UE może zniszczyć Polskę? Ekspert ostrzega!

0
0
/ Angela Merkel

Nie milkną komentarze po unijnym szczycie w Brukseli. We wtorek rano, po czterech dniach trudnych negocjacji, europejscy liderzy osiągnęli porozumienie w sprawie budżetu UE na lata 2021–2027 i funduszu odbudowy. Według tych postanowień, Polska ma otrzymać w sumie ok. 750 mld zł. Główną kwestią poruszaną przez komentatorów jest uzależnienie unijnych wypłat dla krajów członkowskich od praworządności. Do sporu wokół interpretacji tego związku odniósł się wykładowca WSKSiM i KUL prof. Mieczysław Ryba w „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja.

- Uzależnienie wypłat od praworządności byłoby obiecywaniem gruszek na wierzbie. Cały czynnik sporu polegał na tym, że dopóki w Polsce rządzi prawica, to te nieporozumienia wciąż będą. Właśnie przed tym występował premier Viktor Orban. (…) Krótko mówiąc, musimy być bardzo ostrożni. Owszem są duże środki dla nas zapisane, są mechanizmy zabezpieczające nasze interesy, ale i tak musimy być czujni – podkreślił ekspert.

Prof. Ryba zwrócił uwagę na to, jak w ostatnich latach wygląda kwestia przestrzegania praworządności w innych krajach europejskich.

– Komu do głowy przyszło, aby uzależniać wypłaty środków unijnych, środków, które są też naszymi środkami ze względu na ogromne sumy przekazywane przez nas do budżetu Unii Europejskiej, od tego, kto jest praworządny. W jakim sensie Hiszpania była praworządna, pacyfikując Katalonię, w jakim sensie Francja wprowadzając ustawodawstwo stanu wojennego, w jakim sensie Niemcy niewykonujące wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, bo przecież tak było - wymieniał rozmówca Radia Maryja.

Wykładowca WSKSiM i KUL przestrzegał przed zbyt dużym optymizmem wobec postanowień szczytu UE. Zalecał czujność wobec prowadzonej w Brukseli debaty na temat przestrzegania praworządności w krajach członkowskich.

– Owszem, możemy przyjąć pewne interpretacje, że jeśli Rada Europejska będzie ewentualne kary weryfikować, to krótko mówiąc jesteśmy bezpieczni. Jest jednak pewna kwestia, że Parlament Europejski i Komisja Europejska nie spoczną w dyskusji, dopóki nie dodadzą nowej interpretacji i wykładni. Wszystko jest pisane talmudycznym językiem, tzw. „brukselicą”. Jeżeli jakiś kraj nie będzie robił tego, czego chce Unia Europejska, mogą rząd danego kraju „postawić do kąta”– ocenił prof. Ryba.

Ekspert przypomniał, że "kraje dopłacające do budżetu nie czynią tego za darmo" i należy o tym pamiętać, kiedy analizuje się system finansowania państw członkowskich.

- Takie działania mają na uwadze, aby wypłukiwać suwerenność z mniejszych i biedniejszych krajów i tworzyć coś w rodzaju superpaństwa – to jest taktyka od dziesiątek lat. Teraz sytuacja jest szczególna ze względu na pandemię koronawirusa i ten czas zadecyduje, czy UE doprowadzi do wyjścia z kryzysu albo pogrąży się w chaosie - zaznaczył wykładowca WSKSiM i KUL.

Zdaniem rozmówcy "Aktualności dnia", ci, którzy negocjowali unijny budżet na najbliższe lata, "mieli za zadanie, aby praworządność była elementem koniecznym".

– W momencie, kiedy Komisja Europejska albo Trybunał Sprawiedliwości ocenia, co jest praworządne, a co nie, to bylibyśmy „ugotowani”. Na szczęście jest odwrotnie. Węgry i Polska postawiły zapis o praworządności, ale w ich rozumieniu pusty. Oznacza, że jest on skuteczny dopiero wtedy, kiedy da się wyegzekwować karę, a da się ją wyegzekwować dopiero, jakby była ta większość. Póki co jesteśmy na etapie, że na najwyższym szczeblu jesteśmy bezpieczni - stwierdził prof. Mieczysław Ryba na antenie Radia Maryja.

Na stronie internetowej Rady Europejskiej opublikowano konkluzje ze szczytu w języku polskim. W punkcie 22 czytamy: "Interesy finansowe Unii są chronione zgodnie z ogólnymi zasadami zawartymi w Traktatach Unii, w szczególności zgodnie z wartościami zapisanymi w art. 2 TUE. Rada Europejska podkreśla znaczenie ochrony interesów finansowych Unii. Rada Europejska podkreśla znaczenie poszanowania praworządności".

Z kolei w punkcie 23 napisano: "Na tej podstawie zostanie wprowadzony system warunkowości w celu ochrony budżetu i instrumentu Next Generation EU. W tym kontekście Komisja zaproponuje środki w przypadku naruszeń przyjmowane przez Radę większością kwalifikowaną. Rada Europejska szybko powróci do tej kwestii".

Większość kwalifikowaną w Radzie UE można osiągnąć po spełnieniu dwóch warunków: 55 proc. państw członkowskich głosuje "za" – w praktyce oznacza to 15 z 27 państw, oraz wniosek popierają państwa członkowskie reprezentujące co najmniej 65 proc. ogółu ludności UE.


PZ

Źródło: Radio Maryja, DoRzeczy.pl   

 

 

 

Źródło: Radio Maryja, DoRzeczy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną