Kto najbardziej ucierpi na kryzysie? Szef NBP chce zabrać pracownikom!

Profesor nauk ekonomicznych Adam Glapiński, absolwent (1972) komunistycznej Szkoły Głównej Planowania i Statystyki, przewinął się już (jako członek, a także minister, poseł i senator) przez wiele postokrągłostołowych ugrupowań (Solidarność > PC > KLD > ROP > ZChN > AWS), a jako wykładowca, stypendysta, stażysta – przez szereg wyższych uczelni w kraju i za granicą, zaś jako pracownik i zarządca – przez kilka dużych firm i banków. Na stanowisko członka zarządu Narodowego Banku Polskiego rekomendował go w lutym 2016 roku b. pierwszy sekretarz POP PZPR Uniwersytetu Łódzkiego, b. „prezydencki" premier z SLD (desygnowany przez A. Kwaśniewskiego) i b. dyrektor Departamentu Europejskiego MFW, Marek Belka, zajmujący od czerwca 2010 r. (z woli p. o. prezydenta Bronisława Komorowskiego) stanowisko prezesa NBP. Pan Glapiński, który był uprzednio jednym z dwóch doradców ds. ekonomicznych prezydenta Kaczyńskiego i „prezydenckim" członkiem Rady Polityki Pieniężnej, został szybko awansowany na prezesa NBP przez prezydenta Andrzeja Dudę (czerwiec 2016).
Wydawać by się mogło, że człowiek z takim doświadczeniem, powinien coś już umieć, a przede wszystkim powinien prezentować zdolność do twórczego, konstruktywnego myślenia nad rozwiązaniami mającymi zapewnić wszystkim (!) współobywatelom godne życie i jednostkowe szczęście (cel działania personalistów). Tymczasem, na portalu Prawy.pl spotykamy informację, że pod pretekstem przeciwdziałania negatywnym skutkom epidemii koronawirusa prezes NBP zaproponował... częściowe zatrzymywanie zapłaty pracownikom krajowych przedsiębiorstw: „Dość radykalnym, ale skutecznym rozwiązaniem byłaby w uzasadnionych przypadkach możliwość obniżenia wynagrodzenia (nie niżej niż płaca minimalna) na określony okres, przy obowiązku późniejszego wyrównania." [1] Taka propozycja pojawiła się w „Komunikacie Zarządu NBP z dnia 16 marca 2020 r." [2] i wywołuje tylko oburzenie – prezesowi Glapińskiemu pracownicy-Polacy z Roku Pańskiego 2020 najwyraźniej pomylili się z petersburskimi proletariuszami, zmuszanymi sto lat temu, na rozkaz Rosyjskiej Partii Komunistycznej, w sytuacji jak najbardziej dla bolszewików kryzysowej, do wytężonej, ciężkiej pracy w fabrykach zbrojeniowych Piotrogrodu – za pajdę chleba – dla zwycięstwa leninowskiej socjalistycznej rewolucji październikowej i dla przetrwania zbrodniczego, zakłamanego reżimu Sowdepii (Sowietów Dieputatów – Rad Delegatów Robotniczych i Żołnierskich), o czym tak pisał Marian Wilk, autor książki „Od Petersburga do Leningradu" (wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1980), który profesurę otrzymał z rąk jedynego prezydenta PRL, generała Wojciecha Jaruzelskiego:
„Trudności aprowizacyjne, bezrobocie, szerząca się epidemia, a także warunki atmosferyczne — mroźna zima z bardzo dokuczliwymi zamieciami śnieżnymi — wszystko to spowodowało duży odpływ ludności. Na przestrzeni od początku 1917 r. do czerwca 1918 r. liczba mieszkańców Piotrogrodu zmniejszyła się z 2700 tys. do 1480 tys. Rada Piotrogrodzka stała więc przed niezwykle trudnymi zadaniami. (...) niezależnie od szalonych kłopotów aprowizacyjnych, trzeba było wytężać wszystkie siły, by wojska gen. Mikołaja Judenicza nie zajęły miasta. Szczególnie groźny był rok 1919, kiedy to wrogowie władzy radzieckiej głosili, iż dni jej panowania w Piotrogrodzie są policzone. Niezależnie od trudności aprowizacyjnych, surowcowych i paliwowych pogorszyła się sytuacja sanitarna miasta. Latem 1918 r. na skutek braku chloru do chlorowania wody wybuchła epidemia cholery. (...) Słabo funkcjonowała kanalizacja, co przy trudnościach transportowych i kłopotach z wywożeniem nieczystości stwarzało nowe niebezpieczeństwo epidemii tyfusu." (s. 91 i 92).
„Postawa klasy robotniczej Piotrogrodu [czytaj: przymusowa praca za pół-darmo, „za friko"] zadecydowała o tym, iż miasto nie zostało zdobyte przez wojska białogwardyjskie", a „Następne lata miały przynieść miastu nad Newą nowe sukcesy odniesione w warunkach pokojowego budownictwa. (...) Po zakończeniu wojny domowej liczba robotników [Piotrogrodu] zmniejszyła się prawie trzykrotnie (w porównaniu do roku 1913). Przykładem mogą być Zakłady Putiłowskie, gdzie w pierwszych latach wojny światowej pracowało około 20 tys. robotników, podczas gdy w 1921 r. tylko 5238 robotników. Ogólna liczba mieszkańców miasta zmalała z 2420 tys. w 1917 r. do 720 tys. w 1920 r. Wśród mniej świadomych robotników wskutek braków aprowizacyjnych i ogólnego zmęczenia wystąpiły nastroje wrogie do nowej władzy; eserowcy i mienszewicy próbowali wykorzystywać te nastroje do organizowania strajków. W marcu 1921 r. miał miejsce bunt marynarzy w Kronsztadzie." (s. 92-93 i 97) [3] – zaprawiona we wdrażaniu „komunizmu wojennego" leninowska władza utopiła go we krwi...
Historia lubi się powtarzać i jest to bardzo niebezpieczne, nawet jeżeli powtarza się tylko jako farsa. Obłędny, antyludzki system Sowdepii zdołał niegdyś przetrwać tylko dzięki zmilitaryzowaniu i sterroryzowaniu społeczeństwa, wprowadzeniu pracy przymusowej, okrutnemu wyzyskowi i niezmierzonej krzywdzie ludzkiej. – A przecież, nie tylko ze względu na to, przetrwać nie powinien...
Dlatego my, chrześcijanie, zwolennicy cywilizacji personalistycznej – nie powinniśmy się godzić na zarządzanie kryzysem epidemicznym na sposób bolszewicki. Niezależnie od interesów banków i wielkiego kapitału, niezależnie od zagrożenia płynności finansowej prywatnych przedsiębiorstw, liczyć się powinien przede wszystkim człowiek, pracownik, Polak. Pod żadnym pretekstem nie wolno mu zatrzymywać czy obniżać i tak już niewysokiej zapłaty, gdyż – jak mówi Pismo Święte – „Nędzny chleb jest życiem biednych, a kto go zabiera, jest zabójcą. Zabija bliźniego, kto mu zabiera środki do życia, i krew wylewa, kto pozbawia zapłaty robotnika." (Syr 34,21-22) [4]. Budżety wielu gospodarstw domowych nie wytrzymają obniżenia zarobków (zatrzymania ich części), zwłaszcza w sytuacji, gdy kilkadziesiąt procent Polaków nie ma żadnych oszczędności [5].
Być może, tacy ekonomiści jak Glapiński należą do tego jednego procenta ankietowanych, którzy „uważają, że u nas nie ma ludzi biednych. To znaczy takich, którym m.in. nie wystarcza pieniędzy na zakup jedzenia, odzieży, lekarstw, opłacenie mieszkania. Z drugiej jednak strony, ponad 5 proc. rodaków sądzi, że biedna jest ponad połowa polskiego społeczeństwa. Ci drudzy są bliżsi prawdy, chociaż rząd przekonuje, że w kraju mamy eldorado. (...) Rzeczywistość jest brzydsza. Bywa – i to żadna nowość ani rzadkość – że np. samotna, pracująca matka z jednym dzieckiem mają na miesiąc niecałe 1700 zł netto. Muszą sobie poradzić tak samo, jak owdowiały emeryt, któremu listonosz raz w miesiącu przynosi 780 zł. Albo jak małżeństwo z trojgiem dzieci – co z tego, że mama i tata pracują, skoro za najniższą krajową, więc trochę ponad 1600 zł na rękę otrzymuje każde z nich. Nastąpił wzrost ubóstwa. W roku 2016 stopa tzw. skrajnego ubóstwa wynosiła 4,9 procent, natomiast w zeszłym roku podskoczyła do 5,4 – podaje Główny Urząd Statystyczny. (...) Nie tylko bezrobotni mają puste portfele. – Czasem nawet praca nie jest w stanie wyciągnąć rodziny z ubóstwa (...) 2/3 pracujących Polaków dostaje pensje niższe niż średnia krajowa (...) 17 proc. musi gospodarować bardzo oszczędnie." [6]. I nic dziwnego, bo „Gdyby wierzyć w dane GUS [to] przeciętna pensja Polaka w grudniu 2018 r. wynosiła 5275 złotych miesięcznie. Niestety, diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach, bo większość obywateli zarabia mniej, a najczęściej wypłacana pensja [dominanta] to około 2,5 tys. zł i to brutto, a nie netto" [7] – czyli na rękę zaledwie ok. 1800 zł. W październiku 2018 r. aż „16,2 % zatrudnionych zarabiało co najwyżej połowę przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego brutto, czyli nie więcej niż 2501,89 zł brutto" [8], przy medianie wynoszącej zaledwie (brutto/netto): 4094,98 zł/~ 2.970 zł oraz dominancie (najczęstszym miesięcznym wynagrodzeniu otrzymywanym przez pracowników zatrudnionych w gospodarce narodowej na umowę o pracę) 2379,66 zł brutto, czyli zaledwie ok. 1765 zł netto [9]. – Ciekawe, jak sobie p. prezes NBP wyobraża finansowanie działalności przedsiębiorstw w kryzysie KOSZTEM TAK NĘDZNYCH ZAROBKÓW PRACOWNIKÓW?!!
Oczywiście, jego propozycja jest nie tylko nierealna, ale i niemoralna, bowiem to właśnie przedsiębiorcy (ludzie niebiedni) są beneficjentami systemu niskich płac i współsprawcami nie tylko ściągnięcia do Polski i szybkiego rozprzestrzenienia koronawirusa, ale także totalnej 30-letniej klęski demograficznej [10], ucieczek młodych Polaków za granicę i sprowadzania na ich miejsce obcokrajowców z przeróżnych krajów Europy i świata. – Po cóż więc biedni, wyzyskiwani przez dziesięciolecia Polacy mają się poświęcać i ratować swoim kosztem antypersonalistyczny (czyli: socjalistyczny) system, który przez ostatnich 30 lat ewidentnie szkodził narodowi polskiemu i – patrząc po skutkach – całej Polsce? Powiedzmy wprost: lepiej by było, gdyby ten system już upadł i odrodziła się Polska wolna, w której byłaby wreszcie prawdziwa swoboda gospodarowania dla rdzennych Polaków, w tym wolność pełnego dysponowania własną ziemią i naniesieniami oraz posiadania/hodowania zwierząt gospodarskich, a także swoboda chrześcijańskiego życia dla autonomicznych wobec państwa rodzin.
Mówią nam jednak, że „jest, jak jest", i że „nie zmienia się koni podczas przeprawy przez rzekę". Nie raczą nawet zauważyć, że nie tylko przedsiębiorcy mają prawo do przeżycia kryzysu, a jeżeli mielibyśmy im w tym pomagać, to nie powinno się to odbywać za darmo. Jeżeli państwo pragnie dofinansowywać prywatne firmy z powodu epidemii, to powinny być one przekształcane w spółki, a państwo powinno przejmować w nich udziały, proporcjonalnie do wartości udzielonej pomocy. Udziały te mogłyby potem złożyć się na Fundusz Pomocowy dla poszkodowanych przez epidemię pracowników, ich rodzin i emerytów. Źródła finansowania akcji pomocowej istnieją, nie trzeba sięgać do kieszeni biedaków. Na przykład, można by na to przeznaczyć:
- pieniądze z podatków marnowane na lewicową propagandę w instytucjach kultury i na wszelkie inne niepotrzebne wydatki, w tym np. na budowę CPK, lotnisk regionalnych, szybkich kolei i wielopasmowych autostrad,
- część z 32 miliardów złotych, które Polska ma otrzymać z Unii „na walkę z koronawirusem", a które nie powinny być zawłaszczone przez cynicznie żerujących na ludzkim nieszczęściu i ludzkiej krzywdzie, bo „przecież [te] 32 miliardy unijnej dopłaty trzeba będzie oddać, a żeby oddać, trzeba będzie [je] mieć, a żeby mieć, trzeba będzie [je] ściągnąć z obywateli, czyli np. podnieść ceny albo podatki." [11]
- pieniądze marnowane na armię i zbrojenia, bo wprawdzie Polska jest teraz w pierwszej dwudziestce najwięcej wydających na te cele państw (11,6 mld USD = 46,93 mld zł w 2018 r.) i poziom tych wydatków w porównaniu z rokiem 2009 wzrósł o 48 % [12], ale pożytku z tego nie widać – nie mamy ani poważnych sił lotniczych, ani dostatecznej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, nie mówiąc już o marynarce wojennej, czy ofensywnych siłach lądowych. „Czy polska armia byłaby w stanie obronić naszą ojczyznę przed ewentualnym atakiem? – Nie. Nasze państwo istnieje tylko formalnie. Świadomość tego jest pełna również pośród osób rządzących. I nie ma woli politycznej by to zmienić." – czytamy opinię na portalu „Polonia Christiana" [13] – Lepiej zatem przesunąć jakąś część z tych pieniędzy na pomoc dla nadwiślańskich przedsiębiorców, aniżeli w dniach jutrzejszego kryzysu wspomagać nie-polskich właścicieli zachodnich koncernów zbrojeniowych. [14]
- część spośród zapasów 228,6 ton złota (o wartości prawie 42 mld zł), jakie zgromadził w ostatnich latach Narodowy Bank Polski, który w grudniu 2019 r. „ogłosił, że zakończył operację przewozu do Polski 100 ton złota z Banku Anglii. To 8 tys. sztabek złota o wartości szacowanej na [przeszło] 18 mld zł, prawdopodobnie z tegorocznych zakupów naszego banku centralnego. W zeszłym [2018] roku NBP kupił 25,7 tony złota i był to pierwszy od dwóch dekad tak duży zakup kruszcu przez nasz bank centralny. W pierwszej połowie tego roku NBP dokupił jeszcze 100 ton złota i na początku lipca ogłosił, że ma już 228,6 tony złota. I pod względem wielkości zasobów złota wśród banków centralnych NBP przesunął się z 34. na 22. miejsce" [15] – Zapasy złota, to środki wypracowane przez naród i będące własnością zarówno pracowników, jak i przedsiębiorców. „- Złoto jest niepodważalną i trwałą wartością. Osiągnęliśmy poziom średni, jeśli chodzi o rezerwy w złocie europejskich banków centralnych. Nie będziemy nim obracać, myślimy [o nim] jako o trwałej rezerwie." – powiedział 25.11.2019 roku prezes Glapiński [16]. Rezerwy będące własnością polskiego narodu powinny być uruchamiane – w razie potrzeby – dla ratowania tegoż narodu. Dlaczego złoto NBP jest bezproduktywnie tezauryzowane w skarbcu pana Glapińskiego, a ten chce bezczelnie sięgać do kieszeni biednych obywateli?
„Dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim" (Ga 6, 10), co jednak nie może oznaczać przerzucania na pracowników zasadniczych kosztów całego tego chaosu i kryzysu.
Grzegorz Grabowski
[1] – Koronawirus: szef NBP rekomenduje obniżanie pensji pracownikom https://prawy.pl/107333-koronawirus-szef-nbp-rekomenduje-obnizanie-pensji-pracownikom/ (17.03.2020).
[2] – Komunikat Zarządu NBP z dnia 16 marca 2020 r. https://www.nbp.pl/home.aspx?f=/aktualnosci/wiadomosci_2020/zarzad-16032020.html (16.03.2020).
[3] – Wilk Marian, Leningrad w latach 1918 – 1941, Acta Universitatis Lodziensis, Folia Historica 10, 1981, s. 89-109. http://yadda.icm.edu.pl/yadda/element/bwmeta1.element.hdl_11089_14194/c/fh10Marian_Wilk89_109.pdf
[4] – Stary Testament Mądrość Syracha https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=624
[5] – 40 proc. Polaków nie ma żadnych oszczędności https://www.wiadomoscihandlowe.pl/artykuly/40-proc-polakow-nie-ma-zadnych-oszczednosci,50456 (05.11.2018).
[6] – 500 plus już nie daje rady. Polska jest zieloną wyspą [TYLKO] dla 10 procent rodaków https://pomorska.pl/500-plus-juz-nie-daje-rady-polska-jest-zielona-wyspa-dla-10-procent-rodakow/ar/c15-14385059 (06.02.2020).
[7] – Cała prawda o danych GUS. W rzeczywistości najczęściej wypłacana pensja to 1,8 tys. zł na rękę https://forsal.pl/praca/wynagrodzenia/artykuly/1393015,prawda-o-danych-gus-w-rzeczywistosci-najczesciej-wyplacana-pensja-to-1-8-tys-zl-na-reke.html (18.01.2018).
[8] – Struktura wynagrodzeń według zawodów w październiku 2018 roku https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/rynek-pracy/pracujacy-zatrudnieni-wynagrodzenia-koszty-pracy/struktura-wynagrodzen-wedlug-zawodow-w-pazdzierniku-2018-roku,5,6.html (21.11.2019).
[9] – GUS nie opublikował ważnego wskaźnika dot. pensji Polaków. „To przez medialną burzę" https://businessinsider.com.pl/finanse/makroekonomia/dominanta-czyli-najczesciej-wyplaca-pensja-w-polsce-bez-publikacji-gus/5zc0wdj (25.11.2019); 1765 zł na rękę – oto najczęstsze wynagrodzenie w Polsce https://businessinsider.com.pl/finanse/makroekonomia/dominanta-najczestsza-placa-w-polsce-dane-gus-za-pazdziernik-2018-r/q8vbryj (26.02.2020).
[10] – Nadchodzi demograficzna katastrofa. Tak złych danych nie było od II wojny światowej https://forsal.pl/gospodarka/demografia/artykuly/1451259,demografia-w-polsce-przyrost-naturalny-2019-dane-gus.html (29.01.2020).
[11] – Leszek Szymowski o koronabiznesie https://prawy.pl/107310-leszek-szymowski-o-koronabiznesie/ (15.03.2020).
[12] – Lista państw świata według wydatków na wojskowość https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_państw_świata_według_wydatków_na_wojskowość (05.01.2020).
[13] – Polska armia istnieje tylko teoretycznie https://www.pch24.pl/polska-armia-istnieje-tylko-teoretycznie,62150,i.html (16.08.2018).
[14] – Pomimo koronawirusa zbrojenia nie ustają https://prawy.pl/107216-pomimo-koronawirusa-zbrojenia-nie-ustaja/ (10.03.2020).
[15] – Polska gromadzi złoto. Tyle kruszcu nie mieliśmy od września 1939 r. https://wyborcza.pl/7,155287,25451323,polska-gromadzi-zloto-tyle-kruszcu-nie-mielismy-od-wrzesnia.html (02.12.2019).
[16] – Polskie złoto wraca do Polski https://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/100-ton-zlota-trafilo-do-polski-historia-polskiego-skarbu-narodowego/p5bkdek (25.11.2019).
Źródło: redakcja