Jak wrogowie Kościoła wykorzystują obostrzenia, aby uderzyć w Kościół

0
0
/

Obostrzenia wprowadzone przez rząd z powodu koronawirusa dla wszystkich są uciążliwe. Nie wszyscy jednak po równo biorą konsekwencje za ich niewypełnianie.

Obecnie, można dostać mandat za samo wyjście z domu - grożą one szczególnie biegaczom, rowerzystom, osobom przemieszczającym się w grupach, spacerowiczom w parkach i w lasach, osobom korzystającym z myjni itd.

W zasadzie lista wykroczeń jest tak długa, że nie sposób jej wyczerpać. Problem w tym, że Polacy wcale nie siedzą w domach. Wielu przemieszcza się i to nawet bez większej potrzeby, co widać na ulicach. Jedni policjanci reagują na te sytuacje, inni nie. Można więc założyć, że w wielu miejscach te obostrzenia są martwe, albo nie tak dotkliwe, a mandaty są dawane tylko w uzasadnionych przypadkach.

Trochę inaczej jest z ograniczeniem liczby wiernych w kościołach do 5 osób. W przeciwieństwie do autobusów czy sklepów (gdzie też są pewne ograniczenia), tutaj dochodzi do wielu donosów, na które policja musi zareagować. Wynika z tego, że wrogowie Kościoła wykorzystują sytuację, aby "dowalić" księżom, którym nieżyczliwi kontrolerzy i sądy wymierzają niezwykle dotkliwe kary.

Dorośli ludzie gromadzą się w małych grupach na modlitwie, a ateiści, którzy się z nimi nie stykają, natychmiast dzwonią na policję. Troska o dobro wspólne? Raczej nienawiść do chrześcijaństwa.

 

Źródło: Redakcja

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną