Co tam panie w polityce? Sędziowie trzymają się mocno

W Polsce coraz więcej obszarów staje na głowie, jednym z nich jest bez wątpienia tworzenie środowiska politycznego przez czynnych sędziów, przy czynnym wsparciu ze strony ośrodków medialnych najczęściej niepolskiej proweniencji.
Dziennik Polska The Times napisał , że rzesze Polaków protestowały w ostatnią środę w sprawie niezawisłości sądów. No cóż jeśli w jakikolwiek sposób można te manifestacje kojarzysz z rzeszami, to chyba tylko za sprawą TVNu, który w relacji z protestów z Wrocławia zamieścił herb miasta z okresu III Rzeszy z motywem Żelaznego Krzyża co pokazuje jaki jest poziom ekipy tej rzekomo elitarnej stacji telewizyjnej. Może ja i dziennikarz Polska The Times oglądaliśmy inny przekaz z tych manifestacji, bo według mnie frekwencja na tych pikietach nie powalała skalą. Za to z pewnością zastanawiała agresja uczestników protestów, nie potrafiących się pogodzić z rzeczywistością, w której to PiS rozdaje karty.
Były KORowiec i szef Urzędu Ochrony Państwa w latach 1992-95 Andrzej Milczanowski biorący udział w środowych protestach nawoływał w ich trakcie do siłowych rozwiązań. Jeśli PiS przegłosuje ustawę, to według Milczanowskiego należy obalić władzę siłą. No cóż, kilka dni temu zatrzymany został przez ABW radykalny publicysta Jacek Międlar, między innymi za nawoływanie do siłowego obalenia władzy, więc Milczanowski jako były szef służb specjalnych powinien brać odpowiedzialność za słowa, w przeciwnym razie może skończyć podobnie. Biedny TVN cały wieczór próbował nas uświadamiać przed grożąca nam dyktaturą, która nadejdzie zaraz po tym jak sędziowska mafia zostanie puszczona na zieloną trawkę. Uświadamiali nas w studio w tym temacie i Jacuś Żakowski, i Monika Olejnik. W podobnym tonie co Polska The Times, pisze oczywiście Wyborcza, Newsweek czy Polityka. Pozytywnie zaskakuje mnie od dłuższego czasu postawa polsatowskiego publicysty Grzegorza Jankowskiego, który prowadzonym przez siebie programie na żywo, z detalami wyłuskiwali punkty po punkcie cynizm i obłudę stanu sędziowskiego, który jest bezkrytyczny wobec skandalicznych postaw swoich kolegów.
Na wysokości zadania (własnego zadania) stanął pan Bodnar, który z urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich zrobił sobie prywatny folwark. Reforma sądownictwa według Rzecznika tylko pogorszy sytuację w sądownictwie i zagrozi Polsce Polexitem. Nie żebym szczególnie miał płakać z powodu tego, że Polska miałby się znaleźć poza Eurokołchozem zwanym Unią Europejską. Niemniej postawa Bodnara budzi moje obrzydzenie, ponieważ zamiast bronić obywateli przed potencjalnym skutkami kuriozalnych decyzji wymiaru sprawiedliwości staje on w obronie systemu, który demoluje prawa obywatelskie. Bodnar staje się tym samym antyrzecznikiem interesu polskich obywateli.
Mimo utyskiwań, gróźb, płaczów i lamentów ustawa, której celem jest reforma sądownictwa została przegłosowana. Żenujące kierunek przyjęły obrady sejmowej Komisji sprawiedliwości i praw człowieka w trakcie, których dzięki włączonym mikrofonom mieliśmy okazję posłuchać jak opozycja oraz rząd wykorzystuje kwestię reformy sądownictwa do cynicznych rozgrywek politycznych i walki o wpływy polityczne. To co było jednak według mnie najbardziej żenujące w trakcie wystąpień poszczególnych klubów przed głosowaniem, to wzajemne oskarżanie się przez opozycję i posłów rządowych o to, która strona swoim postępowaniem przyczynia się do wydalenia Polski ze struktur wspomnianego wyżej Eurokołchozu. Doczekaliśmy takich czasów, że główny nurt opozycji kocha tak samo Unię Europejską jak formacja rządząca krajem. Jedni próbują drugim przyszyć łatkę tych, którzy wypędzą swoim postępowaniem Polskę z unijnego raju. Eurokołchoz zareagował błyskawicznie na przegłosowaną w sejmie ustawę upominając Polskę po raz kolejny, ale i wspaniałomyślnie oferując rolę arbitra w sądowniczym sporze między rządem a opozycją. Kilka dni wcześniej brukselscy kołchoźnicy upomnieli polskie samorządy za uchwały blokujące promocję LGBT, a dziś po raz kolejny grożą nam swoim zdegenerowanym paluchem, tym razem w kwestii wymiaru sprawiedliwości.
Źródło: Arkadiusz Miksa