Kasy fiskalne na telefonie i kłótnia w rodzinie

Nie często w obozie władzy pojawia się legislacja, która spotyka się krytyką zarówno kolejnych ministerstw (np. cyfryzacji), ekspertów (m.in. prof. Witold Modzelewski) czy instytucji, żeby wspomnieć tu chociażby Główny Urząd Miar. Jeszcze rzadziej projekty takie jak ten, czyli rozporządzenia Ministerstwa Finansów wprowadzającego od 1 czerwca kasy fiskalne oparte na oprogramowaniu, czyli np. aplikacjach na telefon, są krytykowane w mediach takich jak „Nasz Dziennik” czy „Gazeta Polska”.
„Procesowi legislacyjnemu towarzyszą dziwne okoliczności, które zdają się świadczyć o tym, że za pomysłem nie stoi ani dobro budżetu, ani wygoda podatników, lecz interes producentów „wirtualnych kas”. Urzędnicy pozostają głusi na wielokrotnie zgłaszane uwagi m.in. przez Prezesa Głównego Urzędu Miar czy Instytut Studiów Podatkowych prof. Modzelewskiego. Na konsultacje wyznaczyli niespotykanie krótki, bo zaledwie 3-dniowy termin. Ponadto pierwotnie grupą podatników, która testowałaby wirtualne kasy, miała być branża transportowa. Tymczasem z nieznanych powodów ministerstwo rozszerzyło właśnie pilotaż o inne branże, w tym te najbardziej wrażliwe – gastronomię, hotelarstwo, handel węglem (łącznie ok. 150 tys. podmiotów)”
- napisał dr Marian Szołucha, ekonomista w swoim felietonie opublikowanym na NaszDziennik.pl.
Dr Szołucha jednym tchem wylicza wady propozycji resortu finansów.
„Brak certyfikacji urządzeń, na których instalowana byłaby kasa-aplikacja. Brak certyfikacji systemu operacyjnego. Brak kontroli w czasie rzeczywistym ze względu na pracę kas w trybie offline. Możliwość stosowania nielegalnego oprogramowania przypominającego kasę. Duża różnorodność urządzeń stosowanych jako „nośnik” dla kasy. Brak podmiotu gwarantującego poprawne działanie kasy. Brak zdefiniowanych minimalnych wymagań bezpieczeństwa i minimalnej specyfikacji technicznej dla urządzeń mobilnych. To tylko niektóre z obaw, problemów i potencjalnych luk w systemie, do którego uruchomienia prze resort finansów. Ich realność potwierdzają przykłady z zagranicy”
- czytamy w artykule ekonomisty.
Jego zdaniem po wprowadzeniu softwarowych kas fiskalnych w Google Play szybko pojawią się nowe aplikacje, tym razem do cofania kas i resetowania czytelności fiskalnej. Komu na tym zależy? Zdaniem części komentatorów za pospiesznym procedowaniem rozwiązań stać może zagraniczny lobbing.
Do sprawy odniósł się także Piotr Nisztor z „Gazety Polskiej”.
„Projekt rozporządzenia ministra finansów wprowadzającego tzw. wirtualne kasy fiskalne od początku budzi sporo wątpliwości. Podczas konsultacji kilka resortów wskazało na istnienie potencjalnych luk, które mogą być wykorzystane przez oszustów podatkowych. Chodzi m.in. o brak certyfikacji oprogramowania i urządzeń , a także uniemożliwienie kontroli w czasie rzeczywistym ze względu na pracę kas w trybie offline. Dlatego projekt pilotażowy miał objąć tylko branżę transportową. Jednak niespodziewanie w rozporządzeniu pojawiła się zmiana rozszerzająca go także o branże hotelarską i gastronomiczną. To o tyle zaskakujące, że sektor ten uznawany jest przez Krajową Administrację Skarbową za „wrażliwy” ze względu na podwyższone ryzyko występowania w nim oszustw podatkowych. Przypadek?”
- napisał dziennikarz śledczy w najnowszej „GP”.
Komisja Europejska w ramach procesu notyfikacji zaakceptowała już przygotowany przez MF projekt techniczny dla wirtualnych kas fiskalnych online opartych na oprogramowaniu i – zdaniem części ekspertów – niestabilnym i łatwym do obejścia przez hackerów.
Agnieszka Malinowska
Źródło: NaszDziennik