Ekspert ostrzega – Sądowa anarchia antyPiS doprowadzi do kwestionowania wyników wyborów i prawa Sejmu do stanowienia ustaw

Na stronie Klubu Jagiellońskiego ukazał się artykuł Piotra Trudnowskiego (prezes Klubu Jagiellońskiego, redaktora portalu klubjagiellonski.pl. eksperta ds. społeczeństwa obywatelskiego) „Czy wybory do Sejmu i Senatu są ważne? Jak wojna o sądownictwo prowadzi nas do anarchii", w którym ekspert wskazuje, że anarchia sądowa antyPiS doprowadzić może do zakwestionowania ważności wyborów i ustaw uchwalanych przez Sejm.
Zdaniem eksperta „logiczną konsekwencją przyjęcia zaproponowanego przez uczestników »rokoszu sądowego« sposobu myślenia – a ten potwierdzą najpewniej za chwilę »stare« izby Sądu Najwyższego – wydaje się być uznanie, że... nie stwierdzono w sposób wymagany Kodeksem wyborczym ważności wyborów parlamentarnych z 13 października 2019 r. Skoro zaś u podstaw rokoszu zanegowano domniemanie prawomocności organów państwa, to i tutaj być może powinniśmy uznać, że mamy dziś „nie-Sejm", „nie-Senat" oraz uchwalane przez parlament „nie-ustawy". Wraz z projektem powszechnie krytykowanej senackiej „ustawy naprawczej" to kolejny dowód, że chaos prawny staje się paląco groźny i stoimy u progu anarchii. Wyjście z tego stanu w sposób legalny jest możliwe tylko na ścieżce „nowego otwarcia" konstytucyjnego, najlepiej zatwierdzonego w referendum".
Ekspert uważa, że decyzje antyPiSowskiego Sądu Najwyższego potencjalnie mogą „rozszerzyć dualizm prawny i chaos ustrojowy poza wąsko rozumiany wymiar sprawiedliwości". Dzieje się tak, bo „w asortymencie rokoszan mamy unijne i prawnomiędzynarodowe definicje sądu i prawa do sądu oraz wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) z 19 listopada 2019 r. Mimo to konsekwentnie używam pojęcia „rokosz" z pełną świadomością jego wagi i znaczenia. Nie odmawiam jego uczestnikom istotnych racji i, przynajmniej części z nich, dobrych intencji. [...]. Takie niestety jednak w polskiej tradycji bywało często zbójeckie prawo rokoszu czy konfederacji – że podnoszone były w sposób legalny przeciwko niesprawiedliwym (a więc nielegalnym) działaniom władzy wykonawczej, ale prowadziły często do tragicznych dla państwa konsekwencji. W podobnej sytuacji znajdujemy się i tym razem".
Zdaniem eksperta „zgodnie z przyjętą przez rokoszan logiką możemy podejrzewać, że »starzy sędziowie« Sądu Najwyższego niebawem uznają, że sędziowie wybrani przez „neo-KRS" nie są sędziami, sądy z nimi w składzie – nie są sądami, zaś ich wyroki – nie są wyrokami".
Jak wskazuje ekspert „głównym przedmiotem sporu jest dziś status tzw. neo-KRS, a więc Krajowej Rady Sądownictwa w składzie powołanym po reformach obozu »dobrej zmiany«. Zwolennicy rokoszu uznają, że pomimo wyroku Trybunału Konstytucyjnego (K 12/18) stwierdzającego prawomocność aktualnego składu Krajowej Rady Sądownictwa jest ona zbyt uzależniona od pozostałych władz, a wątpliwości związane choćby z nieujawnieniem list poparcia dla członków KRS dodają argumentów na rzecz tej tezy. Myślą przewodnią „rokoszan" jest więc podważanie statusu sędziów powoływanych przez nową KRS. Ścieżka to niebagatelna w skutkach, dotyczy bowiem dziś już kilkuset sędziów, w tym wszystkich sędziów dwóch nowych izb Sądu Najwyższego: Izby Dyscyplinarnej oraz Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (IKNiSP)".
Ekspert uważa, że „dotychczas największe wyrażane wprost kontrowersje dotyczyły Izby Dyscyplinarnej – to ją za „nie-sąd" uznała Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego, a Komisja Europejska ma wystąpić do TSUE o środki tymczasowe zmierzające do jej zamrożenia. Problem w tym, że jeżeli tytułem do negowania Izby Dyscyplinarnej jest jej skład – a w tę stronę zmierzać musi ewentualna decyzja „trzech izb" – to najprawdopodobniej te same zarzuty stosować należałoby wobec Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. „Rokoszanie" są najpewniej świadomi możliwych tragicznych tego konsekwencji, bo dotychczas na jej temat raczej głośno milczą".
Tragiczną konsekwencją anarchii rokoszan jest to, że „zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym (art. 26) prawo zastrzega »stwierdzanie ważności wyborów i referendum« do wyłącznej kompetencji właśnie IKNiSP. Kodeks Wyborczy reguluje zaś, że „Sąd Najwyższy [...] rozstrzyga o ważności wyborów", a „rozstrzygnięcie [...] podejmuje, w formie uchwały, nie później niż w 90 dniu po dniu wyborów". [...] Jeżeli jednak przyjmiemy logikę rokoszu, to wraz z zanegowaniem statusu sędziów powołanych na wniosek „neo-KRS" powinniśmy chyba konsekwentnie uznać, że takiego rozstrzygnięcia nie było". W konsekwencji „neo-KRS nie jest KRS, więc sędziowie powołani na jej wniosek nie są sędziami. Skoro sędziowie w składzie IKNiSP nie są sędziami, to IKNiSP nie jest sądem. Skoro IKNiSP nie jest sądem, to nie mogła rozstrzygnąć o ważności wyborów. Skoro zaś Sąd Najwyższy nie rozstrzygnął w ustawowym terminie o ważności wyborów, to mamy poważny problem. Nie mamy bowiem potwierdzenia ważności wyborów, a więc możemy mieć uzasadnione wątpliwości co do tego, czy Sejm jest Sejmem, Senat Senatem, a ustawy przez parlament procedowane – obowiązującym prawem".
W opinii eksperta „skoro praktyką postępowań sądowych staje się dziś negowanie wyroków i składów sędziowskich ze względu na zanegowanie statusu sędziego powołanego na wniosek tzw. neo-KRS, to chyba powinniśmy się spodziewać niebawem procesów, w których strony będą wywodzić, że mamy do czynienia z nie-ustawą uchwaloną przez nie-Sejm i nie-Senat".
W opinii eksperta „dualizm prawny, z którym mamy do czynienia od początku rokoszu zaczyna przybliżać nas do realnej perspektywy rozpadu jedności państwa. Skoro zaczynamy funkcjonować w dwóch równoległych rzeczywistościach prawnych to trudno mówić jeszcze o jednym organizmie państwowym. Przykład wątpliwości dotyczących prawomocności aktualnego parlamentu – Sejmu z przewagą obozu rządzącego i Senatu z przewagą opozycji – dobrze chyba pokazuje, jak blisko prawdziwej anarchii się znaleźliśmy".
Całość analizy na stronie
Jan Bodakowski
Źródło: JB