Wszyscy na jednego

Chociaż oficjalna kampania prezydencka jeszcze się nie rozpoczęła, bo marszałek Sejmu Elżbieta Witek musi ją ogłosić w pierwszych dniach lutego, to w rzeczywistości trwa ona w najlepsze. Do pierwszej tury staną kandydaci wszystkich partii i tzw. niezależny kandydat Szymon Hołownia. Ta część kampanii będzie miała pozory walki, każdy gra dla swojej drużyny. W drugim etapie wszystkie siły opozycyjne zewrą szyki i wspólnie ruszą do ataku przeciwko ich wrogowi, Andrzejowi Dudzie.
Po zwycięstwie w Senacie, uwierzyli, że destabilizacja obecnej władzy może się udać i gdy ich kandydat zasiądzie w fotelu prezydenckim, będzie to początek końca obecnej władzy.
Teraz i wszystko na to wskazuje, że również w najbliższej przyszłości będzie kręcić się wokół reformy sądownictwa. Na naszej arenie politycznej toczy się zaciekła walka tzw. sędziowskiej kasty wspieranej przez opozycję z demokratycznie wybranym rządem. Świętym oburzeniem opozycja zapałała do prezydenta po jego wystąpieniu w Zwoleniu, gdy powiedział: „Nie będą nam tutaj w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć w Polsce i jak mają być prowadzone polskie sprawy”. Opozycja wyraziła swoje oburzenie, krytykując rzekomą agresję prezydenta, który dąży do wyprowadzenia Polski z UE. Stara śpiewka, ciągle odgrzewana w nadziei, że ciemny lud ją kupi i z miłości do Unii i z obawy przed polexitem odrzuci Andrzeja Dudę. O takiej strategii rozmawiali w TVN24. Prof. Paweł Śpiewak, Sławomir Sierakowski i Katarzyna Kolenda-Zalewska zgodzili się, że „osią kampanii powinien być polexit” i że taką teorię „trzeba będzie wykreować”.
Koalicja Obywatelska wypuściła już dziwny klip mający świadczyć o agresji prezydenta. Jest to zbitek zdań wypowiedzianych w różnych okolicznościach i nie powiązanych z sobą. „To nie była zdrowa Polska(…) oczyścić do końca nasz polski dom tak, żeby był czysty(…) i w tym postkomunistycznym systemie(…) taka właśnie skazą podszytą komunistycznym chichotem(…) Nie będą nam tutaj w obcych językach narzucali (…) bo to są postkomunistyczne obyczaje (…) Nie wolna, nie suwerenna, nie swobodna (…) i powiem, proszę państwa, bardzo mocno (…) Ten stary układ bardzo mocno się trzyma(…) krzywdząc większość obywateli (…) Uzurpują sobie (…) Niedobrze mi się robi, proszę państwa, kiedy czytam te artykuły w gazetach (…) także choroby i gruzy (…) takie państwo to nie jest państwo nowoczesne. Ślady tych skażeń, które powstały wtedy, są do dziś (…) do tej pory był rozkradany, rozkradany, proszę państwa (…) Polska nigdy nie będzie państwem sprawiedliwości, nigdy”.
Widać wyraźnie, jak opozycja chce przyprawić agresywną, ksenofobiczną gębę prezydentowi. Jak do tej pory nic to nie dało, bo większość Polaków ze słowami Andrzeja Dudy się zgadza, a zdecydowany ton wypowiedzi głowy państwa im odpowiada.
W celu zohydzenia prezydenta, odebrania mu godności sięgnięto do starych wzorców, kiedy to celem obrzydliwych ataków był śp. Lech Kaczyński. Wyśmiewanie się z niego, przedstawianie go jako zidiociałego, coś dziamgającego człowieka, który niczego nie rozumie i tylko swoim zachowaniem kompromituje najwyższy urząd w Polsce, było obecne na każdym kroku. I dopiero katastrofa smoleńska, w której poniósł śmierć odsłoniła cały ten przemysł pogardy. Dopiero wówczas zobaczyliśmy normalne zdjęcia prezydenta, przypomniano nam jego prawdziwą twarz i osobowość. Martwy nie był już groźny.
Teraz zaczyna się podobnie. Reżyser Andrzej Saramonowicz na Facebooku zamieścił portretowe zdjęcie Andrzeja Dudy wykrzywione grymasem nienawiści i zestawione z ziemniakiem. Przypomina się sprawa z „Tageszeitung” z czerwca 2006 roku, gdzie w podobny sposób wyśmiewano się z śp. Lecha Kaczyńskiego.
Leszek Balcerowicz w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” ogłosił, że Andrzej Duda używa języka Gomułki i Moczara, który może doprowadzić do… mordów na sędziach.
TVN24 nagłośniło wypowiedź dawnego promotora pracy doktorskiej Andrzeja Dudy, prof. Jana Zimmermanna, który twierdzi, że prezydent „Zaczął atakować ludzi, wkraczać w teren zostawiony normom etycznym, już nie tylko prawnym, naruszać te normy etyczne. Obraża sędziów, obraża profesorów, obraża przedstawicieli Unii Europejskiej, którzy przyjeżdżają do Polski z dobrą wolą. Używa słów, które są moim zdaniem niedopuszczalne w ustach prezydenta Rzeczypospolitej”.
Jacek Jekiel dyrektor szczecińskiej Opery na Zamku porównał słowa Andrzeja Dudy z wystąpieniami Benito Mussoliniego. Tak się tworzy obraz prezydenta, jako agresywnego i nieodpowiedzialnego faszysty. Wpisuje się w to swoimi słowami Donald Tusk. Po tej linii idzie także „Newsweek”, który zamieszcza na okładce i wewnątrz numeru twarze prezydenta. Wszystkie wykrzywione w jakimś grymasie.
Opozycja zdaje sobie sprawę, że przy Andrzeju Dudzie ich kandydaci wypadają mizernie i stara się ich braki zatuszować manipulacją. Omawiając sondaż przy niższych wynikach Małgorzaty Kidawy-Błońskiej czcionka jest większa, a materiał został opatrzony uśmiechniętą, łagodną kandydatką w odróżnieniu do zaciętej twarzy obecnego prezydenta. Tylko co ta uśmiechnięta twarz ma nam do zaoferowania? Wszystkie jej wypowiedzi wskazują, że idzie śmiało po drodze wytyczonej kiedyś przez Bronisława Komorowskiego. Wpadka goni wpadkę. Ciągłe przejęzyczenia i czytanie z promtera, wygłaszanie krytycznych uwag pod adresem Andrzeja Dudy, gdy nie wyjechał do Izraela na obchody wyzwolenia Auschwitz, nie godząc się na uniemożliwienie mu zabrania głosu podczas konferencji.
Kampania prezydencka dopiero się rozpoczyna. Wszystko wskazuje na to, że będzie wyjątkowo brutalna, brudna, pełna manipulacji.
Źródło: Iwona Galińska