Na ubitej ziemi, czyli jak zmienić pole walki na ekologię, LGBT i inne sztuczne twory

Jedna z podstawowych taktyk walki mówi, że należy unikać wojny tak długo, jak tylko to możliwe, ażeby maksymalnie zminimalizować straty, a kiedy już konfliktu nie da się uniknąć, to należy walczyć na terenie przeciwnika. Czy za każdym razem tym terenem walki jest ubita ziemia, czyli teren i pole walki, które znamy? Czy może możliwe jest dzisiaj tworzenie wirtualnego pola walki, a następnie przenoszenie wyników tych potyczek do świata realnego?
Tak było w starożytności, że polem walki zawsze był realny teren, ziemia, na której walczono. Obecnie polem takim może być także biznes i strefy wpływów. Coraz częściej jednak wykorzystywanym obecnie polem do wszelkiego rodzaju bitew jest przestrzeń medialna i informacyjna, a więc walka toczy się w przestrzeni wirtualnej i nie widzialnej gołym okiem, trudnym do zmierzenia, chociaż metody do tego celu już są i czasem są one nawet bardzo dobre. To tu w wirtualu toczą się potyczki nawet na miliardy dolarów (jak chociażby kryptowaluty wykorzystywane w praniu brudnych pieniędzy) i to tutaj jest być albo nie być polityków, artystów czy biznesmenów. Sfera wirtualna stała się realną rzeczywistością.
Przechodząc do bardziej namacalnych i znanych nam z codziennego życia sytuacji, Platforma Obywatelska przegrała pole bitwy na wielu obszarach w przestrzeni informacyjnej już jakiś czas temu. Nie ma ona szans na stawienie czoła na polskiej scenie politycznej w takich dziedzinach chwytliwych medialnie jak sądownictwo, afery, kultura, religia, praca, PKB i wiele innych, o kosmicznej ilości afer nie wspominając. Czy jednak mogą coś PO-KO-wcy zrobić, żeby spróbować powalczyć?
Otóż zawsze jest jakieś wyjście. W tym przypadku taktyka wydaje się być bardzo przemyślana i przebiegła. Wiele stref interesów w Polsce straciło swoje wpływy po 2015 roku. Tak dla przypomnienia, po 1989 roku największym beneficjentem prywatyzacji polskiego sektora przemysłowego z wyłączeniem banków była, co dla wielu będzie zaskoczeniem, Holandia. Stan na 2012 rok przedstawiał się jak na poniższym wykresie. Na bazie tych danych łatwo już jest zrozumieć, dlaczego Frans Timmermans był takim „wielkim przyjacielem” Polski.
To oczywiście tylko jedna z płaszczyzn, na której zaczęły rodzić się konflikty po wygraniu wyborów przez nową ekipę. Inne płaszczyzny to: przemysł aborcyjny, banki i usługi finansowe, śmieci i mafie, narkotyki, handel polskimi dziećmi i modelkami, rolnictwo i przemysł spożywczy, no i szeroko pojęty przemysł farmaceutyczny. I oczywiście kilka innych pomniejszych dziedzin. Większość z nich była i jest związana ze środowiskami neomarksistowskimi, islamem i kilkoma grupami z przemysłu naftowego, ale nie tylko.
Po przejęciu władzy przez PIS i Zjednoczoną Prawicę, układ widoczny wyżej został zaburzony. Koncepcją, jaka się pojawiła, była tzw. opozycja totalna i ogromne parcie na szybkie odzyskanie za wszelką cenę władzy i rozpaczliwe kładzenie się na ulicy i udawanie nieboszczyka, żeby tylko TVN mógł to sfilmować. Ale mamy już drugą większościową kadencję PIS i Zjednoczonej Prawicy i nic nie zapowiada końca tego układu, co wynika ze statystyk, które z uporem maniaka są zamawiane kilka razy w miesiącu już nawet po wyborach. Choć oczywiście są i tacy, którzy wieszczą bliższy lub dalszy koniec PISu. Totalniakom ciągle trudno jest uwierzyć, że doszło do tego, do czego doszło. No ale doszło.
Poza Polską zdano sobie sprawę, że koncepcja Schetyny i jego ekipy może nie zdać egzaminu. Pojawił się więc pomysł stworzenia nowych możliwości odzyskania władzy i odzyskania starych wpływów. I tu też koncepcji było kilka, jak „Wiosna” Biedronia, „Razem” Zandberga i inne, ale wszystkie one były spięte jednym wspólnym łańcuchem – LGBT, związki partnerskie, sztuczna liberalna wolność i prawa kobiet do aborcji. No i oczywiście rozdmuchany do granic wytrzymałości feminizm. Zdano sobie jednak sprawę, że Polski nie da się tak atakować, więc pojawiła się nowa, kolejna koncepcja – EKOLOGIA. Nawet stworzono ikonę w postaci 16-letniej Grety Thunberg, która jak się szybko okazało, z ekologią nie ma nic wspólnego, a jest jedynie PR-owym produktem kilku globalnych korporacji, w tym Klubu Rzymskiego i think tanku Global Utmining, które są związane z branżą energii odnawialnych i które to firmy chcą zacząć znowu zarabiać krocie na swoich produktach, ponieważ bum na te rozwiązania zaczyna się kończyć, bo i Chiny i Japonia i wiele innych krajów buduje elektrownie węglowe, bo są zwyczajnie tańsze i bardziej efektywne niż nieprzewidywalne wiatraki. I ta właśnie ekologia w przestrzeni wirtualnej ma być, jak sądzę, nowym mechanizmem napędzającym politykę europejską, która ma jednocześnie sprzyjać kampanii PO i nie tylko. Być może nawet to nadmuchiwanie tematów ekologii zostało wymyślone po to, żeby określone grupy odzyskały wpływy w Polsce. Wszyscy już w zasadzie wiemy, że nadmiar dwutlenku węgla w atmosferze to zwykła ściema i papka dla nieuków, bo już w szkole podstawowej dzieci się uczą, że rośliny wytwarzają tlen, a oddychają dwutlenkiem węgla, a zwierzęta odwrotnie. I ta równowaga po prostu istnieje. Można przy tej okazji jeszcze dodać, że – jak wykazały badania w USA, w epoce, kiedy na ziemi żyły dinozaury, stężenie dwutlenku węgla w atmosferze było 3-5 razy większe niż obecnie i roślinność na ziemi miała się bardzo dobrze. Tlenu tym samym nie brakowało. Ale dbanie o ekologię jest modne i medialnie chwytliwe.
Można się czepiać i śmiać z zaproszenia Grety Thunberg do Polski na szczyt COP26 przez nowego wiceministra, ale poza tym, że ona nic nowego w Polsce nie powie, bo to i tak już jest zdarta płyta, to znakomicie zamyka usta PO i innych ekologom, że PIS, Zjednoczona Prawica i Rząd nic w sprawie ochrony środowiska nie robią. Wydaje się więc, że to właśnie ekologia, aborcja i podobne tematy staną się polem, na którym będą się ścierały oręża partii politycznych. Jest to ewidentny wybieg PO i innych tego typu ekip, które nie mają bladego nawet pojęcia jak zmienić Polskę na lepsze i co zaproponować, żeby tutaj się żyło lepiej. Uciekać więc będą od tych realnych tematów jak najdalej, byle by tylko mówić o tematach w sumie zastępczych, przekłamanych, ale angażujących emocje, często bardzo silne emocje. Bo wybory wygrywa się na emocjach. Wiedza i rozsądek – jak pokazuje wiele przykładów – nie mają z tym absolutnie nic wspólnego.
Oczywiście jednym z takich wybiegów, którym opozycja albo tzw. opozycja się posługuje, jest sprowadzanie wszystkiego do absurdu i tu nie ma wyjątków, czy jest to osoba z tytułem profesora czy posłanka Jachira. Prof. Środa mówi o przyznawaniu obywatelstwa zwierzętom. Inna prof. twierdzi, że w związkach homoseksualnych rodzi się tyle samo dzieci, a może nawet więcej niż w związkach heteroseksualnych. Nie … nie! To nie jest przypadek i brak wiedzy. To jest świadome działanie mające ogłupić społeczeństwo i sprowadzić całość życia publicznego i politycznego do absurdu. Zgodnie z tym naszym polskim powiedzeniem:
- Nie dyskutuj z idiotą, bo najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a następnie pokona cię doświadczeniem.
I oni chcą nas wszystkich sprowadzić do tego poziomu absurdu i debilizmu, żeby mieć nad nami przewagę. I wtedy nas chcą pokonać. Komuniści i inne oszołomy są znakomici do idiotyzmach wszelakiego rodzaju.
Kończąc na podsumowanie dodam, że powinniśmy spróbować wyjść poza emocje i konsekwentnie czepiać się szczegółów i działać w sposób przemyślany i analityczny. Nie mamy nic do stracenia, a do wygrania jest Polska.
Źródło: Jan Ptasznik