiednie na temat losów świata głoszone przez jasnowidzów (w tym i przez: Nostradamusa, Klimuszkę, Malachiasza, świętą Łucje, papieża Leona XIII), mistyków (takich jak ojciec Pio, siostra Faustyna Kowalska, Vassula Ryden), i w czasie objawień (Fatima, Kibeho, Akita).
Jak można przeczytać na kartach pracy "jednym z najbardziej znanych i fascynujących wizjonerów współczesnych jest kapucyn Ojciec Pio". - Wielu ludzi, którzy mieli osobisty kontakt z tym zakonnikiem, może poświadczyć o jego nieprawdopodobnych zdolnościach - zaznaczono.
Rankiem 20 września 1918 roku młody kapucyn modlił się pod krzyżem w kaplicy opustoszałego klasztoru leżącego na półwyspie Gargano, który na mapie wygląda jak ostroga na „bucie" Italii. W pewnej chwili naszła go wizja dziwnego człowieka. Choć była podobna do innych, jakich doświadczał, tym razem był to punkt zwrotny w jego życiu. - Jego ręce i stopy broczyły krwią. Ten widok mnie przeląkł i nie potrafię nawet opisać tego momentu. Pomyślałem, że umrę, ale Pan wzmocnił moje serce, które chciało mi wyskoczyć z piersi. Gdy zjawa zniknęła, zauważyłem, że moje ręce i stopy krwawią... - wspominał.
Zakonnikiem tym był 31-letni brat Pio – właściwie Francesco Forgione, urodzony w 1887 roku niedaleko Neapolu, w chłopskiej rodzinie. Do jego stygmatyzacji doszło w czasach nie najszczęśliwszych dla Włoch. W rejonie San Giovanni Rotondo, gdzie przebywał od 1916 roku i gdzie miał spędzić resztę życia, zaledwie przez miesiąc na hiszpankę zmarło ok. 200 osób. Epidemia dopiero zaczęła zbierać żniwo w podziurawionej przez wojnę Europie. Sam Pio – już jako zakonnik – również został wcielony do wojska, do korpusu medycznego, ale szybko zwolniono go z powodu fatalnego stanu zdrowia.
Już od dzieciństwa Ojciec Pio cierpiał na różnego rodzaju choroby: rozstroje żołądka, silną astmę, częsty nieżyt nosa i zapalenia ucha. Przeszedł też tyfus i zapalenie jelit. W późniejszym okresie zapadł na wrzody żołądka, przepuklinę, a nawet złośliwy nowotwór ucha, który szybko pokonał. Zdarzało się mu też wpadać w różne dziwaczne stany fizjologiczne. Biograf kapucyna, Renzo Allegri, wspomina, że Pio cierpiał na hipertermię, a temperatura jego ciała osiągała nieraz krytyczne stany.
- W 1920 roku zjawisko wysokiej gorączki u Ojca Pio badał naukowo dr Giorgio Festa. [...] Wyniki były zadziwiające. Wykazały, iż w pewnych okresach jego temperatura wynosiła 36,2–36,5 stopnia Celsjusza, w innych zaś dochodziła do 48–48,5 stopnia! - pisał w Cudach Ojca Pio.
W roku 1931, w związku z olbrzymim zamieszaniem związanym ze stygmatami oraz posądzeniem o fałszerstwo, Stolica Apostolska zabroniła Ojcu Pio wykonywania posługi kapłańskiej. Po dwóch latach zakaz cofnięto i Ojciec Pio powrócił do Służby Bożej w San Giovanni Rotondo, gdzie pozostał aż do śmierci. Jego ideą stała się pomoc ludziom w cierpieniu zarówno duchowym, jak i fizycznym. Czynił to drogą gorliwej modlitwy, wypraszając w ten sposób łaski dla wiernych. Nieustannie rosła sława prostego i surowego brata, nie zawsze delikatnego wobec tych, którzy go odwiedzali, szczególnie jeśli nie spełniali warunków niezbędnych do szczerego nawrócenia. Do San Giovanni Rotondo pielgrzymowały pełne nadziei tłumy. Byli to zarówno anonimowi pielgrzymi, jak i osobistości ze świata kultury i sztuki...
Był pełnym poświęceń spowiednikiem gotowym służyć swoją posługą nawet całą dobę. To jednak było zbyt mało, jak na ambicje Ojca Pio. Kilka lat wcześniej pomagał w uruchomieniu małego szpitala w San Giovanni. Marzył jednak o czymś znacznie większym, na miarę potrzeb okolicznej ludności. Plany stworzenia dzieła przerwała wojna. Począwszy od 1940 roku zbierał fundusze i pozyskiwał nowych zwolenników swojej inicjatywy. Budowa szpitala ruszyła po zakończeniu wojny. Oddano go do użytku w 1956 roku. Zarząd nad szpitalem sprawował sam Ojciec Pio, łącząc swoje nowe obowiązki z intensywną działalnością duszpasterską. Ojciec Pio był osobą niezwykle skromną, do tego wykazywał optymizm, który zadziwiał niejednego świadka jego cierpienia. Był ucieleśnieniem głębokiej pokory, bo to ona właśnie pozwalała mu kroczyć przez życie. Był bratem oddanym posłudze w pełni, nawet wówczas, gdy został poddany naukowym analizom jego stygmatów".
Jan Bodakowski
Źródło: prawy.pl