Rząd zbiera dane z telefonów. Polacy masowo inwigilowani?
Dodano 20 kwietnia 2020
0
0

Free License /
Sieć Obywatelska Watchdog Polska to organizacja pozarządowa, która przekazała niepokojące informacje. Według nich rząd po chichu zaczął zbierać dane z telefonów komórkowych, między innymi osób w kwarantannie.
Informacje na ten temat pod koniec ubiegłego tygodnia przekazała „Rzeczpospolita”. Dziennik poinformował, że do decyzji premiera w tej sprawie dotarła właśnie Sieć Obywatelska natomiast dane opublikowała Fundacja Panoptykon. Z informacji wynika, że rząd nakazał czterem głównym operatorom sieci komórkowych przekazywać dane lokalizacyjne urządzeń należących do niektórych z osób, które są w nadzorze epidemiologicznym, kwarantannie, hospitalizacji lub izolacji.
Z informacji podanych przez fundację wynika, że operatorzy telekomunikacyjni decyzje premiera zobowiązujące do „przekazywania wszystkim wojewodom oraz właściwym terytorialnie jednostkom służb ustawowo powołanych do niesienia pomocy informacji dotyczących lokalizacji zakończenia sieci abonentów lub użytkowników podlegających nadzorowi epidemiologicznemu, kwarantannie, hospitalizacji lub izolacji, przebywających na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej” otrzymali 24 marca. Według tych informacji do realizacji takiego zobowiązania nie jest wymagana zgoda, a decyzja nie musi być uzasadniona.
„Przekazywanie ma się odbywać na podstawie umowy zawartej przez wojewodę mazowieckiego z operatorem, ale w przypadku odmowy jej zawarcia decyzja staje się natychmiast wymagalna. Ustawa dot. zapobiegania COVID-19 mówi, że taka decyzja nie musi nawet zawierać uzasadnienia. I tak rzeczywiście jest tym razem. Nie dowiemy się, dlaczego przekazanie danych w tak szerokim zakresie jest potrzebne.” – można przeczytać na stronie fundacji Panoptykon.
Takie informacje przedstawiają działania rządu w zupełnie nowym świetle. Mimo, że decyzja o kwarantannie jest obowiązkiem wynikającym z prawa i rząd może weryfikować jej przestrzeganie to politycy w tym przypadku przede wszystkim nawoływali do społecznej odpowiedzialności i dobrowolnej współpracy. Tuż przed wydanie przez premiera Morawieckiego Ministerstwo Cyfryzacji apelowało, żeby osoby poddane kwarantannie stale przebywały we wskazanym miejscu: „To kwestia nie tylko odpowiedzialności, ale i solidarności”.
Z tych informacji wynika, że państwo mówi jedno a robi drugie. Z jednej strony zachęca obywateli do współpracy opartej na wzajemnym szacunku a z drugiej za plecami skrzętnie kontroluje ich działania. Jak okazuje się, zbieranie tych danych było niezależne od posiadania aplikacji „Kwarantanna domowa”. W okresie kiedy decyzja premiera weszła w życie aplikacja była dobrowolna, więc osoby które nie zdecydowały się na jej używanie mogli w pełni zrozumienie uważać, że jedyną formą kontroli jakiej są poddawani to wizyty policjantów. Aplikacja dla osób przebywających w kwarantannie stała się obowiązkowa od 1 kwietnia, mimo że początkowo była tylko dobrowolnym narzędziem o którym ministerstwo pisało, że „Nasza aplikacja nie jest odpowiedzią na łamanie kwarantanny, ale narzędziem ułatwiającym jej odbycie”. Okazuje się, że niezależnie od obowiązku dane o lokalizacji osób przebywających na kwarantannie spływały do wojewodów już od 24 marca. W artykule „Rzeczpospolitej” na ten temat można dowiedzieć się także, że T-Mobile przyznało iż wykonuje to polecenie, a trzy pozostałe sieci twierdzą, że nie przekazują takich informacji.
O tym, że premier Mateusz Morawiecki rzeczywiście wydał decyzję Sieć Obywatelska Watchdog Polska wie dzięki dostępowi do informacji publicznej. Dzięki temu aktywiści zapytali prezesa Rady Ministrów o takie działania i w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej otrzymali potwierdzenie.
Organizacje nie posiadają jednak informacji na temat tego czy dane lokalizacyjne nadal są przekazywane władzy. Fundacja zaznacza jednak, że gdyby nadal tak było to oznaczałoby, że obecnie państwo zbiera takie dane z dwóch źródeł: za pomocą obowiązkowej już aplikacji mobilnej oraz bezpośrednio od firm telekomunikacyjnych. Zdaniem organizacji, z uwagi na cel jakim jest kontrola przebywanej kwarantanny, to za dużo źródeł.
Wiadomym jest, że operatorzy od lat przekazują takie dane służbom takim jak policja, straż graniczna, ABW czy CBA, jednak znawcy tematu pytają czy jeżeli te służby nie zawsze mogą zagwarantować bezpieczeństwo tych informacji (tak wynika z raportu NIK) to czy wojewodowie sobie z tym poradzą.
Kluczowym jednak pytaniem pozostaje ciągle jak dalece można posunąć się w kontrolowaniu własnych obywateli. Bez względu na okoliczności możliwość dowolnego zmuszenia firmy do przekazywania odpowiednich danych budzi raczej niepokój i żaden z powodów raczej nie uspokoi w tym segmencie społeczeństwa. Wiemy oficjalnie o przekazywaniu danych osób w związku z koronawirusem, ale czy jest coś jeszcze? Pytanie to zdaje się niepokojąco otwarte…
DZ
Źródło: bankier.pl, panoptykon.org
Źródło: bankier.pl, panoptykon.org