Totalna opozycja w tarapatach. Bruksela nie przyjdzie jej z pomocą

0
0
/ źródło: dorzeczy.pl

Platforma Obywatelska i jej przybudówki zapewne przywykły do posiadania straszaka na rząd Prawa i Sprawiedliwości w postaci instytucji unijnych, które w razie „potrzeby” upominały się o „stan demokracji” w Polsce. Tym razem wielbiciele „totalnej opozycji” mogą jednak czuć się zawiedzeni decyzją Komisji Europejskiej w kwestii wyborów prezydenckich w Polsce. Wynika z nich, że Bruksela uważa ich organizację za wewnętrzną sprawę naszego kraju.

- Komisja Europejska nie zamierza podejmować kwestii wyborów prezydenckich w Polsce w ramach procedury art. 7 traktatu – poinformował rzecznik KE Christian Wigand. Decyzja stoi w sprzeczności ze stanowiskiem, które w czwartek przedstawił komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders. Urzędnik zapowiedział wówczas podjęcie działań Rady UE wobec Warszawy. Jak poinformowało Radio Zet, Komisja Europejska chce, żeby kwestią wyborów prezydenckich zajęto się w ramach procedury z art. 7.
W czwartek europarlamentarna komisja wolności obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych (LIBE) obradowała nad stanem praworządności w Polsce. W zdalnym posiedzeniu uczestniczył m.in. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Szef komisji Juan Fernando Lopez Aguilar, który przygotował raport w omawianej sprawie, w mocnych słowach skrytykował polski rząd. Jego zdaniem, reforma polskiego systemu sądownictwa została dokonana z pogwałceniem zasad rządów prawa, która jest „jedną z podstawowych wartości UE”.

- Reforma polskiego systemu sprawiedliwości doprowadziła do upolitycznienia go. Władza wykonawcza zwiększyła dramatycznie swój nacisk na wymiar sprawiedliwości w Polsce – stwierdził szef unijnej komisji. W sposób szczególny zarzucił polskim władzom upolitycznianie Trybunału Konstytucyjnego. Skrytykował również działania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.  

- Ostatnio przyjęto tzw. ustawę kagańcową, która nie pozwala polskim sędziom, by stosowali prawo unijne - przekonywał Hiszpan. Jego zdaniem, sposobem na dyscyplinowanie sędziów są też zmiany w organizacji sądów.

Głosy ostrej krytyki ze strony unijnych urzędników pod adresem polskiego rządu stały się w ostatnich latach pewnym standardem. Skąd więc ta nagła zmiana retoryki? Czyżby Bruksela była tak pochłonięta kryzysem związanym z epidemią, że pozwoliła „odetchnąć” krajom członkowskim i pozwolić im na zakazane dotychczas reformy?
Nie jest tajemnicą, że antyunijne tendencje coraz częściej przejawiają Włosi. Ten proces przybrał na sile w ostatnich dwóch miesiącach. Italia zarzuca Brukseli bierność w kwestii zwalczania pandemii i brak europejskiej solidarności. Z przeprowadzonych w ubiegłym tygodniu badań instytutu Tecne wynika, że 49 proc. ankietowanych chce, aby Włochy wyszły z UE. To o 20 punktów procentowych więcej niż pod koniec 2018 r. Co ciekawe, aż 67 proc., uważa, że członkostwo w Unii jest dla tego kraju niekorzystne, choć niekoniecznie trzeba od razu ze Wspólnotą zrywać.

Wolfango Piccoli, wiceprezes jednej z największych, międzynarodowych agencji konsultingowych Teneo, w rozmowie z "Rzeczpospolitą" ocenił jednak, że w obliczu kryzysu wywołanego koronawirusem wyjście Włoch z UE jest mało prawdopodobne. Jak zaznaczył, to wciąż mało realny scenariusz z powodów prawnych i finansowych.
– Przeprowadzenie w tej sprawie referendum wymagałoby zmiany konstytucji, a więc bezwzględnej większości w obu izbach parlamentu. Bez tego głosowanie nie jest możliwe. Przede wszystkim jednak gdyby sprawa stanęła na poważnie, Włosi zaczęliby od pytania, co w takim przypadku stanie się z ich oszczędnościami – stwierdził Piccoli.
Przykład Włoch to tylko jeden z wielu problemów UE. Być może stąd wynika ostateczna decyzja Komisji Europejskiej, aby nie zajmować się kwestią wyborów prezydenckich w Polsce. To dobra wiadomość, bowiem niezależnie od poglądów na temat tej daty, tak istotne sprawy powinniśmy załatwiać na swoim „podwórku”. Badania opinii publicznej wskazują, że większość Polaków chce przełożenia daty wyborów. Jaka będzie decyzja władz, dowiemy się wkrótce.

Według obowiązującego w Polsce kalendarza wyborczego głosowanie powinno odbyć się 10 maja. Porozumienie Jarosława Gowina proponuje wydłużenie czasu urzędowania prezydenta Dudy o dwa lata, już bez możliwości reelekcji w 2022 roku. Postulat siedmioletniej kadencji głowy państwa zawarł również w swoim programie wyborczym kandydat Konfederacji na prezydenta Krzysztof Bosak. Ta koncepcja wymagałaby jednak zmiany konstytucji, a do podjęcia takich działań Sejm nie ma obecnie potrzebnej większości.
 
Paweł Zdziarski
Źródło: DoRzeczy.pl, gazetaprawna.pl, Rzeczpospolita   

Źródło: DoRzeczy.pl, gazetaprawna.pl, Rzeczpospolita

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną