Humor na ciężkie czasy

Reagujemy na zagrożenie w przerozmaity sposób. Jedni czarnowidztwem i lękiem, inni starają się z tego lęku wydobywać chociażby poprzez odnajdywanie w istniejącej sytuacji elementów lżejszych czy nawet zabawnych. Nie inaczej jest teraz, w dobie światowej pandemii. Już na jej początku ruszyła fala związanych z nią żarcików, które chociaż na chwilę pozwalały odetchnąć od grozy wydarzeń. Psycholog zapewne rzekłby, że to objaw instynktu samozachowawczego, naturalna potrzeba obrony przed strachem, kiedy chwile ulgi od niego są wręcz na wagę złota.
Aktualny wysyp rozmaitych żartów przywodzi na myśl podobne zachowania w okresach dla kraju tragicznych, takich jak wojna, reżim stalinowski i w ogóle czasy komunizmu. Szczególnie w tych ostatnich roiło się od żartów wykpiwających czerwonych. Ukuto wówczas powiedzenie o dowcipie pięć na dziewięć, czyli takim, za który opowiadający zarobi 5 lat więzienia, za to słuchający tych lat aż 9. O tym, że władza przypisywała podobnym „podśmiechujkom” spore znaczenie, uważając je za przejaw buntu, świadczy choćby treść donosów składanych przez kapusiów służbom bezpieczeństwa. W donosach tych często pojawiał się zarzut, iż taki to a taki obywatel opowiadał kawały „godzące w socjalistyczny ład i porządek”. Bo i godziły…Ów specyficzny, niemal powszechny humor ratujący Polaków z przygnębienia, umniejszał wszakże ważność Partii, oddanych jej towarzyszy i bezlitośnie obśmiewał cały ten komunistyczny interes.
Także i teraz, po pierwotnym zaskoczeniu rozmiarami epidemii wirusa nastąpił istny wysyp humorystycznych zachowań. Zaowocowało to setkami zamieszczanych w Sieci zdjęć, obrazków czy żartobliwych określeń, związanych z przymusem pozostawania w domu w rodzaju „Los balkonos” czy „fotelandia”. Zdarzają się i wierszyki zwane poezją wirusową, tworzone również przez ludzi ze służby zdrowia. Wpadł mi w ręce jeden z takich zabawnych poemacików autorstwa pani Małgorzaty, pielęgniarki-rehabilitantki.
Latam z miotłą jak szalona!!!
Gdzie ta korona? Gdzie ta korona?
Jem dużo czosnku i ręce myję!!!
Wnet ją zabiję! Wnet ją zabiję!!!
W telewizji, tej z prawa i tej z lewa możemy oglądać jak sobie radzą ludzie, którzy muszą pozostać w domach. Czego tam nie ma! Gimnastyka, wymyślne zabawy z dziećmi, nauka gry i śpiewu, robótki ręczne i przede wszystkim czytanie książek. Do łaski wracają gry planszowe – często jako rozrywka dla całej rodziny. Każdy z nas może to zresztą sam na ekranie telewizora zobaczyć. Nawet reklamy błyskawicznie dopasowano do sytuacji.
Swoje dołożyła również nasza policja. Jej akcje umilania czasu ludziom zamkniętym w domach zapoczątkował popis dwójki funkcjonariuszy, którzy między blokami osiedla zaprezentowali zabawny występ taneczny, wyginając się dziarsko w rytm muzyki. Z okien i balkonów posypały się gromkie, zasłużone oklaski i podziękowania za tę chwilę wytchnienia i radości. Ja osobiście dała bym im medal za pomysłowość. Na tym nie koniec. Policjanci pamiętali także o dzieciach; przebrani za kolorowe zwierzątka, przygotowali szereg podwórkowych pokazów dla maluchów oglądających to z okien mieszkań. Było mnóstwo śmiechu i zabawy. Doskonała terapia, warta wielkich braw!
W związku z koniecznością pozostania w domu sklepy i kioski zaczęły cierpieć na deficyt pism szaradziarskich. Wymiotło je dosłownie z półek. Swój mały renesans przeżywają też…wróżki i inni pseudo przepowiadacze tego co ma się zdarzyć. Liczba oglądających ich na You Tube znacząco się zwiększyła. Szukanie nadziei ma rozmaite oblicza. Chcąc się pocieszyć, ludzie są gotowi sięgać po co się tylko da. Obejrzałam sobie kilku z tych „jasnowidzących”. Ciekawiło mnie, co też plotą na temat epidemii. A plotą rozmaicie. Jeden obiecuje, że już, już po niej. Inny tocząc groźnie okiem wieści, iż wirus nie opuści nas przez kilka lat i wyżre kraj po kraju. Jeszcze inny zapowiada, że po epidemii nadejdzie coś znacznie gorszego…Dziesiątki odmiennych wersji na ten sam temat. Cóż, to też jest na swój sposób komiczne, chociaż żaden to humor na ciężkie czasy.
Zuzanna Śliwa
Źródło: Zuzanna Śliwa