Francuski mnich przygarnął bezdomnego Afgańczyka ten pijany rzucił się na niego z nożem

0
0
/ public domain pictures

Bycie miłosierny Samarytaninem dziś wyjątkowo nie popłaca. Przekonał się o tym pewien katolicki ksiądz z Alzacji, który przygarnął bezdomnego Afgańczyka pod dach klasztoru. A ten najpierw się schlał, a potem pijany, gdy zwrócono mu uwagę rzucił się z nożem na kapłana. Bezdomny w klasztorze grozi księdzu nożem. Zaatakowany ksiądz jest kapłanem w kościele Saint-Jean w Strasburgu. Mężczyzna został aresztowany bez oporu przez funkcjonariuszy oddziału antyterrorystycznego. Kapłan jest nietknięty. Natomiast francuskie media już donoszą, że "Akt nie miałby podtekstów terrorystycznych".

Jak podał francuski portal "Derniere Nouvelle D'Alsace" - "Epidemia Covid-19 doprowadziła do zamknięcia domu, w którym przebywał 19-latek. Ten afgański bezdomny znalazł schronienie w klasztorze zakonnym w Saint-Jean w Strasburgu, gdzie bracia i siostry hojnie zgodzili się ofiarować mu dach. W ten wtorek około 12:30 młody bezdomny był alkoholikiem. Jeden z kapłanów pełniących posługę w kościele Saint-Jean pozwolił mu zwrócić uwagę na stan jego pokoju, który był w wielkim nieładzie oraz na to, że jest on pijany. Młody człowiek bardzo źle to przyjął. To tego stopnia źle, że się rozzłościł się i złapał nóż, który wymachiwał w kierunku mnicha. Obecni ludzie natychmiast wezwali policję. Został aresztowany przez policję na komisariacie w Strasburgu". Która aresztowała naszego milusińskiego, a cała akcja oczywiście była "bez podtekstów terrorystycznych".

Kto chce może sobie w oryginale poczytać o zdarzeniu:

https://www.dna.fr/edition-strasbourg/2020/04/28/un-sans-abri-heberge-par-des-soeurs-menace-un-pretre-avec-un-couteau


Dawno, dawno temu (a może nie tak dawno, jak nam się wydaje), żyła sobie samotna kobieta. Pewnego dnia, gdy jak zwykle poszła nad płynący nieopodal jej chatki strumień, by zaczerpnąć wody, znalazła w krzakach zranionego węża. Ulitowała się nad nim - wzięła do siebie, opatrzyła jego rany, pielęgnowała, karmiła - i pokochała. Wąż wracał do sił. Kiedyś jednak, gdy nachyliła się nad nim, chcąc pogłaskać, wąż ją ukąsił. Był jadowity. Gdy zwijała się w śmiertelnych męczarniach, ostatkiem sił zapytała go: – Wężu, dlaczego to zrobiłeś? Wiesz, że cię kocham, no i uratowałam ci życie! – Sama jesteś sobie winna, kobieto – odpowiedział – przecież wiedziałaś, że jestem wężem...

Imigranci są jak wąż z przypowieści

Wszystkim którzy tak kochają nielegalnych imigrantów z III Świata dedykuję tę, powszechnie znaną przypowieść: Dawno, dawno temu (a może nie tak dawno, jak nam się wydaje), żyła sobie samotna kobieta. Pewnego dnia, gdy jak zwykle poszła nad płynący nieopodal jej chatki strumień, by zaczerpnąć wody, znalazła w krzakach zranionego węża. Ulitowała się nad nim - wzięła do siebie, opatrzyła jego rany, pielęgnowała, karmiła - i pokochała. Wąż wracał do sił. Kiedyś jednak, gdy nachyliła się nad nim, chcąc pogłaskać, wąż ją ukąsił. Był jadowity. Gdy zwijała się w śmiertelnych męczarniach, ostatkiem sił zapytała go: – Wężu, dlaczego to zrobiłeś? Wiesz, że cię kocham, no i uratowałam ci życie! – Sama jesteś sobie winna, kobieto – odpowiedział – przecież wiedziałaś, że jestem wężem...

Właśnie tak zachowują się w swojej masie nielegalni przybysze z krajów dzikich. Mają za nic prawo goszczących ich państw, dodajmy prawo, które stosuje dwa standardy - wyjątkowo łagodne dla przybyszów i bardzo surowe za każdą bzdurę dla rodzimych mieszkańców. A samych mieszkańców nasi kolorowi milusińscy traktują z wyjątkową pogardą i nienawiścią. Tak więc lepiej jest dobić jadowitego gada (czy rannego sadystę mordercę z Państwa Islamskiego ISIS), niż się nad nim litować.

Źródło: dna.fr

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną